Krzysztofie chciałbym, żebyś wiedział, że ten jeden film pomoże mi bardziej w pisaniu inżynierki niż jakakolwiek rozmowa z promotorem czy profesorem. Wstyd, że przez 3 i pół roku nikt na uczelni nie znalazł czasu, żeby pokazać studentom, że takie programy istnieją. Dzięki ci wielkie za pomoc
Jako osoba studiująca za granicą odnoszę wrażenie że jest to problem tylko i wyłącznie polskich uczelni - u mnie w drugim kwartale pierwszego roku już mieliśmy zajęcia nie tylko z używania LaTeXa ale i zotero, Google schoolar, scopus i miriady innych baz danych i publikacji, już pomijając to że zalogowanie się kontem uczelnianym daje nam pełen dostęp do większości płatnych serwisów z publikacjami naukowymi. Oprócz tego krótki kurs z tego jak w ogóle pisać tego typu prace.
@@tomscave-px Też studiuję na PWr i nie miałem takich zajęć. Wszystkiego trzeba było uczyć się w locie, ale przynajmniej raz na innych zajęciach dostaliśmy polecenie Mendeleya do tworzenia bibliografii.
@@kubajackiewicz2 odnoszę wręcz wrażenie, że jeśli nie zapyta się wprost przyjaznego wykładowcy, to na I czy II stopniu studiów nikt, nigdy nie powie ci jak pisać i skąd czerpać źródła do tego typu publikacji. Za to z całą pewnością dowiesz się, że maile należy zaczynać od "szanowny panie [tytulatura]".
O tego typu programach nie dowiedziałem się nigdzie przez całe studia - odkryłem je na 2 roku doktoratu (!) i to tylko dlatego, że zostały mi przydzielone zajęcia z Technologii Informacyjnej. Jako, że nie miałem kompletnego pojęcia co mam im zaserwować (kiedy ja studiowałem, przez cały przedmiot klepaliśmy ręcznie przypisy i bibliografię), to szukałem na własną rękę i dopytywałem ludzi. Dzięki, załatwiłeś mi właśnie jedne zajęcia na których sobie wspólnie obejrzymy ten materiał. Pokazywałem im tylko zotero - citavi nie znałem, a mendeley to wiadomo. Oczywiście scihub i libgen został już zaprezentowany, a dyskusję etyczną ze studentami zostawiłem na osobne zajęcia
Ja się dowiedziałam dlatego, że wybrałam sobie przedmiot fakultatywny, gdzie cudowny niepolski prowadzący uznał za stosowne wprowadzić kilka takich właśnie życiowych zagadnień.
Z serii "Jestę publicystę" - w pracy magisterskiej dodawałem bibliografię i cytowałem samego siebie z pracy inżynierskiej. Przez cały czas walczyłem ze sobą, czy by nie poprzedzić ich zdaniem "Jak słusznie raczyłem zauważyć..." :) Ale bibliografia to dobry sposób (jeden z wielu) kiedy istotę pracy opisało się na 25 stronach, ale praca musi mieć minimum 100 stron. Cytaty i tabele na stronę, 15 takich i już zostaje tylko 60 stron do wyczarowania :)
Ja w ogóle napisałem większość swoich tekstów, żeby mieć kogo cytować po polsku XD Bo tak to niestety tylko zagranicznych twórców mogłem, wziąwszy pod uwagę wstręt i obrzydzenie, jakie w polskich literaturoznawcach budzi fantastyka i gry wideo.
100 stron? Że Ci wszyscy promotorzy i recenzenci lubią sobie dorzucać niepotrzebnie roboty- ich wybór. Ale po co do tego zmuszać kogoś? :facepalm: Najbardziej piszącego, ale potencjalnie też wszystkich, którzy chcieliby kiedyś z takiej pracy skorzystać, znaleźć jakieś informacje (nieraz tak robiłem przy zwykłych ćwiczeniach laboratoryjnych, gdy coś było niejasno opisane lub instrukcji nie zaktualizowano od lat 60tych!). Czytając i oglądając takie rzeczy- przestaję żałować, że porzuciłem studia, mimo że było to już przed ostatnim semestrem :/
Szkoda, że nie zrobił Pan tego odcinka we wrześniu. Przez te przeklęte przypisy i bibliografię musiałem się bronić pod koniec października. Jak pytałem się promotora jak to zrobić, to cisza. Dopiero znajoma pomogła mi to zrobić. Jakby to miało jakieś znaczenie.
No długo się zbierałem niestety, ale wrzesień i październik są bardzo gorące na uczelni. A także medialnie z uwagi na szaleństwa z początkiem roku szkolnego.
@@KrzysztofMMaj Przyda się do następnej pracy 😃. Miałem po prostu pecha do promotora. Mam nadzieję, że Pana praca nie pójdzie na marne. Trzymam kciuki.
@Gigolo 69 No nie wiem. Typowy "power user" może i używa czegoś innego(jak vim) do edytowania prostych plików tekstowych, ale co kiedy to nie wystarcza? Nie da się vimem edytować czcionek i innych takich rzeczy. Ja np. często piszę "suchy" tekst w vimie, a i tak potem formatuję go w Wordzie. Co do składania prac - LaTeX wygrywa prawdopodobnie ze wszystkim innym, przynajmniej w dziedzinach ścisłych.
@Gigolo 69 XD no tak no, użytkownicy windowsa w ogóle wszyscy tfu. Ogarnięci ludzie korzystają z Linuxa. I to nie jakiegoś Ubuntu dla ameb umysłowych ale co najmniej Arch Linux.
Jestem na 1 roku na Finansach i Rachunkowości. Właśnie dzisiaj mieliśmy zajęcia z bibliografii. Była (dzięki twojemu filmikowi) jedna z rzeczy której się bałem pisania swojej pracy licencjackiej, bo widziałem jak moja mama pisała licencjat ze stertami książek dookoła laptopa. Jak widać, technologia idzie do przodu i nie będzie trzeba mierzyć się z problemami starych dziejów
Heh aż mi się książka "O północy w Czarnobylu" Adama Higginbothama przypomniała gdzie sama bibliografia na końcu zajmuje 87 na ~530 stron całej książki. To się ktoś dopiero narobił. Oczywiście książkę bardzo polecam do przeczytania ;).
O, tak samo u Radka Kotarskiego. Mówił, że w jego ostatniej książce "Inaczej. Jak pracować mniej, ale lepiej i przyjemniej" na 330 stron ogólnej długości książki, 50 stron to bibliografia. Swoją drogą, muszę sobie zakupić tę pozycję...
To jeszcze nic. Mam w domu książkę 'The History of Franco's Spain: The Right, The Republic and The Revolution' i tam na 475 stron całej publikacji bibliografia zajmuje... 183 strony. Więcej niż 1/3 całej książki.
Mój ulubiony przedmiot na pierwszym roku polskiej filologii :) jak można się domyślić, na zajęciach (były online, o zgrozo) przysypiałam, a gdy teraz potrzebuję przygotować bibliografię, googluję jak ją zrobić i wszystko trwa sto razy dłużej. Bardzo dziękuję za ten film ❤️
Przeszedłem przez niego, do dziś pamiętam odpytywanie ustne z życiorysu Karola Estreichera. Młodszego. Jak miało mi to pomóc w przygotowywaniu pracy dyplomowej, do dziś nie wiem, ale na pewno stała za tym jakaś wyższa konieczność. Tak. Na pewno. Po prostu jestem zbyt głupi, by dostrzec mądrość Wydziału Polonistyki UJ.
Napisałem w życiu ponad 25 "prac naukowych" ;) i muszę Ci powiedzieć, że baaardzo mądrze mówisz... i dziękuję Ci za tego pro tipa ;) Leci sub, dobra robota!
Kolokwia z robienia bibliografii, wytykanie kropek przez prowadzących i wreszcie Pan, który pokazał, że część mojego życia się zmarnowała, ale na szczęście, również Pan ten los odmienił. Szkoda, że na zajęciach robi się z takich programów jakieś tajemnice (bo przecież jak prowadzący robi/robił bibliografię ręcznie to studenci też muszą, nie ma że ktoś będzie miał lepiej). Dzięki serdeczne!
Cieszę się, że mogłem jakoś wesprzeć! Chodziło właśnie o to, by przerwać zmowę milczenia w tej kwestii, bo sporo naukowców korzysta z managerów, a jakoś niechętnie się tą wiedzą dzielą.
@@KrzysztofMMaj Boję się tego, że tym żartem będę bliżej prawdy niż sądzę. Przecież jeśli ta wiedza się upowszechni, ludzie - o zgrozo! - zaczną mieć więcej czasu dla siebie, będą pogodni, wypoczęci, uśmiechnieci. To ktoś stwierdzi, że jest za łatwo, że ludzie mają za dużo czasu dla siebie. Położy nowe wymagania co do bibligrafii, żeby "skompensować" odzyskany czas. Chyba to jest ten tzw. efekt SUV.
Jak studiowałem jakieś pięć lat temu, na seminarium zapoznali nas z Zotero. Jestem więc niesamowicie zaskoczony, że - wnioskując po komentarzach - nie jest to powszechna praktyka (zapoznawanie z takimi programami ogólnie, niekoniecznie tym konkretnym, oczywiście). Kim jesteśmy, dokąd zmierzamy... Krzysztofie, robisz świetną robotę
Właśnie głównie dlatego się wkurzyłem i nagrałem, że jakieś 90% studentów, z którymi rozmawiałem, nie miało pojęcia zielonego o menadżerach... Dużo może zależeć od kierunku studiów, ale i od ogarnięcia technologicznego prowadzących
Oglądałam ten film w dniu premiery. Został w mojej pamięci, dzięki czemu odświeżyłam go podczas walki z moją pracą licencjacką o sharentingu. Dziękuję Krzysztofie, niech Jamniki będą z Tobą ❤ a teraz wracam do pisania
Heh, jako absolwent kierunku informacja naukowa i bibliotekoznawstwo mogę tylko dwiema recyma podpisać się pod tym filmem. Nam co prawda pokazano mendeleya, ale ogólnie bibliografię trzeba było robić pierwotnie tj. ręcznie. Co najlepsze, promotor nie oceniał pracy, tylko bibliografię i to jak "fancy" została zrobiona. Oczywiście wszystko z pietyzmem pt. piękna bibliografia laurka każdego naukowca. Chociaż tłuczenie różnych stylów cytowania też było, to w rankingu bezsensowności przedmiotu i tak wygrywa nauka systemu UKD i rozszyfrowywanie ciągów opisu długich na kartkę A4 bo "musicie to umieć". 6 lat pracy w bibliotece publicznej pokazało że jednak wystarczy sięgnąć raz na 3 lata do tablic, bo mniej więcej tyle znaków się używa co nic.. Dzięki za ten film, na pewno pomoże wielu!
Mogę napisać coś, co część osób już tu napisała - jestem na 3 roku, ten film pomoże mi o wiele bardziej przy pisaniu inżynierki niż jakakolwiek próba wyuczenia pisania przypisów i bibliografii stylem harwardzkim na labach z Metodyki pracy naukowej. Dzięki Krzysztof!
Dlaczego ja tego nie wiedziałem, miałem przeszło 3 tutorów naukowych i zajęcia "Nauka w teorii i praktyce" na których mieliśmy o Sci-Hub, ale o menadżerze bibliograficznym słyszę pierwszy raz. Dziękuję
Panie Krzysztofie, z nieba Pan mi spadł. Także się uczyłem o tych kropkach i przecinkach. Nic nie pamiętałem z tego. Teraz opisuje przypadek kliniczny i muszę mieć źródła. Bardzo dziękuję za film, przyda się. Pozdrawiam
Właśnie zaczynam studia filologiczne, dosłownie dziś miałam zajęcia z robienia bibliografii, prowadząca strasznie się spuszczała nad tymi kropkami i przecinkami. Cieszę się, że trafiłam na Twoje wideo już teraz i nie będę musiała faktycznie tego wkuwać na inną okazję niż zaliczenie przedmiotu.
Happy to provide! Niestety prowadzący na kierunkach filologicznych są potwornie zacofani technologicznie. Przez 7 lat przyjmowania tekstów do pisma naukowego *ani razu* nie dostałem żadnego artykułu wykorzystującego menadżer bibliografii, więc oni sami najczęściej na nich nie pracują.
Dzięki Ci bardzo Krzysiu za ten materiał! Narzędzia, które zaprezentowałeś na pewno będą przydatne w przyszłości, a szczególnie przy szukaniu publikacji naukowych
Library Genesis pozwolił mi zaoszczędzić sporą ilość pieniędzy i czasu - koszt zakupu jednej pozycji naukowej to spory wydatek :/, szczególnie gdy zajmujesz się tematem dość niszowym naukowo. Na szczęście miałem (część) ogarniętych wykładowców i promotorów, którzy uczyli jak korzystać z dostępnych narzędzi do tworzenia bibliografia i tego jak dobrze i krytyczne korzystać z naukowych baz danych. Plus wielkie dzięki za sam film ;).
Na pierwszym roku studiów mieliśmy bodaj 30h zajęć z tworzenia bibliografii plus seminarium licencjackie gdzie również te elementy się pojawiały. Był do tego podręcznik napisany przez prowadzącą te zajęcia xD Studiowałam bibliotekoznawstwo ale serio wolałabym te 30h zajęć (do załatwienia jedynym programem na kompa xD) poświęcić np na introligatorstwo którym się jaram, a którego nie mieliśmy wcale :)
Myślę, że napisanie tego podręcznika było głównym powodem prowadzenia tych zajęć. Rozumiem, że również był *bardzo dyskretnie* polecany studentom do zakupu? 😆
U nas musieliśmy się nauczyć pisać ręcznie bibliografię, a potem, na tym samym przedmiocie przedstawiono nam Zotero :) Tak samo ze statystykami, najpierw nauczyli nas je robić z kalkulatorem i długopisem, a potem, od 2ego semestru z programem. Doceniam, że wiem teraz jak bardzo nie muszę się męczyć :-D
Właśnie musiałem napisać pierwszą większą pracę zaliczeniową na studiach co samo w sobie zajęło mi dużo czasu, a jako student informatyki nie mam zielonego pojęcia o stylach cytowania czy bibliografii. Więc gdyby nie Citavi to spędziłbym minimum drugie tyle czasu czytając o bibliografii i jak ją tworzyć. Dziękuję :)
CHRYSTE PANIE TAK DZIĘKUJĘ Moja inżynierka miała dość krótką bibliografię, z 10, może lekko ponad punktów, a i tak dosłownie zaczynałam szczekać i warczeć , jak miałam coś w niej zmienić. Dodam, jeszcze odnośnie doboru bibliografii, że moja była akurat sztucznie rozszerzona, gdyż promotor na jednej z NIEWIELU konsultacji powiedział, że niby mi wierzy w moją wiedzę, ale jest ona zbyt specjalistyczna (chyba względem tego, co się wykłada na pokrewnych kierunkach - przyp. red.) i mogę mieć problem z wiarygodnością. xD Magisterko - przybywam!
Słuchając tego, co powiedziałeś, i czytając komentarze dochodzę do wniosku, że miałem szczęście - nie miałem "przyjemności" uczęszczania na zajęcia z tworzenia bibliografii, a na samym seminarium promotorka podczas spotkań jasno nakreśliła wytyczne stylu, w którym miała być napisana praca, i odnosiła się do ewentualnych błędów w stworzonej bibliografii.
Jasny gwint, 3 lata liceum, dwa kierunki studiów, łącznie 10 lat pisania rozmaitych prac wymagających bibliografii a dopiero dziś dowiaduję się, że istnieją do tego osobne programy.
Zgadzam się, acz dododałbym że kolejny etapem jest korzystanie z LateXu zamiast worda i bibera do bibliografii :) Szczególnie w pracach ścisłych, lub innych z dużymi ilościami równań / tabel / obrazków / wykresów itp.
Ja na 1 roku psychologii miałam kolokwium z pisania bibliografii 😆 I gdyby nie ten filmik pewnie nigdy bym się nie dowiedziała o istnieniu takich programów, bo prowadzący milczą jak zaklęci
Oj tak, Zotero to jest złoto, jeszcze przy okazji pobiera PDFy artykułów, a jak się wgra odpowiednią wtyczkę, to można tworzyć plik z cytatami z PDFów na wzór Kindle'a.
Gdyby bibliografia miała służyć zbiorowi książek, które się czytało do pracy to równie dobrze można by wpisać "Moją pierwszą czytankę" z przedszkola, bo też kiedyś trzeba było się nauczyć tych literek
Studenci: nie chcemy biliotekoznawczych zajęć, nie po to przyszliśmy na te studia, co innego było w opisie kierunku. Wykładowcy: ALE JAK TO, PRZECIEŻ KSIĄZKA DRUKOWANA TO PODSTAWA, JAK MOŻNA ŻYĆ BEZ BIBLIOGRAFII I HISTORII KSIĄŻKI I tak się powoli żyje - I studying, but stu is silent
Po latach studiów na historii i pisania ręcznie bibliografii, to na kierunku nauczania języków obcych dowiaduję się, że byłam frajerem, bo można to prościej i ekonomiczniej czasowo zrobić :') ps: właśnie robię projekt na technologie w nauczaniu języków obcych o programach i aplikacjach do tworzenia bibliografii, także na pewno się zainspiruję ;)
Frajerem, myślę, to byli raczej wykładowcy: bo studentowi, taka prawda, menadżer potrzebny jest najwyżej parę razy na studiach (i potem tylko w zależności od wybranego zawodu), a wykładowca jest zobowiązany do pisania artykułów na bieżąco (obecnie minimum wynosi 4 wysokopunktowane na 4 lata lub książka w tym samym czasie złożona z kilkunastu mniej punktowanych). A zatem jeśli sam tworzy bibliografie ręcznie, to jest mało efektywny. Szkoda tylko, że na tym cierpią jego studenci...
A wtedy przychodzi pisanie publikacji naukowych/technicznych w LaTeXie i tam praktycznie nie obejdzie się bez automatyzacji bibliografii w jakimś stopniu
Na Bibliotekoznawstwie mieliśmy cały semestr zajęć z opisywania bibliografii :D Wyglądała circa about tak jak to w citavi. A potem, kiedy chciałam pomóc mamie w zrobieniu bibliografii do pracy doktorskiej z medycyny, dowiedziałam się, że nic czego się nauczyłam nie jest uznawane przez profesorów z medycyny... :/
No właśnie... A w Citavim zmienia się cały styl przypisów jednym kliknięciem. Wszystkich styli na świecie jest coś parę tysięcy, więc uczenie jednego do ręcznej robótki jest straszną stratą czasu, nie mam pojęcia, po co uczelnei to robią
@@KrzysztofMMaj Po co uczelnie to robią, też nie wiem. Po co mój kierunek to robił: bo to część pracy bibliotekarza. Kiedy się tego uczyłam, byłam przekonana że to jedyny styl, bo robiony według norm ISO. Jakże się myliłam. Inna sprawa, że powinni nam na studiach przekazać, że są różne style i metody tworzenia przypisów lub bibliografii. No chyba, że królowało przekonanie, że jest tylko jeden słuszny styl...
Pierwszą rzeczą jaką mój promotor zrobił na pierwszym spotkaniu ws. inżynierki było polecenie, żebym nauczył się LaTeXa. To chyba najbardziej przydatna rzecz, jaka z całej pracy mi została. I też się zawsze zastanawiałem, jak to możliwe, że przez całą edukację nikt mi o tym nawet nie wspomniał. Takie programy tak bardzo ułatwiają życie i pozwalają skupić się na tym co najważniejsze, czyli na pisaniu właśnie. A nie walczeniu z edytorem i wszystkim dookoła :V
Uwielbiam twoje filmy. Kilometry czasu? Jednostki odległości z jednostką czasu to boli w uszy jak lata świetlne jak to s mówi że coś było dawno. To jednostki odległości
Twoje filmy utwierdzaja mnie w przekonaniu, jak dobra decyzja byly studia na zagranicznej uczelni. Tam gdzie studiuje, nie ma idiotycznego przekonania o tym, ze skoro profesor/promotor/docent musial sie meczyc z przestarzalymi metodami, to studenta tez trzeba zgnoic. O Citavi, Originie i innych programach automatyzujacych pewne upierdliwe procesy dowiedzialem sie praktycznie na samym poczatku pierwszego roku. Znajomi ktorzy zostali w Polsce nie mieli nawet podstawowego kursu w Wordzie i Excelu, nie mowiac juz o LaTeXie.
I dodajmy jeszcze ten brak feudalnego poddaństwa, czapkowania wszystkim utytułowanym doktorom i profesorom. Nigdy nie zapomnę obiadu na konferencji w Oxfordzie, przed którą drżałem ze strachu, a godzinę po zasiąściu do wspólnego stołu z akademikami cały stres minął - co było szokiem po UJocie, który ma wydzieloną kawiarnię dla profesorów od kantyny dla plebsu, do której, by wejść, trzeba pokazać legitymację profesorską *and I am not shitting you*
@@KrzysztofMMaj This. Elityzm i przerosniete ego duzej czesci polskiej kadry akademickiej jest dla mnie rzecza rownie niezrozumiala, co niektore teorie fizyki kwantowej. Rozumialbym to jeszcze gdyby dorobek naukowy byl rownie wysoki, ale jak powszechnie wiadomo, w wiekszosci przypadkow tak nie jest. Mialem watpliwa przyjemnosc oprowadzania po budynku wydzialu chemii trzech polskich profesorow zaproszonych na wyklad goscinny. Ich szoku i niedowierzania gdy dowiedzieli sie, ze ma ich oprowadzac STUDENT nie jestem w stanie opisac slowami. Samo oprowadzenie nie mialo nawet oficjalnego charakteru, a raczej wypelnacza miedzy przyjazdem gosci i profesora - organizatora, w sumie 35 minut i sprowadzalo sie do pokazania gdzie jest sala wykladowa, toaleta i automat z kawa. Rzeczywiscie potrzeba do tego co najmniej doktora habilitowanego -.- Zawsze wydawalo mi sie, ze mit sarmatyzmu juz dawno wymarl, ale jak widac ma sie swietnie na polskich uczelniach. Bo jak inaczej wytlumaczyc osobna kawiarnie dla -rasy panow- profesorow, jak to ze -podludzie- studenci sa niegodni oddychania tym samym powietrzem. Jest to dla mnie mega abstrakcyjny koncept, zwazajac na to, ze wiele razy podczas jedzenia w kantynie wiele razy dosiadali sie do mnie i do moich komilitonow profesorowie, nie tylko witajac sie, ale i wlaczajac sie do rozmowy. Niektorych moze to szokowac, ale chyba faktycznie nalezymy do tego samego gatunku.
U mnie na szczęście na pierwszych zajęciach z bibliografii powiedzieli o programach do niej. Niestety UJ dał nam dostęp do Mendeleya, ale no trzeba korzystać z tego co się ma
Krzysztof mam poważne pytanie prosze się nie śmiać. Jak się zostaje naukowcem i co trzeba zrobić żeby móc prowadzić i publikować badania? (Jestem dopiero w liceum także moja wiedza na temat życia uczelnianego nie istnieje)
@@uwielbiamtruskawki6049 nie jest tak źle, jak pójdziesz na studia musisz znaleźć ogarniętego promotora który pozwoli ci uczestniczyć w badaniach i pisaniu publikacji, najlepiej jak najwcześniej (ja byłem na biotechnologii i realnie można było robić takie rzeczy od 3 roku, na humanistycznych kierunkach da się wcześniej). Ewentualnie wstąp do koła naukowego i działaj tam. Są też konkursy i granty które można zdobywać i dzięki temu publikować. Minusem jest to że jeśli nie wykażesz inicjatywy to przez całe studia żaden wykładowca ci o tych możliwościach może nie wspomnieć
Jako osoba, która pisze magisterkę o soundtrackach w anime jestem tak bardzo wdzięczna. Łatwiej mi będzie szukać jakichkolwiek materiałów. I zdawanie na doktorat wydaje się mniej szalone
Planuję. To jest w ogóle część takiego cyklu o tym, jak pisać, jak prowadzić research itd, rozpoczętego filmem o SciHubie. W ogóle szacun za temat pracy! Podpowiadam, że w cytowaniu OST można cytować dowolny format wydania, a korzystać z zupełnie innego (booo recenzenci potrafią się czepić źródeł pIrAcKIcH w świętej bibliografii i zdarzało mi się, że za takie były uznawane zupełnie legitne serwisy). Ja zwykle wybieram Spotify lub RU-vid i cytuję dokładnie tak, jak książkę (Autor, tytuł albumu, wydawca, rok, a jak chce być bardzo porządny, to dorzucam zakres czasowy utworu)
@@KrzysztofMMaj udało mi się przekonać katedrę i promotora na temat pracy poświęconej soundtrackowi z Fullmetal Alchemist Brotherhood. Okazało się, że Warszawska Filharmonia Narodowa to nagrywała. Mózg wyparowany :D
Ja nie zapomnę jak w klasie 1 gimnazjum dostaliśmy pierwsze wypracowanie do napisanie w domu. Grzecznie napisaliśmy i oddaliśmy i wszyscy zostaliśmy zjechanie przez polonistkę po nie zrobiliśmy bibliografii! Jechała nas przez dobre pół godziny a gdy ktoś wkoncu zdołał zapyta "a czym jest ta bibliografia bo my nie wiemy?" Baba uświadomiła sobie, że to całkiem możliwe, że nas nikt tego jeszcze nie nauczył. I zaczęła nam tłumaczyć. Ale żeby przeprosiła? Podciągnęła nam oceny bo nikt nie dostał więcej niż niż 3 za to wypracowanie? Zapomnij! Więc jak można się domyślić "kocham" pisać bibliografie.
@@gastherr możliwe ale długo to w sobie trzymała bo uczyła nas rok i poszła na emeryturę. Potem miałam fajne polonistki ale niechęć do bibliografii została.
Oj tak. Inżyniera pisałem bez zotero, magistra już z jego pomocą. Różnica kolosalna. Zotero bardzo dobrze sobie radzi z cytowaniem różnych dziwnych rzeczy znalezionych przez internet, jak np. chińskie patenty, strony internetowe z jakąś specyfikacją, itp. więc do prac technicznych jak znalazł.
Mam czasem wrażenie (z pozycji studentki), że cała ta szkółka z formatem cytowania jest obliczona na to, ze się machnę i kropkę czy przecinek wrzucę nie tam, gdzie trzeba i wtedy można kilka punktów uwalić w pracy. APA rządzi … Ale mam Zotero, które to ogarnia. Moja prof promotorka kochana mi to poleciła.
Ja nie wiem jak to jest, ale kierunek fizyki na UJ wyrasta na niesamowicie dobry na tle polonistyk, itp. bazując na Pana kanale, a robi zupełnie zwykłe z mojej perspektywy rzeczy jak nauka LaTeXa, BiBTeXa, extranetu, etc.
No i szczerze cieszę się, że tak trafiłem z wyborem wydziału, bo słuchając co się dzieje np na Historii Sztuki UJ u nas jest naprawdę idylla, ale też rok jest na tyle mały, że współprace z promotorami często trwają od początku studiów na zasadzie uczeń-mistrz. To zdecydowanie pomaga w wejściu w środowisko i zrozumieniu jak to wszystko działa. I szczerze tam właśnie też nigdy nie spotkałem zadufanych w sobie profesorów. Współczuję, że kierunki humanistyczne mają z tym problem.
No nie wierzę, 4 miesiące po obronie... Tworzenie przypisów i bibliografii to był prawdziwy horror. Szukanie, co, gdzie, jak, skąd? Jak opisać źródło, jedne czasopisma mają zeszyty inne roczniki, a jeszcze następne volumeny, do tego nasze systemy informacji same formatują przypis bo w wersji online nie wyświetla się strona, oczywiście jego format był inny niż ten przyjęty na uczelni. Teraz jak na to patrzę, to chyba ludzie lubią sobie komplikować rzeczy dla czystego sportu.
A tu muszę dać wszelkie propsy mojego wydziału. Na drugim roku licencjatu zrobiono nam krótką serię zajęć (3 spotkania) dotyczącą pisania prac itp. zagadnień czychających na naukowców. No i był Mendeley i to w praktycznym wydaniu. Na poprzednich studiach, filologicznych co ciekawe, ani słowa na temat różnych typów cytowań, bibliografii, a już programów? Zapomnij.
W naukach ścisłych wszyscy piszą w LaTeXu, bibliografię w Bibtex i plik do Bibtexa jest przygotowywany w edytorze bibliografii albo copy-paste "cytuj" z Google scholar. Nigdy, przenigdy nikt nie edytuje ręcznie bibliografii. To wszystko robi automat. Nawet jak część publikacji jest jako Imie Nazwisko, a częśc jako I. Naziwsko, to automat przerabia to na I.Nazwisko.
Zarządzanie na Uniwersytecie Śląskim (wcześniej Wyższa Szkoła Zarządzania Uniwersytetu Śląskiego), przedmiot zapchaj-dziura o bibliografii. Powtarzam - PRZEDMIOT. Na zaliczenie tego czegoś musieliśmy z pamięci napisać jak wglądają przepisy i jak robi się bibliografię, ręcznie na kartce. Nie musieliśmy zmyślać pozycji, dostaliśmy wypisane tytuły, autorów, wydawnictwo, rok i numer isbn. Nie skończyłam tego kierunku na tej uczelni. Poszłam na Politechnikę, tam nie było tego czegoś, bo profesorowie (w tym promotor) uznali, że jak jesteśmy na studiach to wiemy, jak wygląda przypis i bibliografia xD
Dokładnie coś takiego miałem też na poLOLnistyce. Absolutny koszmar. A, i my jeszcze mieliśmy wykuć na pamięć biografię Karola Estreichera, bo to guru krakowskich edytorów, do dziś nie wiem, jak mi to miało pomóc w robieniu przypisów.
Ja mam takie pytanie do autora, co sądzi o LaTeX? Polecono go nam na uczelni, ale oczywiści żadnych pożytecznych szablonów nam nie dali (nie zabronili używać worda/Writera).
Krzysztofie, moja promotor wymyśliła własny autorski sposób stawiania kropek i przecinków, bo po co skorzystać z międzynarodowych stylów cytowania. To jakiś absurd. Oczywiście pierwszą naszą pracą domową było stworzenie bibliografii z 50 losowych tytułów, żeby poćwiczyć stawianie przecinków. Chciałam skorzystać z managera bibliografii, ale żaden nie zna wymyślnego stylu mojej promotor i wychodzi na to, że i tak będę musiała się męczyć i wszystko ręcznie przekopiowywać. Chyba że znasz jakiś kolejny magiczny lifehack
Znam. W Citavim możesz edytować dowolny customowy styl. W panelu dodawania stylu cytowania, układa się je jak klocki lego metodą prób i błędów: www1.citavi.com/sub/manual5/en/cse_creating_citation_styles_overview.html Ja tak zrobiłem dla swojej magisterki, bo miałem serdecznie dość. Zajęło mi z 4h, ale czas odzyskany na ciągłym sprawdzaniu kropek i przecinków wielokrotnie to zrekompensował.
Na szczęście nie wszędzie jest tak źle, że studenci nie są uczeni takich podstaw i tracą potem czas. Studenci i doktoranci z mojej lokalnej bańki znają LaTeXa i BibTeXa. Ja sam po kilkunastu latach pracy nie wyobrażam sobie innego sposobu pracy. Dodatkowo taka praca z dokumentami, które są czysto tekstowe, umożliwia łatwe przechowywanie prac w systemie git. To z kolei daje nam za darmo rozproszone przechowywanie plików, wersjonowanie i śledzenie zmian. Najbardziej dziwi tutaj, że osoby będące na studiach humanistycznych nie mają pojęcia o takich narzędziach (patrz komentarze). Dlaczego uczelnie tak marnują czas studentów? I jeszcze zmuszają do wkuwania stylów bibliograficznych. A później się okazuje, że wydawca miał fantazję i styl i tak jest niestandardowy.
studiowałam bibliotekoznawstwo. NIENAWIDZĘ XD kazali mi sie uczyć przypisów na pamięć, kiedy są programy od bibliotecznych spisów. matko. [plus, w tym tych przedawnionych, nieużywanych XD] ot, tak mi sie przypomnialo a propo nienawisci do programow, ktore pomagają uczniom, studentom itp
Na szczeście LaTeX dobrze wspiera bibliografię i większość z tych rzeczy nie była potrzebna. A zmiana stylu to podmiana jednej linijki. Jak wygląda sytuacja z takimi programami i pisaniem pracy w kilka osób. Wszyscy muszę mieć jeden program?
2 года назад
Interesujące. Ciekawe jak się to integruje i czy w ogóle się integruje z LaTeXem
mnie najbardziej chyba w polskiej nauce wk*rwia, że większość uwag podczas seminariów to jest je**nie się z edytowaniem tekstu (formatowanie, wiszące spójniki, edytowanie bibliografii, cytowania) a na merytorykę czy weryfikowanie metodologii badawczej gdzieś tam ucieka - trzeba się upominać. A przecież w najgorszym wypadku można sobie zlecić profesjonalnemu edytorowi z jakiejś gazety / wydawnictwa redakcję czy też korektę na koniec.
Otóż to. Ja dlatego na seminariach jak najszybciej przechodzę do warsztatu pisania i wykorzystywania różnych metodologii, bo szkoda czasu na pierdoły. Do szału mnie doprowadzali prowadzący, którzy na seminariach czytali kolejne tekściki i omawiali, zresztą najczęściej bezużyteczne dla mnie.
Panie Krzysztofie. Właśnie wczoraj wybrałem książki do pracy licencjackiej, dziwi mnie fakt ze książki wybieramy na początku, a nie aktualizujemy na końcu, wszak nie wiadomo które skrawki wiedzy się przydadzą. I tu mam pytanie czy Pan w swoich pracach zajrzał do wszystkich książek które były w bibliografii? ja musiałem ich mieć 10, z czego tak naprawdę 4 tylko się przydadzą.
W pracach, które sam pisałem? Może do połowy. Ale ja generalnie żadnych tekstów nie czytam, wszystkie przeglądam. Natomiast jak oceniam pracę to tak, przeglądam wszystkie cytowane źródła. Ale właśnie, przeglądam. O wiele ważniejsze są dla mnie słowa i myśli autorów prac
Moje koleżanki w pracy robiły doktoraty pisząc bibliografię "z ręki"... co oznaczało poprawianie ręcznie cyferek w całej pracy, jak zamarzyło im się dodać cytowanie w pierwszym rozdziale. Zmuszanie ludzi do robienia takich rzeczy powinno być torturą w jakimś kręgu piekielnym.
Absolutnie I to w takim ciemnym, nieatrakcyjnym kręgu piekielnym, np pełnym nudnych biurokratów z męką w postaci recytowania kodeksu administracyjnego z okresu PRL
Szukając materiałów do magisterki humanistycznej miałem zagwozdkę - miałem obszerny tekst ("Homilie na Ewangelię św. Mateusza" św. Jana Chryzostoma i o ile polski tekst był dostępny w bibliotece, to grecki, bardzo przydatny przy zrozumieniu na przykład kontekstu - już nie. Musiałem znaleźć stronę ze skanami wielu wydać autorów greckich i tam wyszukiwać w tekście łacińsko greckim (w sensie na lewej stronie oryginał grecki, na prawej łacińskie tłumaczenie). Jakie tam wychodziły zmiany! Według pojęcia "legalności" (zapłaciłeś to możesz korzystać") byłbym skazany na uwspółcześniony tekst tłumaczenia z początku XX w.
O tak, porównywanie tłumaczenia z oryginałem wielokrotnie pokazuje, jak nasi tłumacze często fantazjują i różnice pomiędzy oryginałem a wersją spolszczoną są gigantyczne. Parę razy się naciąłem na takie kwiatki i od tego czasu wyrobiłem sobie nawyk szukania w necie oryginałów (zwykle jest je dużo łatwiej zdobyć zresztą niż wersje polskie).
Przechodzę właśnie przez seminarium dyplomowe, które jest podzielone na DWIE części, z czego jedna jest techniczna odnośnie pisania pracy. Fun fact, nie podali takich rozwiązań. Nie wiem jak dziękować
Nie ma sprawy, cieszę się, że mogę pomóc! Będzie więcej takich rozwiązań, choć to i Sci-hub były dla mnie deal breakerami, reszta to drobiazgi w porównaniu z tym.
Pytanie jak najbardziej nie na temat, jak nazywała się ta strona ze świeczkami? Wiem, że wspomniana była kilkukrotnie na q&a, ale zapomniałem jej nazwy. 😅
Ja pierdole, moja promotor 2 razy mi źle powiedziała jak zrobić bibliografię, a w swoim licencjacie miałam 160 pozycji ..za kazdym razem, zeby wszystko poprawic na tip top tracilam jakies 6-8h,, myślałam, że mnie szał rozniesie i dzieki Tobie królu złoty, juz wiem, ze przy pisaniu magisterki nie bede sie musiala zdawać na łaskę bądź nieaskę promotora
Można się też w ogóle nie męczyć i używać LaTeXa. Podczas pisania inżynierki używałem Worda, myślałem że umrę. Potem poznałem LaTeXa i pisanie prac przestało być problemem.
ten "nudny, edukacyjny żywot" o którym mówisz zależy od punktu widzenia, bo nauka (zwłaszcza o naszym Skarbie Narodowym) bywa ciekawa, jeśli się jej poświęci sporo uwagi. Wiedza o ekstremofilach lub o fagocytozie może być fascynująca (a z tego co wiem, można ją zdobyć w podstawówce), a długosz królewski-może nie jest taki fascynujący, ale za to, jak dostojnie brzmi.