Disney znalazł kozła ofiarnego. To my jako fani jesteśmy winni ich kryzysu. Disney mówi o niepostępowych fanach, którzy nie rozumieją ich misji. Jesteśmy za głupi i prymitywni na ich produkcje.
Disney pomylił niebo z gwiazdami odbitymi nocą na powierzchni stawu. Mianowicie to jego CELEM ISTNIENIA jest zapewnienie usług rozrywkowych NAM. W drugą stronę to nie działa (naszym celem istnienia nie jest oglądanie Disneya). Skoro więc my, widzowie, uznajemy że Disney tego nie robi, to mamy pełne prawo do szukania innej oferty, i to Disney powinien się do tego dostosować. Bo nieważne co sądzi, to on jest zależny od nas, a nie odwrotnie.
Pycha kroczy przed upadkiem. Disney przez lata miał bardzo dobrą passę. Kolejne filmy kręciły świetne wyniki. Klap nie było za wiele więc zaczęli żyć w przekonaniu o własnej nieomylności. I się zaczęło. Odgrzewanie historii w seriach, nacisk z fabuły i postaci przeniesiono na politycznie poprawną checkliste. I to w końcu odbiło się na finansach firmy. Część fanów znudziła powtarzalność w filmach i serialach, innych wkurzyło zarzynanie serii czy postaci przez słabych scenarzystów, reżyserów nie tyle bez wizji w bez jakiegokolwiek pomysłu i odrobiny szacunku do serii i fanów. Dla Marvela Endgame stał się swego rodzaju spełniającą się samoprzepowiednią. Ale łatwiej zrzucić winę na maluczkich, głupich i zacofanych fanów niż przyznać się że wielkie studio nie potrafi już tworzyć tak dobrych filmów i seriali jak kiedyś.
Kurde, przepraszam że czepnę się takiej głupoty, ale w sumie sam się jej czepiasz w materiale, więc: naprawdę postać musi w nowej wersji wyglądać dokładnie tak samo jak w oryginale? Nawet kolor włosów? Sorry, ale idąc tym tropem, to Ariel nijak nie przypomina tego, co napisał Andersen w oryginale. Ale to już nie przeszkadza? :)
Tak właśnie przeszkadza. Postacie ni jak mają się do pierwowzorów ( zwłaszcza Ariel). Może dla niektórych wychodzę za "rasistę" czy "antykobiecego", jednak przez takie zmiany są niszczone ich niegdyś dobre filmy(czy adaptacje). Spójrz np. co zrobili z siedmioma krasnoludkami (jakbyś wszedł do pierwszego akademika w USA), taka różnorodność. Jakby zrobili jakoś nową bajkę o krasnoludkach nie powiązaną z tą opowieścią to czemu nie, ale w tej bajce to się kupy nie trzyma...
To myślę, że tu może chodzić o przywiązanie do czegoś, co znamy z przeszłości - połączenie sentymentu i nostalgii. Łatwo od razu kogoś nazwać mizoginem i rasistą, chociaż przy wielu takich dyskusjach tego nie brakuje, ale może - strzelam - to kwestia jakiegoś przywiązania, natomiast jest moim zdaniem ok myślenie, że po co robić drugi raz to samo, jeśli już coś powtarzamy, to warto dopasować to do nowych pokoleń w jakiś sposób, one też mogą mieć coś dla siebie. Ale to oczywiście szeroki temat
Oczywiście, że tak tu chodzi również przynajmniej dla mnie o przestrzeganie swojego kanonu. Nie wyobrażam sobie chociażby żeby zamienili Mulan na Europejkę, bo to zaburzyłoby cały odbiór opowieści. Tak samo aby Aladyn nie był osadzony w podstawie w kulturze arabskiej. Uważam ze takie zmiany są niesmaczne i nikomu niepotrzebne.
Seksizm? Czyli Xena, Panna Młoda (Kill Bill), Lara Croft, Ellen Ripley, Black Widow, Leia Organa, Sarah Connor, Alice (Resident Evil), Galadriela (LOTR) to nie kobiety? ... Aha Rasizm? Nick Fury, Morfeusz, Blade, Axel Foley, Agent J, Lando Calrissian, War Machine byli biali? ... Aha Jakim trzeba być prymitywem, aby swoje błędy usprawiedliwiać fobiami? Najzabawniejsze jest to, że ten chwyt stosuja najczęściej "obrońcy" tzw. mniejszości, choc gdy się patrzy na to z hoku to ma się nieodparte wrażenie, że ci "obrońcy" podświadomie sami są tymi -sistami czy -fobami, bo dostrzegają to wszędzie tam, gdzie randomowy człowiek tego nie widzi.