Proza Houellebecqua jest dla mnie mieszaniną manifestu filozoficznego z koniunkturalizmem. Autor stworzył "bohatera houellebecqowskiego" - człowieka z wyższej klasy średniej w kryzysie związanym ze stale powtarzającymi się czynnikami (1 - psychiczne i seksualne konsekwencje starzenia się samego protagonisty, 2 - kryzys relacji międzyludzkich, głównie damsko-męskich i 3 - głębokie przemiany społeczne i polityczne zachodniej Europy), który boryka się z określonymi problemami i ma pewne przemyślenia, właściwie bardzo podobne w każdej powieści (pewnym wyjątkiem jest główny bohater "Serotoniny", który ostatecznie dochodzi do dość nietypowych jak na prozę Houellebecqua refleksji, czy w zasadzie pytań). Dość zabawne jest to, że mimo dostrzegania tych podobieństw, mimo tej narracji powtarzającej się w powieściach M.H. jak refren, mimo całej tej paskudnej, turpistyczno-pesymistycznej aury, tak chętnie czyta się kolejne książki tego autora (a przynajmniej niektórzy czytelnicy, np. ja, tak mają). Dlaczego koniunkturalizm? Wielu ludzi w społeczeństwach zachodnich jest już zmęczonych lewicowo-turbotolerancyjnym przekazem w życiu społecznym i wyraźnie widzi, jak bardzo realne życie i problemy różnią się od popkulturowych idei - i tacy właśnie ludzie z chęcią nurzają się w smutnej prozie Houellebecqua, tacy ludzie stanowią coraz większy, chętnie zostawiający pieniądze w księgarni rynek (o czym z resztą sam autor "Uległości" otwarcie mówi). Nie widzę w tym nic złego, nawet Mickiewicz był koniunkturalistą;-) Opowiastki o książce słuchało się bardzo przyjemnie, nie do końca zgadzam się jednak ze stwierdzeniem dotyczącym braku (czy też niewystarczającego) przedstawienia w książce innych niż uległe nurtów w Kościele - wydaje mi się, że takie podejście było w zupełności celowe i miało stworzyć hiperbolę, która bardziej niż realny obraz wstrząśnie czytelnikiem. Wymowa nazwiska Huysmansa też trochę zgrzyta w uszach, ale Bach w tle to sam miód, który rekompensuje wszystko;-) P.S. Proszę spróbować Gewürztraminera - nawet tani jest prawie zawsze dobry:-)
O Huysmansie z książki pamiętam tyle, że mieszkał w klasztorze i lubił sobie posłuchać jakiejś tam mszy, więc chętnie sięgnę po jego dzieła. Zastanawiam się, czy i Pająk planuje także i je omówić?
Kolega twierdzi, że jest warto go przeczytać, przyszedłem by sprawdzić, czy warto. Bo to co o nim słyszałem z innych źródeł nastraja mnie do niego negatywnie.
I owszem. społeczeństwo prosperuje, ale bez kobiet. Moje uczucia zostały urażone. Kobiety potraktowane zostały totalnie przedmiotowo - jak niewolnice seksualne i kuchenne. Dość szokująca książka, szczególnie że patrzę na nią z polskiej perspektywy. Identarystów u nas co niemiara. A groźne to wszystko, bo właśnie mają władzę. I oczywiście nie akceptują islamu, ale budują nam państwo wyznaniowe na zdewaluowanym katolicyzmie. Wszystko oprócz tego się zgadza. Narcystyczni panowie, o wielkim ego chcą nam stworzyć świat oparty na tzw. tradycyjnych wartościach. A społeczeństwo? Uległość w wydaniu wręcz karykaturalnym - byle płacili (w Polsce: nie zabierali 500+). Kobiety do dzieci i garów. Wszyscy mizogini (a są ich setki tysięcy) już zacierają łapy. Przerażająca wizja, u nas w trakcie realizacji.
Podobnie jak Atropa niżej, uważam że stanowiska Kościoła, czy też katolików zostało w sposób celowy zmarginalizowane i uproszczone do tytułowej uległości. Islam w tej odmianie petrodolarowej oferował pokusy nie do odrzucenia dla intelektualistów. Narzut doktrynowy, obowiązkowy, był do przełknięcia. Porozumienie i zgoda intelektualistów jest kluczowa. Wtedy nawet, być może żywiące obawy społeczeństwo, postawione przed faktem dokonanym, widząc realne zmiany i, o dziwo, efekt conajmniej nie gorszy, w jakichś aspektach lepszy, by się podporządkowało. Bo skoro sami straciliśmy swoje korzenie ideologiczne, dbając zasadniczo o indywidualizm, nie robi nam to większej różnicy. Moja trzecia książka Houellebecqa, po Serotoninie i Możliwości Wyspy.
9:50 Kto pamięta za swojego życia papieża potępiającego heretyków? Bo ja nie pamiętam. Chyba, że za heretyków uznać tych których liberalni katolicy potępiają za „odrzucenie Soboru Watykańskiego II-ego”.
Cmokniecie cudowne typowe dla korka z "plastiku", ahh te Demi sec z żabki za 11.99 zapewnie pachnie dekadencja. Co do książki ciekawa lecz na tyle podobna do pozostałych dziel autora rozmywa się.