Nigdy nie zrozumiem skąd taka popularność tych prymitywnych gramofonów piezo w czasach podobno rozwoju techniki Hi-Fi czyli w latach 70-tych. Takie gramofony kupowano dzieciom do słuchania bajek albo do szkół, by grube rude panie od muzyki miały na czym niszczyć płyty Chopina czy Moniuszki - za skargę od ucznia, że ten dźwięk strasznie kaleczy uszy i nie da się tego słuchać, można było zarobić uwagę do dzienniczka. Miałem w podstawówce taką panią Elżbietę S., która uwielbiała katować tym dźwiękiem uczniów.