O Zmierzchu S02E15 - Las, seks i produktywność 

Och, Marta, Twoje podcasty pozwalają mi przyglądać się temu co trudne, bez naruszenia wewnętrznej spójności i przymusu kompromisów myślowych - kocham, lubię, szanuję ❤️

Nigdy nie komentuję nic w internecie, a na Pani kanale robię to już drugi raz. Chciałam serdecznie podziękować za cały cykl. Jestem po trzyletniej terapii, wyszłam z depresji - teoretycznie jestem po jasnej stronie mocy, niemniej jednak wolę słyszeć, że czegoś się nie da niż że prawie wszystko jest możliwe. Dla mnie to bardzo wyzwalające, co nie znaczy oczywiście, że przestaję żyć, bo nie warto. Minus i minus daje plus, te audycje mnie (może paradoksalnie) wzmacniają. Poza tym bardzo odważny odcinek - wyrazy uznania.

Chylę głowę.. słucham, słyszę i rozkoszuje się efektami.. Dziękuję

Słucham wstecz i nadrabiam czasy kiedy Twój Głos był dla mnie niesłyszalny. Po wysłuchaniu tego Zmierzchu jedno zasłyszane niegdyś zdanie łomocze mi po głowie: "Wyżej dupy nie podskoczysz." - w kontekście Twojego pesymizmu, o którym wspiminasz, mojej własnej terapii i jej możliwości oraz wreszcie bycia obywatelem naszego kraju. Mimo to, wciąż i niezmiennie uważam - warto skakać 🙂 Uwielbiam Cie słuchać zarówno w wersji "zasilającej" jak i tej bardziej trzeźwiącej i urealniajacej. Dziękuję! 💟 Czerpię całymi uszami! 👂🎧🧠

Jestem pod ogromnym wrażeniem Pani wiedzy oraz sposobu jej przekazywania. Niektóre porównania i anegdoty po mistrzowsku wpasowują się w całokształt wypowiedzi niejednokrotnie wywołując szczery uśmiech na mojej twarzy. Dziękuję i pozdrawiam serdecznie.

Borze zielony, jak dobrze, że pani jest. Dziękuję. I proszę trwać 💚

Genialny podcast 🌹 ....

Minął rok od Twojego wykładu i wcale nie widać, by coś się zestarzało. Nadal zabrania się nam być wściekłymi i nadal testuje się, jak daleko mogą się ci łajdacy (najłagodniejsze określenie na ich kręgosłupy (?) moralne) posunąć w dominowaniu nad nami. Stan wyjątkowy, gdy ,,wróg'' jest podobno po drugiej stronie granicy? Wolne żarty z logiki. Gest z talerzem w Wigilię? Świętokradztwo tak podłe, że dżentelmen zapomina o torsjach, a zaczyna rzygać na sam widok ich twarzy.

Wow, po prostu wow.

jako wstrętny neoliberał stanowczo protestuję. p*lacy obok liberalizmu nigdy nie stali.

I co? I stało się! Ja w tym dostrzegam również sadyzm. Oto my wygraliśmy i teraz wszyscy nas będą słuchać.

💙

czuć walkę z władzą i nadinterpretacja

Wszystkie Pani monologi czy rozmowy traktują o sprawach ważnych ale ten odcinek zostawił we mnie gulę w gardle, łzy w oczach i poczucie bezsilności. Niby już 2 lata temu ale jest coraz gorzej stąd chyba poczucie bezsilności. 😢

Uwaga! Ten koment jest bez lukru! - Uwielbiam Pani podcast, nie da się jednak ukryć, że to jest shinrin-yoku (nie shrin). I proszę się odtegować od myśliwych. Zabijają zwierzęta, która z pewnością były szczęśliwsze niż przeciętny kurczak. Jest to też mięso nieporównywalnie wartościowsze (cierpi Pani na nawracającą anemię, a to jest naturalne lekarstwo - w odróżnieniu od niemal nieprzyswajalnego żelaza z buraków). A co do zabierania dzieci na takie wypady... dało się wyczuć jednoznaczną dezaprobatę. Dla dzieci mieszczuchów (które ze zwierząt widziały chomika) z pewnością doświadczenie traumatyczne (ich bym nie zabrała), ale dzięki bogu nie cała Polska to warszafka. A zakaz wchodzenia do lasów nie był złośliwością ani knowaniem tej okrótnej władzy, tylko (masakrycznie przesadzoną) reakcją na weekendowe wypady i masowe grilliki warszafki właśnie. Naprawdę lubię Pani podcast, ale gdyby tak się dało mniej tego antypisu... Nie żebym była ich fanką, ale mam odczucie, że antypis fanatyzmem dorównuje tylko radiu maryjce, a fanatyzm zawsze kończy rozmowę. Wszystko jedno: religijny, polityczny, wegański... (food for thought?). Czas pokazał, że mieliśmy dużo więcej swobody niż Francuzi czy Brytyjczycy. Francuzi trochę protestowali, ale Brytyjczycy przełykali kolejne lockdowny bez oporu, a też do lasów nie mogli wejść. Nawet pojeździć samochodem bez celu nie mogli. I cóż... potulni Brytyjczycy wyszli z pandemii (i to pomimo Borysa, który duuuuuuuuuuużo głupsze błędy popełniał, niż ten śmieszny zakaz wstępu do lasu). Pamiętam, że też byłam wściekła na ten zakaz (nie jestem myśliwym), ale doszukiwać się w głupocie drugiego dna jest hmm.. a bit paranoid? PS. I tak - czepiam się mieszczuchów, jak Pani myśliwych....a co... - wszystkim po równo.

O jejku nie wiedzialam ze jesteś mamą kilku dzieci 😁