Chyba jestem już przebudzony, bo wyraziłem chęć zobaczenia zadających pytania i klejnot spełniający życzenia przychylił się do mojej intencji 😉 Dziękuję.
Z tych wszystkich słów ktore płyną tutaj...najpiękniejsza jest cisza- CISZA- którą jestem-JESTEM. i to właśnie zabieram- nie zabierajàc do siebie...w sobie oddnajdujè.
"jestem widzeniem tego czym nie jestem", rozumiem to i niesamowicie lekko mi z tym... znowu z uporem prawie maniaka wrócę jednak do tej sugestii rozpędzonego autobusu, stresujących i blokujących myśli nie pozwalających funkcjonować (o których mówiła dziś ta Pani), a Ty z kolei powiedziałaś, żeby je korygować i zmieniać, odlepiać się... że to nasz umysł, doświadczenia, interpretacja... w końcu nieprawda. Jak coś co jest widzeniem czym nie jestem, może dać nam stresujące, lękowe, chaotyczne itd. itp. myśli? Tzn. formę i treść. Cały czas piję do sugestii zobacz skąd wyjechał "rozpędzony autobus"... no napewno nie z miejsca widzenia czym nie jestem. Tylko z głowy(umysłu), natłoku, rzeczy nas otaczających, przeżyć, programów interpretacji, tak? Bo przecież JA JESTEM nie serwowało by nam tego. Odzielam umysł, mózg od źródła... traktuję jak wątrobę(mózg), a ciało jak "ubranie".No i gdyby forma i treść myśli była by ze źródła to nie mówiła byś, żeby te myśli które sprawiają stres i blokady... zmieniać, przepregramowywać interpretację. Czemu się tak tego uczepiłem. Muszę to ciachnąć, rozbić.
@Tomi w temacie "istnienia" człowiek nie wymyślił nic nowego od zarania dziejów. Tylko powypaczał, pokomplikowały, ubrał w nakazy, zakazy, prawo, religię. Są jeszcze ludzie, którzy nie utożsamiają się "z tym światem". Mądrzy ludzie.
@Tomi czy można powiedzieć(dać takie przełożenie), że np jestem jako organizm dla wątroby, jelit, krwioobiegu. Daję im poniekąd życie, a nie kontroluje ich pracy i procesów np chemicznych. A są zawarte we mnie, no i też mają na mnie wpływ, mogą niedomagać, "chorować", być przeciążone, niedotlenione, nie odżywione itd. Wtedy Informują mnie, co potrafi się przełożyć na mój stan, samopoczucie, co za tym idzie interpretację otoczenia, bodźców itd. Nawet jak śpię, to one pracują(nawet pewnie lepiej), współpracują że sobą, oczyszczają się, produkują hormony, dostarczają tlen i związki odżywcze. Jako ich powiedzmy "źródło" nie mogę nimi świadomie zawiadywać. Mogę jedynie podjąć decyzję o zadbaniu o nie. Np odpowiednią dieta, sen, ruch fizyczny. Nawet wtedy nie od razu one się np oczyszczą, zaczną pracować lepiej, "odbudują się" ale jak po pewnym czasie będę w tym konsekwentny to "one" z automatu "zobaczą", że nie trzeba wkładać tyle wysiłku w przefiltrowanie krwi... kosztem np zaburzeniem przepływu krwi w innym organie, co za tym idzie osłabieniem go, za czym idą inne kosekwencje, dla innych organów, reakcja łańcuchowa, żeby się wsoomóc wyrzut adrenaliny, kortyzolu, co wpływa np na mózg jego pracę i chore koło, a przecież jestem tego źródłem i wystarczą proste rzeczy ale teraz jest zaburzone i mózg też np wytworzy myśli, które mogło by się wydawać będą starały się to wytłumaczyć(bo tak ten organ jest w drodze ewolucji działający), co oczywiście będzie nie prawdą, u każdego w inny obszar pójdzie, a przecież to ja jako organizm jestem tego źródłem i to jest we mnie. Wystarczy zrobić proste rzeczy, aby to usprawnić.
@Tomi jedynie mózg traktuję jako organ, nie umysł. Jest tak, a nie inaczej uwarunkowany ewolucyjnie, fajny organ, z ogromnym potencjałem, ale może też działać pierwotnie. Walcz, uciekaj, przetrwanie itd. Poza tym chyba za wszelką cenę będzie bronił tego co uważa, że nas chroni, czy daje nam radość, zadowolenie. Jak komputer, czasami z przestarzałymi programami, czy takimi, które już nie są kompatybilne z naszym umysłem, świadomością. Jest jeszcze ponoć podświadomość, nie wiem czy można nazwać ją "sercem", do której bardzo ciężko się dostać i przeprogramować po ludzku(terapie itd. Itp. może ulżą chwilkę, przejadą po wierzchu, wyrwą parę chwastów), ale nie przeorają i nie zasieją "nowego" czy można powiedzieć, że nasze myśli są wytworem tego wszystkiego, począwszy od mózgu, pamięci, funkcjonowania organów wewnętrznych, wyuczonych reakcji, przyklepanych do tych zdarzeń i doświadczeń emocji, interpretowania tak jak nas nauczono od dziecka czy tego co słyszeliśmy na swój temat, naszych sukcesów i porażek... skończywszy na niedostępnych dla nas rzeczy wyrytych w naszej podświadomości?? Wiem, o czym jest mowa jeśli chodzi o źródło, JA JESTEM, umysł tylko czasem mam wrażenie, że ciężko przez te rzeczy, które wymieniłem "przebić" się "mu" w praktyce i czy powinniśmy "mu" pomagać, nawet jeśli chodzi o mądrą pracę(nawet w pewien sposób ponadnaturalną) i praktyki duchowe(ćwiczenia) i tak na końcu prowadzi mnie do wnętrza, do źródła, do JA JESTEM. Tylko jakość życia... fajnie by było chodzić w tym cały czas, bez względu na okoliczności, o uczucia, odczucia, emocje... wiem, że to jest możliwe.
@Tomi tak zgadzam się i wiem, że nie w mózgu. Napisałem, że traktuję go jako organ... lepiej jak jest sprawny 🤷♂️ co nie zmienia faktu, że jak jesteśmy tu na Ziemi w ciele to wpływa na nasz organizm, odczucia... co się przekłada na nasze myśli, działanie, stan w pewien sposób i fajnie, żeby był coraz bardziej kompatybilny, tzn. nie utrudniał niczego naszemu "umysłowi", tak jak np dysfunkcyjna wątroba ciału. Ostatnio naukowcy potwierdzili, zależność stanu nerek np od depresji i tego rodzaju Stanów. Chińczycy mówią o tym od dawna, tylko w innej formie. Ale samo źródło, mądrość, objawienie tego tematu jest jedno.
@Tomi wydaje mi się, że już na samym starcie zaburzyliśmy(jako ludzie) działanie programu Stwórcy w nas. Poprzez JA, Ego...nie wiem, możliwość wyboru. Nagle okazało się, wymyśliliśmy sobieże jesteśmy goli, zaczęliśmy się "chować" wkradł się wstyd, strach... czyli kłamstwo. Teraz chyba staramy się na powrót "dostroić" do tego programu, a cielesność nie pomaga. Zgadzam się, że to można zrobić tylko w "wymiarze" świadomości, źródła, JA JESTEM. Back to the roots 🤷♂️
Patrycja Nie zgadzam się ze większość stresu i że ogóle myśl wywołuje emocje. Jest dokładnie odwrotnie. To emocja wywołuje myśl. Badałem to serki razy żeby moc powiedzieć z pewnością ze tak jest. Spróbuj pomyśleć: umieram, mam panikę, boje się, jest mi smutno i nic się nie dzieje... ale odwrotnie: kiedy przychodzi emocja to myśli za wszelka cenę próbują wytłumaczyć sobie tą emocje i zaczyna się intensywny monolog. Potwierdzenie znalazłem również u Dawida Hawkinsa który również potwierdził tą kolejność.
Wg mnie, żeby powstała emocja, musi nastąpić interpretacja bodźca. Często tego nie dostrzegamy, że ocena odbywa się na poza naszą świadomością, że działa jakiś program w podświadomości. Czyli nasze samopoczucie uwarunkowane jest nie zewnętrznymi zdarzeniami, lecz ich oceną... Lub ich wspomnieniem i towarzyszącymi im zapamiętanymi emocjami.
@@michalszpotanski8762 No popatrz ile można odkryć obserwując. Takie genialne wglądy dzieją się jeden za drugim gdy obserwujesz, wychodzisz na moment poza uwarunkowanie, jesteś bardziej obecny.
Kiedy tak zacznę rozbierać się ze wszystkich „ja i moja...”, do nagości, to co odsłonię Nitya ? Jest tam radość ? Jest tam radość bycia z rodziną, z przyjaciółmi ? Nie odizoluję się ? Coś czuję ze chyba nie, coś przeczuwam że zastanę jakąś lekkość , też w trudnych sytuacjach?
Odczuwam to tak, że jestem tak jak jestem w "myślach", tylko różni się to tym że widzisz Swoje uwarunkowanie, ale jesteś jednocześnie w tym momencie, siedzac w pokoju widzisz wszystko a nie widzenie za mgłą rzeczy jak podczas myślenia. Pragnę dodać że moje " Ja" Bało się jak to będzie gdy wyjdę poza uwarunkowanie, a okazało się że jak już tam jesteś, nie ma żadnego lęku, możesz obserwować to uwarunkowanie, masz do niego dystans i możesz zauważyć bardzo łatwo schematy którymi kieruje się "Ja". I odczuwasz wolność ! Nic nie gniecie, nie masz nacisku na działanie. Tak to odczuwałem ostatnio.