Chopie w byle jakim samochodzie nowocxesnym dzis masz tyle rureczek pierdolametow ze nie wiadomo czy nie latwiej by bylo naprawiac takie wlasnie silniki
W tamtych czasach liczyla sie sztuka a co do walcowania stali to prawdopodobnie pracownik byl malo doswiadczony bo to akurat jeden z mniejszych detali wsrod wielu nieprawidlowosci . Sztuka to sztuka
Moim zdaniem w pierwszej opcji jest prawidłowo bo ważniejsza jest stabilność przy wystrzale a nie podczas jazdy pomijając fakt że to nie jest napęd a takie założenie powoduje wgryzanie się w grunt przy każdym strzale a nie poślizg opony.
Naprawiałem kiedy agretat prondotworczy właśnie z takim silnikiem . Jak odpalił po pogrzaniu paliwa to gwizd był nie samowity. Do dziś mnie to dziwi agretat prondotworczy na silniku odrzutowy, szaleństwo.
Retoryczne pytanie. Aby móc naprawiać turbinowe lub w przypadku helikopterów turbo-wałowe silniki ( czytaj odrzutowe ) trzeba mieć specjalne wyszkolenie ze względu na skomplikowaną konstrukcję, a także pomiary pracy części silnika które nie mogą przekroczyć tolerancji 1 mikron pod obciążeniem.... Zwykły człowiek nie ma nawet dostępu do tak precyzyjnych narzędzi - ma je wojsko.... Ja tobie zadam pytanie może głupie - w jakim cywilnym samolocie były zastosowane silniki odrzutowe wojskowe z dopalaczami?