Jak dobrze nie być już bohaterką ... Kilka lat temu nie wyobrazilabym sobie nawet takiej jakosci zycia, a raczej autentycznosci, prawdy i radosci w zyciu jaka teraz staje sie moim udzialem 😊 Usciski dla wszystkich będących w drodze❤
Kilka dni temu zapłakałam głośno z bolesnym pragnieniem - niech mnie ktoś naprawdę przytuli i powie, że wszystko będzie dobrze. Jakaś mama na przykład... - bo poczułam się jak małe dziecko. Tak właśnie wypaliła się we mnie rola bohatera - kogoś, kto potrafi. Zapracowałam się z powodu tej roli. Od jakiegoś czasu mam ochotę zawieść innych, choćby w pracy, żeby uwolnić się od opinii najlepszego pracownika, któremu można wcisnąć wszystko, bo poradzę sobie ze wszystkim. Tego naprawdę można mieć dość. Może nie umiem tego opowiedzieć, ale naprawdę wyczerpałam siłę "bycia odpowiedzialnym za wszystko i wszystkich". Skąd ją teraz wezmę dla siebie? Tak - widzę pewne możliwości, ale to kolejny etap i muszę naprawdę odpuść sobie. Pozdrawiam serdecznie wszystkich bohaterów. Pani Agnieszko - serdecznie dziękuję.
Kolejny raz bardzo dziękuję Pani Agnieszko. To jest podcast o mnie 🥹. Byłam bohaterem do 60 roku życia, walczyłam o dobro innych do końca, kosztem własnego odpoczynku, wolnego czasu i siebie. Jako dyrektor szkoły najważniejsi byli nauczyciele i uczniowie. W szkole udało się stworzyć wspaniałą atmosferę i wszystko teoretycznie było wspaniale, aż do momentu kiedy ktoś powinien zawalczyć o mnie ...ale to się nie wydarzyło 😢. To bardzo świeża historia więc mierzę się teraz z poczuciem ogromnej krzywdy, niesprawiedliwości i rozgoryczenia. Nie zadbałam o siebie licząc na to , że ten jeden raz ktoś zadba o mnie...Zaczynam wychodzić z roli bohatera, ale czy mi się uda. Liczę na pomoc takich osób jak Pani❤. Pozdrawiam serdecznie.
Byłam taka w domu rodziców i swoim ale już koniec,teraz ja jestem najważniejsza spełniam swoje marzenia, kocham siebie wybaczam sobie przepraszam siebie i dziękuję sobie ❤️
Dziękuję. W wieku 49 lat uczę się patrzeć w swoją stronę. Ogromne deficyty na każdym polu. Lata pracy nad sobą i ze sobą. Czasem lepiej czasem gorzej. Ale ide do przodu. Cale zycie przede mną! Jestem Pani wdzieczna za te wszystkie przekazy ❤
Szczęściarze z nas, że mamy Panią za przewodnika.. Oby cały nasz naród dostąpił takiej edukacji, terapii... Przecież to bohaterowanie owszem, bywało wielką cnotą, ale w potocznym funkcjonowaniu Polaków jest totalnym przekleństwem, które bezrefleksyjnie serwujemy następnym generacjom.. Pani na serio robi porządek, Bożą rewolucję ❤❤❤
"wynagrodzić (rodzicowi) trud bycia rodzicem" - to jest esencja wielu rodzin dysfunkcyjnych. Ten niewidzialny dług, który się spłaca całe życie. Piramidy finansowe są karane zgodnie z prawem, te emocjonalne cicho pochłaniają swoje ofiary. Chyba, że te ostatnie zorientują się w czym są i że nie, nie każdy rodzic chce dobrze dla dziecka. Czasem chce dobrze, ale dla siebie, albo po prostu jest niedojrzały, a nawet niewydolny, a próba przyjęcia tożsamości społecznej wchodząc w rolę męża/żony, tudzież ojca/matki bywa - paradoksalnie rodzajem ucieczki. Małżeństwo ma zadziałać jak magiczna różdżka, która transformuje kogoś niezdolnego do wzięcia odpowiedzialności za siebie i swoje stany emocjonalne w kogoś, które jest rodzicem tylko z samej faktu, że dał życie. Wg mnie rodzina czasem to tylko alibi dla takich osób, którego zakładnikami bywają niestety dzieci, a czasem druga strona związku, kiedy nie da się już dłużej udawać.
Tez tak to odczuwam " wchodziłam tyle lat w rolę Mamy& Taty by uciec od Siebie * dzieki klinice' właśnie Sobie to Bardzo Uświadomiłam Pozdrawiam Aldona
Byłam taka kiedyś , bohaterem teraz już nie jestem . Nauczyłam się być najważniejsza dla siebie 😊i dobrze mnie z tym taka nowa ja 😊dziękuję bardzo za podcast 😊
Dziękuję za kolejną STRAWĘ., przypomniałam sobie swoje dzieciństwo...gdy robiłam wszystko co mi kazano bez sprzeciwu...a na uroczystościach rodzinnych używano mnie do: zaśpiewaj piosenkę, powiedz wierszyk... słyszałam że ładnie...ale to zasługa babci która mnie wychowywała... że taka rezolutna jestem...i grzeczna...moje potrzeby były nie ważne... Potem z najstarszej córki i najmłodszej choć też że średniej/zrobiłam bohaterki...jedna opiekowała się rodzeństwem...druga miała nadzór żeby mamusia czyli ja jak najmniej cierpiała .. pocieszała...a trzecia była od uspokajania tatusia żeby mnie nie zatłukł... Do dziś obserwuję u swoich dzieci konsekwencje tamtych lat...ich z dzieciństwa...ja już się prawie że wszystkim uporałam...do tego doszedł jeszcze mój alkoholizm...jakby było IM mało...nie piję już 12 lat... jeśli jest świadomość i chęć działania to można dużo zmienić w sobie... zachęcam ❤❤...p.Agnieszko...pozdrawiam z wyrazami wdzięczności ❤ Lidia
Jakie to smutne, płaczę, bo zdałam sobie sprawę, że ja od 50 lat jestem takim bohaterem,czuję się bardzo wyczerpana. Teraz jestem w sytuacji, kiedy ja potrzebuję pomocy i nie ma przy mnie nikogo.Moja maleńka, dzielna dziewczynka we mnie, teraz wreszcie zadbam o Ciebie kochanie 😪❤
cała moja mama od stóp po czubek głowy (życie miała trudne a nawet bardzo trudne jako dziecko), cała ja kiedys…dzisiaj tylko w części, a te co zostały rezonują dosyć silnie. W drodze ku uzdrowieniu rodowemu. Dziękuję za ten webinar 🙏
Dobry wieczór, jak to jest bardzo o mnie, powolutku przyzwyczaiam najbliższych i siebie również do nie-bohaterki. Prawdą jest,że codzienność, która innych przygniata, w moim odczuciu jest drobiazgiem, prawdą jest również, że nie za bardzo potrafię otworzyć się na innych, przecież, w moim przekonaniu, powinnam poradzić sobie sama. Pomaleńku, uczę się przyjmować, bez tego uczucia, że jak najszybciej trzeba się odwdzięczyć. Dziękuję bardzo, wszystkiego pięknego😊
Bardzo mi się spodobał ten podcast. Tak sobie myśle, ze mamy w 🇵🇱zbyt dużo wzorców bohaterów (zwłaszcza tych którzy musza zginàć) a mało (czy raczej brak) pozytywnych wzorców ludzi sukcesu - bo nawet Wokulski z „Lalki” chociaż się dorobił ale za to mial brzydkie ręce,(!) przemarznięte gdzieś w Rosji a na dodatek dostał niezle w kość od Łęckiej.
Bycie bohaterem wykształciło się u mnie poprzez pomaganie ojcu w prowadzeniu biznesu, osiąganie sukcesów i bycie wizytówką rodziny (bycie dobrze wychowanym i dobrym uczniem). Matka natomiast oczekiwała opieki i bycia jej mężem - ojciec nie był dostępny emocjonalnie - zatem opowiadała mi o swoich problemach, konfliktach, rozterkach itd. Większość z tych rzeczy robiłem całkowicie (!) wbrew sobie, będąc pod presją rodziców (a oni byli pod presją słów "co ludzie powiedzą?", "obgadają nas" itp). Powstało też we mnie podświadome przekonanie że to OK robić coś czego nie chcemy, skoro inni na tym skorzystają. Czyli permamentnie nadużywać siebie kosztem innym, po cichu licząc na wzmocnienia w postaci akceptacji, uznania, przynależności. Często jednak inni nie dawali tych głasków (mieli do tego prawo, nie komunikowałem im swoich oczekiwań) i kończyłem z ogromną złością i niechęcią do nich (że są egoistami) i siebie (że dałem się wykorzystać). Niezmiernie łatwo mi przychodzi bycie wrażliwym na lekki dyskomfort u innych (od razu chcę jakoś pomóc), a całkowicie nie dostrzeganie swojego zmęczenia, smutku czy bólu. Mam ukrytą niezgodę na te uczucia ("trzeba być dzielnym", "nie można się lenić"). PS. Często bohater na głębszym poziomie to tak naprawdę ofiara. Zauważam też pewne skłonności do narcyzmu. Tak trochę postrzegam na podstawie samego siebie
Dziękuję za ten podcast! Jestem bohaterem mentalnym. Najbardziej podobają mi się jednak te słowa, że pozbycie się tej zbroi spowoduje, że przestaniemy być sami. Do tej pory żyłam w przekonaniu, że jeśli poproszę o pomoc, zrobię kłopot i zostanę sama. Trudno się pozbyć takiego przekonania, ale dobrze wiedzieć że jest fałszywe.
Dla mnie tez jest odkryciem, bo czesci o zbroi wiedzialam a jednak nie polaczylam tego z samotnoscia i izolacja, i ze przeciwienstwo to otwarcie na bliskosc.
Dziekuję, Agnieszko, za ten podcast ❤. Przywołał mi w pamięci niedawną sytuację, kiedy to przyjęłam pomoc od osoby, dla której sama wcześniej wiele zrobiłam. Poczułam wtedy, jakie to było dla mnie i dla naszej relacji uwalniające. Wspaniałe jest to - nowe dla mnie (!) doświadczenie wychodzenia z mentalności bohatera. Zauważyam, że nawet ciało mi się uelastycznia. Pozwalając na bycie zaopiekowaną nabieram więcej delikatności na miejsce usztywnienia ciała uzbrojonego mobilizacją do ciągłego pomagania innym.
To że pełniłam funkcje bohatera w moim domu rodzinnym dowiedziałam się dwa lata temu na warsztatach 12 kroków ku pełni życia. Bardzo lubię Pani słuchać, bo zawsze dowiaduję się czegoś nowego. Dziękuję ❤ Ps. Chciałbym dostać sie na terapię online do Pani.
Lepszej charakterystyki o sobie w 15 minut bym nie ułożyła 👌 - wszystko w punkt i zgodne z prawdą- bardzo, bardzo dziękuje za wskazówki i za wszystko co Pani dla nas tworzy 🙏
Też taka bylam. ,,ogarnialam" w domu rodzinnym a potem w małżeństwie, w pracy. Sama się eksploatowalam a otoczenie brało. Szok przyszedł gdy zmarla bliska osoba, bo inni mnie nie widzieli. Nie doczekalam sie wdziecznosci, akceptacji, miłości. Wszyscy sie zachowywali, jakby im się należało. Dumy tez mi nie pokazywano. narcyzi w rodzinie sukcesy brali jak swoje. Uczę się dbac o siebie ..... i bardzo dobrze mi z tym. To mozliwe i ba!rdzo przyjemne Dziękuję za podcast Pozdrawiam ciepło
Nie wiem czy jestem bohaterom rodzinnym,chyba nie ale reszta do mnie pasuje jak ulał.Bardzo dziękuję za te wskazówki. Mam 55lat i odnoszę wrażenie, że budzę się z jakiegoś letargu .Pozdrawiam serdecznie.
Będąc osobą DDA niestety nie moglam wyjść z roli "bohatera". Niedawno nawet powiedziałam do swojej Pani Doktor, że jestem taką osobą,która łatwiej i szybciej pomoże komuś, niz uda mi się pomóc samej sobie.
Bardzo dziękuję za dzisiejszy temat! Niedawno właśnie odkryłam, że mam potrzeby, uczucia, emocje! I to jest narawdę ważne, żeby pozwolić sobie czuć siebie! Długa droga! Ale warto! Bo owoce są piękne!
Przypomniały mi się takie powiedzonka: Nie rób komuś dobrze nie będzie ci źle... Jak raz pokażesz, że możesz to będziesz już musiał.... Ważne i mocne treści tego podcastu...czuję lekkie mrowienie w środku wspominając liczne rozczarowania jakie przeżywałem jako "bohater niedostrzeżony "... i jeszcze przeżywam. Trudny materiał na początek roku szkolnego....trudny i trafiony. Dziękuję Agnieszka i bardzo pozdrawiam. ❤😊
Słucham tego odcinka i jakbym słuchał o sobie - dokładny opis mnie samego wszystkie te cechy IDEALNIE pasują do mnie i to do tego stopnia że stawiałem siebie z boku na tyle mocno, że na początku terapii traktowałem decyzję o pójściu na nią jak na decyzję egoistyczną bo przecież "inni są ważniejsi ode mnie"
Bohater, racjonalność, przewidywalność, odpowiedzialność za innych, itp. Jakie te ogromne ciężary zjadły mi energię do życia. Organizm bronił się chorobami somatycznymi. Ja tego nie widziałam. Teraz wychodzę powoli z tej roli. Narazie w samotności. Dziękuję 💖
@@agnieszka.kozak.ak75 dziękuję za odpowiedź. Teraz mam syndrom odstawienia życia na ciągłej adrenalinie, lękach. Zauważyłam że gdy dużo śpię to wtedy mózg mniej wymusza działania zbędne. Pozdrawiam
Jakże często bohater ma ochotę płakać i wtulić się w czyjeś ramiona i tak pozostać na długą chwilę. Dobrze, że jest ktoś kto o tym opowie, aby samemu się zatrzymać na tym, a może ktoś pomyśli o takim bohaterze w swoim otoczeniu, i popatrzy na niego opiekuńczym wzrokiem . Dziękuję Pani Agnieszko ❤
Bardzo dziękuję Pani za kolejny podkast.Prawie wszystkie obejrzałam.Kazdy coś wniósł do mojego życia,ale jeszcze dużo mam do zrobienia.Prawie w każdym coś widzę z siebie.Przydala by mi się psychoterapia ale niestety wiąże się to z dużymi kosztami a państwowa służba zdrowia wszyscy wiemy jak wygląda.Pani Agnieszko może zrobiła by Pani podcast o o lekach związanych z ludźmi ogólnie o fobii społecznej .Bardzo dziękuję Pani za te podcasty bardzo mi pomagają pozdrawiam U
Dzień dobry, znam to wszystko o czym Pani mówi. Budowanie siebie przychodzi z trudem. Ale krok po kroku daje efekty. Cierpliwość dla siebie odgrywa dużą rolę. Dziękuję i pozdrawiam 💕
Dziekuje za postawe bohatera rodzinnego To wazne zeby przypomnieć ze oprocz karierowiczow sa spoleczni ludzie ktorzy troszcza sie o innych zapominajac o sobie
Może było to powiedziane nie w prost, ale nie padło w tym podkaście ważne "poczucie własnej wartości", które bohater może czerpać właśnie z tego, ile zrobi za innych i jak go ci inni za to nagrodzą uznaniem. W dorosłości taka osoba wciąż zabiega o dobre oceny innych, szczególnie za cenę poświęcenia i bohaterskiej pracy, bo tak się nauczyła i myśli, że jej wartość wynika tylko z tego, co robi. Nie potrafi też przyjąć krytyki, bez urazu w swoim poczuciu własnej wartości.
Nie padło wprost Każdy kto jest w jakiejś roli ma wyzwanie z poczuciem własnej wartości Człowiek który je ma nie wchodzi ani w ofiarę ani w bohatera bo nie musi
Czyli to trochę tak że to tak oczywiste, że aż nie ma co tego wspominać. Szkoda, że nie jest tak oczywiste dla wszystkich bohaterów... @@agnieszka.kozak.ak75
Ja właśnie tak pojmuję samców i samice alfa. Jako tych odpowiedzialnych, bohaterów itd. Nie takich, co się z nikim nie liczą i tylko siłą próbują zmusić wszystkich do posłuszeństwa. Ale faktycznie ludzie wokół to wyczuwają i trzeba być odpowiedzialnym, bohaterskim "za nich". Tymczasem "każdy ma nieść własny krzyż". A nie szukać kogoś, kto będzie to robił za niego, choćby i dobrowolnie. Zapowiada się ciekawa premiera.
Ciekawe spostrzeżenie z tymi alfa. Taaaak, a na końcu trzeba po nich posprzątać. Dlatego widzę, że od jakiegoś czasu bardzo dystansuję się od takich "liderów", a tym bardziej od wyznawców tychże "liderów" :)
Ja zaś byłam mama mojej matki, która często chorowała na zapalenie oskrzeli, myślę, że miała depresję. Tato dużo pracował za granicą, jak był w domu to rozdzielalam ich gdy się kłócili ostro. Teraz pracuję w żłobku i ratuję moich podopiecznych kosztem relacji z koleżankami
Najtrudniej odmówić po raz pierwszy... powiedzieć już dość! System wtedy wystawia pazury... z łagodnego kotka do wściekłego lwa... Mnie uratowała choroba... Tak bardzo odebrała mi mnie samą, że zmusiła do poszukiwania siebie w sobie... Teraz wiem, że nawyk wypracowany w domu zazwyczaj wybija się jako pierwszy, ale zaraz jest refleksja... "czy mi to odpowiada"? Największym nauczycielem miłości stał się mój mąż, później syn... To właśnie we własnej rodzinie znalazłam równowagę... Proces uzdrowienia to zadanie domowe na całe życie 😉😁 Nie ma nudy w codzienności...🙈 wdzięczność Agnieszko! ❤
Bohater kojazy sie z kims kto zajmie sie fizycznym zadbaniem egzystencji rodziny swoim kosztem . Tutaj podaje Pani szczegolne przyklady sytuacyjne kiedy dziecko jest zmuszone sprotac roznym zadaniom ale ,społeczenstwo w o ogóle jest wymagajace i bohaterem moze być każdy kto jest ambitny lub przestraszony? Osoby ktore oceniają surowo tez będą bohaterem ,tylko tutaj ich neurotyzm ich do tego skłoni. Dlaczego z reguły uwaza sie bohatera za kogoś kto nie potrafi "zadbać o siebie" Uważam to za pewnik ze doskonale wie co czuje,inaczej nie byl by w stanie zorientowac się czego potrzebuje pomoco biorca,jest to wspolczucie i współodczuwanie. Takie luzne mysli... Pozdrawiam bohater!
Jak to się ma z tym że osoba mi bardzo bliska (mąż taki jest) wszystkie te cechy posiada i dba bardzo o innych ale w tym problem ze mnie i dzieciom pomaga na ostatnim miejscu. Nie raz mi to udowodnił
Pani Agnieszko bardzo ciekawy wykład - duzo edukacji wnosi do mojego zycia Mam temat ; czy mogę prosić o wykład na temat Relacji między tesciową a synową z chorobą- lekke spektrum Aspergera.
A jak pomóc bohaterowi, mam takiego w otoczeniu, a ja nie potrzebuje jego pomocy i mnie to poniekąd męczy. Potrafię zadbać o swoje potrzeby oraz mojej rodziny. Nie wymagam od nikogo nadmiernej pomocy.
@@agnieszka.kozak.ak75 tez prawda. Chociaż widzę, ze bohater tez się mega meczy i ma wrażenie, ze jest non stop oceniany, a z drugiej strony wszystko zrobi najlepiej sam.
A ja mam kolejny wątek...bo w naszych firmach często jest tak, że nie można zwrócić na coś uwagi/ pokazać, że coś robią źle, etc. (znaczy można, ale wtedy się obrażają, ewentualnie w niektórych stosują technikę "kanapki", żeby chronić Ego niektórych). NA zachodzie przychodzi jakiś gość, mówi co jest źle i idzie sobie (o zgrozo! Jest to dyskutowalne, nikt się za to nie obraża i mogą zmienić zdanie, jeżeli argumentacja- oczywiście wprost- jest sensowna/ racjonalna). Ciekawe jaki wpływ, na to, ma nasze straumatyzowane społeczeństwo(?). To by szło w kierunku nie normalnego funkcjonowania, a raczej psychoterapeutycznej wrażliwości lidera/ menedżera. W sumie moja Ex- ktróra jest psychoterapeutką- nawijałą, że często przydałaby mi się jej, psychoterapeutyczna wrażliwość... Chyba trzeba to przemyśleć ;) Opowiem bajkę...prawdziwą... Dawno, dawno temu, jak byłem jeszcze młody i piękny, wybrałem się na podróż za siedem gór i lasów, do krainy zwanej Breda, w pięknym Królestwie Niderlandów. Był tam centralny magazyn światowego producenta telewizorów... Mały Książę z rodu Sigma, szybko zauważył, że źle się dzieje w Królewskim Spichlerzu i zaczął im zmieniać jedną rzecz za drugą. Przerażeni współpodróżnicy z kraju Lacha byli przerażeni, widząc co wyprawa mały książę i wieszczyli wielką tragedię i wydalenie z Królestwa! Mały Książę dyskutował ze wszystkimi, na każdym stanowisku! Szaleniec! (tym bardziej, że pracował jak mu się podobało). O dziwo...królewscy zarządcy zaczęli mu dawać co raz to trudniejsze zadania do poprawienia...Współpodróżnicy byli wręcz oburzeni- przecież miał wylecieć za dyskutowanie, a tutaj jakieś wariactwa się odprawia! Co z tym Królestwem Niderlandów? Już wszyscy oszaleli??? Miarka się przebrała, gdy mały książę stwierdził (po zakupie sporej ilości soku z Gumi-jagód w trakcie godzin pracy; znał Królewskiego Klakiera, więc Gargamel go nie odbijał na bramce, że wychodzi ze spichlerza), że dane dnia wychodzi punktualnie o 16:00, a terminy naglą(!)...wtedy do małego księcia pofatygował się sam Król z Wielkiej Wieży (!!!), aby zapytać dlaczego nie zostanie (skoro tylko on potrafi obsługiwać pewną maszynę i zarządzać działem)...dyskusja trwała (o zgrozo!!!) około 10-15 minut, ku wielkiemu przerażeniu Współpodróżników z kraju Lacha....stanęło na +300% za każdą godzinę. W sumie mogł cisnąć dalej, ale nie chciał być bezczelny... Całą historia skończyła się oczywiście tragicznie dla małego księcia- (po 2 msc pracy) dostał ofertę pozostania z podwyżką +50% i mieszkaniem gratis oraz samochodem służbowym i paliwem gratis (czyli 2400 Euro net + fanty). Wiadomo- podziękował, zabrał zdobyte worki złota i wrócił do Królestwa Lacha, bo czekały imprezy na studiach... ;) A przy okazji- jak dzisiaj ktoś może oferować u nas mniej, niż wtedy w NL? Oszustwo? Wyzysk? Brak kompetencji działu HR? Nie wiem, ale co najmniej dziwne... Jaki jest morał? Dwa światy i u nas albo nie chcą się z tym pogodzić, albo nie mają pojęcia jak, a myślą, że wiedzą i dodatkowo nie chcą komuś pozwolić wprowadzić takiej kultury organizacji. Trzeba zmienić wiele spraw, począwszy od działu HR i sposobu rekrutacji...ale najpierw ktoś z góry musi podjąć taką decyzję, inaczej nic się nie zmieni i ciągle będzie ułuda zmian... Z tego filmu nic się u mnie nie zgadza, ale ostatnio koleżanka mi opowiadała, że ma identycznie, a w wieku nastoletnim musiała zająć się matką. Nic dodać, nic ująć.
Bohaterem można być tylko dla samego siebie będąc wiernym wybranej postawie życiowej.Bycie szlachetnym człowiekiem jest najwyższą postawą moralną.Robimy coś bezinteresownie i nie oczekujemy niczego w zamian.
Oczywiście, ale jest mały problem z filozofii: "Przekłamana świadomość", czyli intencją pierwotną może być coś innego niż szlachetność. Żeby być dobrym i szlachetnym, to najpierw trzeba być silnym, czyli odpadają wszyscy, którzy boją się mówić prawdę, bo np. dyrektor w firmie ma poprzestawiane i nie jest zbyt mądry. A taki z trudniejszych- czy nie ma chociaż poczucia "mogliby mi dać nagrodę"? YT daje nagrody, więc w szlachetności nie ma w tym za wiele (chyba, że ktoś wszystko oddaje na schronisko). Albo to- czy może pomaga, żeby poczuć, że jest do czegoś zdatny? Czy byłby tak samo szczęśliwy bez tego? Tych "ale" jest dużo więcej- długi temat...Trzeba dużo kopać i na dnia wyjątkowo rzadko jest szlachetność ;)
@@marcin3136 Właśnie istotą problemu jest to,że szlachetność wymaga siły.To nie jest uczucie tylko działanie i podejmowanie trudnych wyzwań co można i trzeba jak najlepiej zrobić.Ogólnie to dobro daje siłę.Zawsze pozytywne myślenie.
@@elzbietafurmanczyk ale szlachetność jest tak wzniosłym uczuciem, że może narodzić się tylko z miłości do ludzi ;) Czy może być tym bycie zawsze i dla wszystkich miłym? Nie może (w sumie to już wiadomo, że ktoś nie kieruje się wartościami, a tylko Ego. I jeszcze chce pouczać tych, którzy kierują się wartościami). Temat rzeka...Ja już mam to przemyślane, ale chciałem słyszeć zdanie Pani dr ;) Bo słyszę, że ładna jest jej piosenka :)
Taki jest mój partner, i jego matka wykorzystuje i nacika wciąż na niego by brał odpowiedzialność za jej emocje. Oczywiście rozwala to naszą więź i chcialabym jej powiedzieć że to co robi zsbija miłość jej syna i on jest w stałym cierpieniu. Chcialabym się jej zapytac czy ona zdaje sobie z tego sprawe? I czy jest z siebie dumna widząc rozpadającą się Miłość syna? On sam powiedział, że matka jest zazdrosna że on kocha kogoś innego niż tylko ją. Co tu zaradzić?
@@agnieszka.kozak.ak75 dziękuję za odpowiedź. Korzystając z okazji pragnę podziękować za niezwykle wartościowe materiały na kanale pani doktor. Odkąd dostałem "Uwięzionych..." od przyjaciółki, jestem żywo zainteresowany pani twórczością. Co do literek: Extraverted, iNtuitive, Feeling, Judging - są to dychotomie opsujące Protagonistę w modelu 16 osobowości. Pozdrawiam! :)
Brak zabawy i beztroski, perfekcjonizm? Nie grozi mi :D Ale to może być- w szczególności dla mnie- ciekawy odcinek... Może dorzucę wątek do omówienia (a może on już jest). Chodzi o to, że jak ktoś ma wysokie LQ, to czerpie wiele radości z pomagania innym, więc poniekąd działa egoistycznie, skoro to dla niego frajda (i w jakiś sposób go buduje- może powołanie jak u nauczycieli?). Oczywiście nie chodzi o sytuację niezdrową, gdy robi to swoim kosztem, a działając z zachowaniem swojego bezpieczeństwa (czyli czasami na odległość kija). Nie chodzi też o robienie z siebie męczennika; np. można nie podzielać czyjś zachowań/ postawy życiowej/ celów, etc., ale to nie oznacza, że nie można z nim współpracować, czy jemu pomagać (tym bardziej, że ogólnie można go uznać za dobrego człowieka, a idealnych przecież nie ma). Nie trzeba od razu się żenić, czy przyjaźnić. Ja np. mam tak z niektóymi menedżerami; może subiektywnie dla mnie za dużo tam gonitwy za stanowiskami, wizerunkiem, networkingiem dla zysku (budowania kariery), popularnością (międzynarodowe konferencje, etc.)ale przecież nikomu nie robią nic złego :) Fakt, że się z nimi nie będę żenił, ale można pomagać i współpracować :) Problem jest tylko czasami, gdy mają wybujałe ego i czują się urażeni, gdy powiem, że mam w głębokim poważaniu ich rozpoznawalność, a nawet jestem przeciwnikiem takiego stylu życiowego, ale to tylko opinia... Ogólnie prosiłbym o uwzględnienie takiego wątku, jeżeli to możliwe, bo chciałby poznać Twoje zdanie, a i chyba to ciekawe (oczywiście mam swoje głęboko przemyślane, ale jakbym napisał dokłądnie co i jak, to byłoby sugestywne, a nie o to chodzi :) P.s. Bez urazy- "na zewnątrz" zawsze komuś polecę/ będę mówił o Pani dr Agnieszce Kozak :) Tak mi zostało z zachodu :)
Ale w sumie teraz pomyślałem, jak już słucham, że to inny wątek i ciężko było to nawet zmieścić, żeby nie mieszać wszystkiego razem. A we Włoszech teraz zaczyna się życie!!! Więc proszę Szanowną Panią o wybranie dobrego wina i...🤩🤩🤩 ru-vid.comxCzplUlFIkQ?feature=share