Nowy wermikompostownik i kompostowe dżdżownice. 

No przy odpowiednich warunkach mnożą się niesamowicie. Dlatego mi tak żal było jak je deszcz wykończył.

Kupiłem na allegro, od sprzedającego EA_Live_Bites (dzięki o historio zakupów!), ale zaznaczam, że nie robiłem wcześniej jakiejś dogłębnej analizy rynku z wyborem źródła, więc nie twierdzę że ten (ta) sprzedający/a jest jakoś lepszy/a niż inni. Tam kupiłem, przyszły żywe, wszystko było OK.

Kiedyś eksperymentowałem z tradycyjnym - postawiłem go na kilku starych płytkach chodnikowych przykrytych grubą folią. Pomiędzy płytkami było kilka centymetrów przerwy, dzięki temu tworzyło się coś na kształt rynienki. Nie zbierało się z tego płynu tak wygodnie, ale dało się - ja wykopałem dołek przy końcu owej rynienki i miałem tam wstawione wiaderko. Z dżdżownicami i dobrym hodowcą to nie pomogę za bardzo - poprzednie raczej starałem się zwabić, a jak kupowałem to brałem po prostu z allegro. Więc nie weryfikowałem jakoś bardzo dokładnie jakie one są. Jak mi się dobrze sprawdzi ta obecna populacja, to mogę się chętnie podzielić swoimi ale to będziemy wiedzieć dopiero za parę miesięcy. A i populacja będzie odpowiednia dopiero gdzieś w lecie.

Dzięki!

Dzięki. Nieco ponad tydzień temu był nieco cieplejszy dzień temperatura w słońcu podeszła pod 11 stopni, nie otwierałem ula ale na wylotu był tłok - pszczoły oblatywały się w najlepsze. Więc mogę stwierdzić, że tydzień temu miały się dobrze. Mam nadzieję, że obecna fala zimna (w mojej okolicy od tygodnia trzyma między -8 a -12) im nie zaszkodzi. Aktualnie w tle próbuję swoich sił w robieniu ula i żyję nadzieją że na wiosnę zrobię z obecnego odkład i rozdzielę rodzinę na dwie.

Prawda, nasza piwnica to jakieś dwadzieścia parę metrów kwadratowych ciemnego, wilgotnego klepiska. Nie ma tam póki co nic wartego chronienia, poza oczywiście fundamentami - te jednak dzielnie znoszą sytuację od pewnie ponad stu lat. Więc ewentualnych uciekinierów zaakceptuję, a w klepisku może i znajdą dość by nie skończyć marnie.

Ja już teraz wiedzę, że wilgoć będzie moim problemem - przeszedłem od jednej skrajności, jaką było topienie dżdżownic w deszczówce, do drugiej jaką jest ryzyko mumifikacji. Choć wydawało mi się, że piwnica jest wilgotna, to jednak tej wilgoci nie jest wystarczająco dużo. Muszę tę kwestię przemyśleć jeszcze.

Cześć. Nie, nie przetrwała. Generalnie podstawowym problemem okazało się, że w piwnicy było ciemno w skutek tego dżdżownice nie miały naturalnej dla nich "zapory światła" która trzyma je na miejscu w zewnętrznych kompostownikach. I z mojego po prostu w dużym stopniu się wyprowadziły. Muszę zrobić uczciwy przegląd ile ich jest aktualnie, ale na pewno mniej niż w pierwszym podejściu gdy wanna stała na zewnątrz. Gryzonie oczywiście odwiedzają piwnicę, ale taka wanna jest bardzo skuteczną przeszkodą. O ile nie stoi przy żadnych elementach po których można się wspiąć, to gładki metal w tym kształcie jest nie do sforsowania. W tej wannie poprzedni właściciel domu całą zimę trzymał jabłka w piwnicy - nic ich nigdy nie ruszyło.

@@napodziko7712 Dzięki za odpowiedź, czyli jakieś światło by się im przydało żeby siedziały w ziemi? A np. nie dostałeś czegoś co mogło im się nie spodobać? Gdzieś czytałem że jak się da liści z orzecha włoskiego to właśnie przez nie robaczki uciekają. A wracając do gryzoni patrząc na strukturę ścian to dały by rade wejść do środka gorzej już z wyjściem. Ja kiedyś hodowałem mącznika młynarka jako pokarm dla pajęczaków i też trzymałem odkryte pojemniki w piwnicy. Pewnego dnia jak schodziłem do piwnicy zauważyłem mysz pomiędzy pojemnikami i po sprawdzeniu pojemników okazało się że chyba wykarmiłem przez zimę całą mysią rodzinę a jeszcze wyjadały tylko te największe a drobiazgi 5mm zostawiały tak jak by chciały poczekać aż podrosną ^^ Patent z wanną bardzo mi się podoba jeszcze z odzyskiwaniem tego płynnego biohumusu. A właśnie mam taka starą wannę która czekała na wycieczkę na złom i chyba dostanie drugie życie ^^

@@widmo1988 Orzech włoski generalnie jest trudny dla swoich sąsiadów. Mało co dobrze się czuje tam gdzie lecą jego liście. Ja unikam kompostowania jego liści, podobnie jak cytrusów (bo słyszałem, że nie należy, ale nie doczytałem nigdy dlaczego), a także ogólnie rzeczy które są kwaśne. Zaobserwowałem, już kiedyś, że dżdżownice kwaśnego nie lubią. Myślę, że mączniki młynarki są dla myszy atrakcyjniejsze, bo mają podobne preferencje pokarmowe. To co dla myszy jest raczej ostatecznością, dla dżdżownic nadal jest świetnymi warunkami. Wracając do Twojego pierwszego pytania - światło stanowi dla nich barierę. Jakby miały do wyboru światło albo głód, to pewnie mimo dyskomfortu wylezą, ale jak warunki są akceptowalne to światło skutecznie blokuje ich zacięcie podróżnicze. Możesz to zobaczyć na filmie- jak tylko zaświecę lampą to one dość szybko próbują się zagrzebać i od niego uciec. Tyle, że światło sztuczne stawia pod znakiem zapytania sens przedsięwzięcia niezależnie czy ktoś to robi z pobudek ekologicznych czy ekonomicznych. Więc moja rada byłaby taka, by wannę po prostu wynieść na zewnątrz, postawić w ogródku, gdzieś w cieniu i tylko pilnować, by odpływ był drożny, żeby nie skończyć jak moja pierwsza instalacja - gdy po oberwaniu chmury w jedno popołudnie utonęła cała wanna robali :(

Zobaczymy jak na naszych kuchennych odpadach będzie im się żyło, w porównaniu do referencyjnego obornika. Obornika u siebie nie mamy a nie chcemy go specjalnie pozyskiwać. Z założenia chcemy wykorzystywać to co jest.

Dobra sugestia, ale to na następne podejście. Nie nagrałem jeszcze podsumowania ale moja piwniczna hodowla okazała się kompletną klapą. Jak sugerowała jedna z komentujących osób (nick Mój Miły Czas) problemem okazał się brak naturalnej bariery świetlnej, która poza piwnicą powstrzymałaby dżdżownice przed rozłażeniem się. No i się rozlazły i dziś w wannie jest ich mniej niż było w zimie.

Szczerze mówiąc - metoda nie okazała się dobra. Brak bariery światła (piwnica jest ciemna) spowodował rozłażenie się dżdżownic. Nie działa się to jak kompostownik stał na zewnątrz. Więc wrócę do modelu "pod chmurką" i raczej nie polecam piwnicznej hodowli :)

@@napodziko7712 jesteś pewien że chodzi o barierę światła? Nie wydaje mi się, ponieważ robaczki by raczej nie opuściły domku pełnego jedzenia ze względu na światło, to nie rosówki, że nocą wychodzą na powierzchnię :/ raczej tutaj chodzi o coś innego... (tak mi się przynajmniej wydaje)

@@PoradnikiWedkarskie Cóż - specjalistą nie jestem. Jedynie obserwatorem. Poprzednia instalacja stała w tej samej wannie na zewnątrz. Jestem w stanie stwierdzić dwie różnice - bariera światła to jedna, druga to stałość warunków w piwnicy. Różnic jest pewnie znacznie więcej, ale te są dla mnie na pierwszy rzut oka istotne. Jak separowałem dżdżownice to zauważyłem, że na światło reagują bardzo mocno, stąd obstawiam to pierwsze. Ale daleki jestem od walki o ten postulat jako jedyną prawdę godną obrony ;)

@@napodziko7712 obejrzałem film ponownie i zauważyłem że wszystko co tam wrzuciłeś oprócz robaczków i "ziemi" w ktorej przyjechały było zmrożone więc może po prostu miały za zimno i próbowały się ratować ale pewności nie mam bo ich nie pytałem :P Pozdro :)

@@PoradnikiWedkarskie Wątpię. Dość szybko dorzuciłem więcej materiału choć nie ma tego już na filmie a i zmrożone liście odtajały w przeciągu kilku godzin - w piwnicy było w okolicach 6ciu stopni. Proces "znikania" populacji trwał raczej w miesiącach niż gozinach/dniach. Więc Jedak przyczyn szukałbym gdzie indziej.

Cukry w kompoście? Nie myślałem o tym... czyżbyśmy obchodzili podatek cukrowy?? ;)

Aż tak ciekawski nie byłem :) można by skrupulatnie policzyć ile ich będzie np. w 50 gramach i na tej podstawie mnożyć... Zdaniem Wikipedii one ważą w warunkach naturalnych 0,3-0,4 g a w hodowlanych do 1,6. Zakładając więc dla uproszczenia coś pomiędzy - 1g dla łatwego mnożenia, wychodziłoby 500 ;)

U mnie w 0,5 kg Eisenia hortensis (DENDROBAENA Veneta albo European nightcrawler) bylo 690.

O ile wiem w zależności od potrzeb i skali, stosuje się kilka różnych rozwiązań. Często polecane jest umożliwianie samodzielnego przechodzenia - dzielisz kontener na dwie części, wypełniasz jeden pokarmem, jak już masz tam dobrze przerobiony kompost to pokarm dajesz do drugiej części i umożliwiasz im przełażenie "za chlebem". Po jakimś czasie ilość samych dżdżownic a po czasie także jaj i kokonów powinna być niewielka w części nieatrakcyjnej spożywczo. Druga metoda to sita i mechaniczne oddzielanie. Specjaliści stosują sita bębnowe, ale na małą skalę często ręczne. O tu np. w a anglojęzycznym filmiku ru-vid.com/video/%D0%B2%D0%B8%D0%B4%D0%B5%D0%BE-r4In947luiY.html w trzeciej minucie gość pokazuje takie ręczne sita. Natomiast myślę, że separacja jest problemem głównie wtedy, jeśli ktoś chce sprzedawać - czy to humus, czy dżdżownice. Jeśli nawóz ma być wykorzystany we własnym zakresie, to nie przejmowałbym się tym za bardzo - dżdżownice przeniesione na grządkę dalej będą robić swoją, pożyteczną robotę. Ja przenosząc nawóz na grządki przesiewałem go pobieżnie przez ogrodnicze sito, które zatrzymywały same robaki i większe, nierozłożone kawałki. Ale kokony i jajka lądowały w humusie i nawoziłem razem z nimi. Pozdrawiam!

Dziękuję za odpowiedź. Widzę że moim problemem jest zbyt mokra hodowla.

@@ireneuszpilarz9560 Ja mam ten problem regulowany przez odpływ w wannie, który załatwia sprawę. Ale gdy wanna stała "pod chmurką" to odpływ nie dał sobie rady z oberwaniem chmury. Moim zdaniem odpływ właśnie czy jakiś drenaż jest kluczowy, szczególnie jak wyrzuca się dużo mokrych kuchennych odpadów.

Już rozpocząłem przeprowadzkę, kuweta w kuwetę i perforacja, i odpływ. To te które mam w piwnicy. Na zewnątrz trzymam w plastikowym kompostowniku( przezimowały) i w big bagnach,to nowość, zobaczę co z tego wyjdzie.Tu herbatka idzie w ziemię.

@@ireneuszpilarz9560 Super. Bigbag to też świetny pomysł.

Prawa. Ale do piwnicy miałem 15 metrów, a stoi pusta, więc wyszło "po łatwości" ;)

@@napodziko7712 grzyby i pleśnie rozniesiesz po piwnicy tylko... potem takiej flory może być trudno się pozbyć....