słowa: Andrzej Mogielnicki
muzyka: Zbigniew Hołdys
nagrano: Akademia Muzyczna w Warszawie, 1977
To jeden z najdziwniejszych utworów Perfectu, za którym do dziś wloką się miejskie legendy, tajemnice, niedopowiedzenia. Ale też jaki to niby utwór Perfectu, skoro powstał w czasie, gdy Perfectu jeszcze nie było, a Hołdys - właściwy kompozytor, współpracował wtedy z zespołem Dwa Plus Jeden. I to miał być utwór Dwa Plus Jeden, który miał trafić na czwarty album zespołu - "Teatr na Drodze" z 1978 roku. Andrzej Mogielnicki napisał go do właściwie gotowej już melodii. A potem Janusz Kruk, lider Dwa Plus Jeden, zobaczył tekst. "I jak Ty sobie to wyobrażasz, że ja to w Opolu wykonam? Z Elką w brokatowej sukni"?
Tak zareagował, podobno, wg słów samego Mogielnickiego.
Tekstowo "Magda K" okazała się nie do przełknięcia zarówno dla grzecznego Dwa Plus Jeden, ani dla radia (bojkot większości rozgłośni, do których Hołdys biegał osobiście z taśmą pod koniec 1977). Bo to w sumie dziwny utwór-reportaż. O niepokojącej rzeczywistości, której lepiej było nie zauważać w epatującym urzędowym optymizmem PRL-u, a utwory podważające sielankowy błogostan socjalizmu były po prostu nie na miejscu. Ostatecznie tekst został odrzucony przez Janusza Kruka, do przygotowanej wcześniej melodii Mogielnicki napisał inny, który znalazł się na płycie "Teatr na Drodze". Wyobraźcie sobie zacną Elżbietę Dmoch śpiewającą do wesołkowatej melodii "California mon Amour" o zbiorowym gwałcie na młodej dziewczynie...
A tymczasem odrzuconym utworem zainteresował się...Hołdys, a jakże. Wyobrażam sobie, że to, co zniechęciło Janusza Kruka, dla Hołdysa stanowiło właśnie wielki plus. Prowokujący temat wyraźnie go zafascynował, zresztą już w okresie Dzikiego Dziecka próbował śpiewać o tej ciemniejszej stronie życia w PRL-owskim raju ("Fabryka keksów"). W obu utworach pojawia się nawet podobny motyw znieczulicy ludzkiej po tragicznym wydarzeniu.
Podobno to sam Mogielnicki, nie chcąc "stracić" utworu, zaproponował go Hołdysowi. Ale może było też zupełnie inaczej....
"Hołdys się uparł, że napisze własną muzykę i to nagra. I jeszcze, co gorsza, powiedział, że sam to zaśpiewa. Ale okej, w porządku zrobiliśmy to" - wspominał po latach Mogielnicki. Jestem w stanie w to uwierzyć - Hołdys najpewniej po prostu wyczuł, że skandalizujący temat to dobry początek solowej kariery...
Ponoć sam tekst był komentarzem do pewnego konkretnego, realnego wydarzenia. W ten sposób powstała legenda o Magdzie Kreczmar z Grójca. Ale sam Mogielnicki twierdzi, że inspiracją dla utworu nie były prawdziwe wydarzenia.
Hołdys rzekomo zarejestrował ten utwór sam, grając partie wszystkich instrumentów. O ile faktycznie zdarzały mu się takie "selfmejdowe" nagrania wcześniej, to jednak w przypadku "Magdy K." niekoniecznie tak musiało być. W istocie nie było szans (ze względu na niepoprawny politycznie i obyczajowo tekst) na nagranie go w studio radiowym, zatem, mając "dojścia" w Akademii Muzycznej w Warszawie, Hołdys zarejestrował go w ramach...pracy dyplomowej Marii Olszewskiej - studentki Wydziału Reżyserii Dźwięku. A samo nagranie odbywało się 3 dni w tygodniu przez dwa miesiące, w sesjach na przełomie lat 1977/1978.
"Zarejestrowaliśmy to na warsztatach w szkole muzycznej na Bednarskiej. Tam wtedy studenci uczyli się nagrywać, a my mieliśmy jakieś dojście. I te dwa numery (drugim był "Z dyskoteki czterdziestolatka") nagraliśmy właśnie na zajęciach studentów. Oni na nas po prostu eksperymentowali" - to znów wspomnienia Mogielnickiego.
Ale to właśnie owa studentka, Maria Olszewska, wspominając ten czas, niekoniecznie przychyla się do wersji, że wszystkie instrumenty nagrał sam Hołdys.
Ale jeśli nie on to kto? Czyżby już wtedy skorzystał z pomocy byłej "ekipy" Systemu, a przyszłej Perfectu: Zdzisława Zawadzkiego (bas - realny skład Perfectu) i Wojciecha Morawskiego (perkusja - planowany skład Perfectu)? Może był też Sygitowicz? Obie gitarowe solówki są - moim zdaniem - Hołdysa. Proste, ale melodyjne, bez technicznych fajerwerków ale łatwosłuchalne i nie pozbawione dramaturgii, typowy Hołdys, Sygit nie zagrałby tego w ten sposób.
Ale i tu pojawia się zagadka: do kogo w takim razie należy ten niski, damski, mówiony głos, który przed drugą solówką powtarza z lekkim opóźnieniem wokalizę Hołdysa "Jedno z tych, pięknych miast"...? Czyżby Basia Trzetrzelewska? A może któraś z...eksperymentujących studentek Akademii Muzycznej ?:)
Mnóstwo informacji o szczegółach nagrań Hołdysa w PWSM pochodzi z książki "Piosenka musi posiadać tekst" autorstwa duetu Konrad Wojciechowski / Jan Skaradziński.
5 окт 2024