Moja też. Oprócz tego lubię Małołączniaka i Kobylarzowy Żleb - ze względu na jego nachylenie, bliskość podejścia z Doliny Strążyskiej i przewyższenie ok 1500 m - dobre do ćwiczeń sprawnościowych. Chodzę sama, więc nie rzucam się od razu na jakieś ogromne wyzwania. Z kolei jak chodzę z kimś, to muszę wziąć pod uwagę jego wytrzymałość, umiejętności i także wytrzymałość na strach - efekt jest taki, że robię wtedy trasy "przedszkolne", co nietyle rani moje ambicje, co mnie trochę nudzi. 😉 Skubię sobie Tatry po kawałku, jak dobry tort. Ogólnie moje marzenia to iść jak najwyżej, a w kwestii technicznej - wspinaczka lodowa. Ale muszę zrobić oficjalne kursy - u jakiegoś zaufanego instruktora. 😉
@@fanka-natury-fanka-gor7134. w sierpniu wlasnie wybralem się na wschód słońca na Kope i po kolei "Czerwone Wierchy" i zbiegałem Kobylarzowym Zlebem...szczerze 1 raz tam byłem i sam zbieg dość techniczny pod górę musi być naprawdę fajnie👌 Polecam osobiście Siwy Wierch z Huty...może nie duży ale równie piękny...mam krótka relacje na moim koncie...👌 Mówiąc o lodowej masz na myśli lodospady?
@@Tobi-jr8du No w praktyce tak, bo ścian lodowych w Polsce nie ma. No chyba żeby Pamir potem eksploatować w Kirgistanie 😃 Ale to odległe plany, najpierw trzeba by zaliczyć jakiś Pik Lenina (wcześniej jakieś 5-tysięczniki - ze dwa - w naszych czasach koszty grają główna rolę) - bo najłatwiejszy. 😉 No zbieganie KObylarzowym Żlebem, ze względu na te piargi, które zasypują schody, też wymaga skupienia. Ja lubię zbiegać w śniegu z Kasprowego w kierunku Murowańca. Ratraki robią tam czasem taką lekką skarpę i robi się fajnie stromo. Ale to można robić tylko jak wyłączą kolejkę i nie ma ludzi, bo w przypadku upadku, można by na kogoś wpaść. I trzeba to robić na pełnym skupieniu, bo łatwo sobie wyłamać kolano - zwłaszcza przy moim wzroście. I oczywiście w głębokim śniegu. Ścigałam się nawet z grupą chłopaków - wygrałam xD, ale fakt, że ja miałam raki, a oni tylko raczki. Końcówka aranżowana jest nagrana na jednym z filmów w zakończeniu. Ale to tylko aranżacja, bo w czasie biegu byłam zbyt skupiona, by nagrywać jednocześnie, a nie miałam oczywiście partnera. Poza tym to wtedy była niezwykła radość - mianowicie wędrowałam tego dnia wiele godzin bez okularów i zaczęła mnie dopadać ślepota śnieżna, bo było pełne słońce. Nagle - po prostu - znalazłam okulary na śniegu. To mi uratowało skórę - tak pomyślałam, więc z radości zbiegałam sobie w podskokach jak mała dziewczynka. Dopiero potem od strony Świnicy przyłączyły się jakieś chłopaki i zaczęli ze mną rywalizować, więc mi się "załączyła" rywalizacja. Ale oni się pojawili niżej, niż ja byłam, gdy zaczynałam już mieć poważne problemy z widzeniem, więc moja radość "z ocalenia" - tak to nazywam, była uzasadniona.
@@fanka-natury-fanka-gor7134. w żuciu ważne są cele i marzenia...✌️ Zbierać doświadczenia i do przodu✌️👌tego sobie i tobie życzę ✌️ Mnie osobiście bardziej "rajcuje"szybkie akcje na lekko...może i dobrze😉
@@Tobi-jr8du A mnie się marzy styl wyprawowy, nocowanie w namiocie, kurs wysokogórskiej turystyki (budowanie jam śnieżnych, hamowanie czekanem). ☺ To jest świetna forma eskapizmu, choć zapewne nieco ryzykowniejsza niż książki, ale za to pochłaniająca bez reszty, byle nie w sensie fizycznym - zwłaszcza pod lawiną. :-D Dziękuję za życzenia i Tobie także życzę satysfakcjonującego i bezpiecznego "górskiego życia". 😁 Pozdrawiam