Poczucie wstydu Przekonanie o byciu gorszym Myśl o tym, że nie zasługuję Patrzenie na innych jak na tych, którzy mają lepiej... To kilka aspektów myślenia osoby DDA. Dlaczego tak jest i co z tym można zrobić? agnieszkakozak...
Boże, mówiłyście Panie o mnie, ze ściśniętym gardłem słuchałam o tym wstydzie; biedzie i myślałam o rozbitym przez tatę wymarzonym piórniku ze smerfami; o uczeniu się w domu w kozakach bo tak było zimno; o pięknych wycieczkach w liceum, które mnie ominęły; o sprzedawaniu butelek po winie, żeby mieć parę groszy; o sprowadzaniu ojca z gospody do domu; o wstydzie gdy koleżanka na siłę przyjechała ze mną do mojego domu wprost ze szkoły, a tam mój tata pijaniutki w samej bieliźnie chodził. Na szczęście w życiu dorosłym przestałam się wstydzić bycia DDA, mimo tego, że mama zabraniała mi mówić o tym - bo źle się nie mówi o zmarłych ... .Leczę się na depresję, mam cudowną psychoterapeutkę, która nie tylko rozumie moje ciężkie dzieciństwo, ale i ciężkie dorosłe życie. Przebaczyłam już dawno tacie, teraz mamie. I ludzie, którzy nie znają mojej historii, patrząc na pełną energii, radości, uśmiechu dojrzałą kobietę nie mogą w to uwierzyć
@@JESIENNIK_44 radość, energia wypływa z miłości do Boga i ludzi. Chociaż nie wszyscy mnie lubią, bo mówię co myślę, bronię słabszych i pokrzywdzonych, stoję twardo na straży własnych wartości, nie jestem fałszywie miła aby osiągnąć swój cel. Płynę pod prąd. Czasami jest to trudne, ale jak mi tłumaczy terapeutka jest to cena za możliwość spojrzenia sobie rano w lustrze w twarz. Wyganiają mnie oknem, to wchodzę drzwiami. Wiele razy słyszę, że mój entuzjazm i radość daje innym siłę i to mnie napędza do działania...
Jestem z domu w którym był alkohol ale dom był bogaty. Moi rodzice mieli mnóstwo pieniędzy, nie było biedy było wszystko. W okresie kartek kiedy moje koleżanki stały w kolejkach, ja miałam w domu Niemieckie słodycze i ubrania z Pewexu. Miałam wszystko tylko nie miałam rodziców. Bawili się, imprezowali a córkę mieli od sprzątania po wystawnych imprezach. Pamiętam, jak dopijałam resztki wódki z butelek które sprzątałam ze stołu gdy rodzice spali i odsypiali kaca. Nie widzieli mnie a brak siebie rekompensowali drogimi przedmiotami i ubraniami. Poczucie wstydu jakie mam do dziś mając 54 lata nie było związane z jestem gorsza. Było związane z moim poczuciem, że wszystkie oczy skierowane są na mnie bo raz, ludzie widzą moją odmienność związaną z "mam wszystko", dwa z poczuciem, że nie zasługuje na uwagę rodziców. Trzy, wstyd bo ludzie widzą i słyszą te imprezy w domu, po których rodzice absolutnie ZAWSZE kończyli awanturą. Ich kłótnie słyszało całe osiedle a ja wyłam głośno w swoim pokoju z nadzieją, że mnie usłyszą i przestaną. Że zauważą jak bardzo cierpię... Tak więc, nie musi być w domu "biedy" alkoholowej, żeby dziecko żyło w toksycznym wstydzie. Ale uważam, że może być bieda bez alkoholu żeby dziecko czuło się gorsze. Do dziś prześladuje mnie poczucie, że jestem gorsza i pomimo ogromnego talentu i wiedzy, nie mogę "zaistnieć". Dobijam do jakiegoś poziomu w którym staje się widziana i podziwiana, po czym wycofuje się i sabotuję obszar. Z ogromnym poczuciem wstydu patrzę na osoby odnoszące sukcesy i wręcz ich nie lubię...staję się wobec nich złośliwa i wycofana. To koszmar z którym mimo terapii do dziś sobie nie radzę. 😢
Pani Kararzyno, dziękuję za to co Pani napisała. Ja przeszłam w dziecinstwie dwie fazy, bogactwa i skrajnej biedy. Po śmierci moich rodziców, rodzinach zastępczych i alkoholizmie ojca uznałam że u nas z kolei pieniądze były " problemem". To niedorzeczne bo później głodowaliśmy i też był alkohol, ale w moim sercu zawsze był i w sumie nadal jest związany stres z zarabianiem i pieniędzmi. Dziękuję że Pani napisała ten post bo bardziej sobie to uświadomiłam.❤
Rozumiem Cie i przytulam. Wyrastalam w domu bezalkoholowym a jednak dysfunkcyjnym. Bez lub z minialna obecnoscia rodzicow. Zawsze gorsza i nic nie warta. Dlugi nie rozumialam skad sie bierze moje fatalne samopoczucie i brak radosci pomimo sukcesow. Mieszkam za granica mam b ciekawa prace , doskonaly zwiazek i duzo MILOSCI.Juz wiele lat temu zaczelam szukac SIEBIE i starac sie zrozumiec o co tak naprawde chodzi? Robie to sama bez terapi aktywnej, czytam slucham mysle i…. sama jestem zaskoczona tym jak bardzo zmieniam sie i nabieram MOCY👍I w wieku 64 lat zaczynam czuc ze NAPRAWDE MAM WARTOSC OGROMNA . Jako czlowiek. To po prostu JA. Przytulam Cie cieplo .Warto probowac i starac sie o SIEBIE.
Wróciły wspomnienia…nie miałam „tych „jeansów, nie byłam na zadnej wycieczce szkolnej,kanapki z szynka, łazienki, nie mogłam zapraszać bo wstyd- który towarzyszył mi przez wiele lat , i ten smród pijaka . Dopiero długa terapia pomogła mi zrozumieć ze to nie był mój wstyd. Dziekuje ❤
Witam serdecznie Jestem DDA, zawsze odczuwałem takie uczucie bycia niewystarczająco dobrym, nie potrafiącym walczyc o siebie. Byłem taką osobą ktora zawsze ulegała, bo nie miała w sobie sił by postawić na swoim. Teraz duzo zmian wprowadzam, przede wszystkim wyznaczam granice i mowie o swoim nie zadowoleniu. Niestety zawsze wtedy czuje taki dziwny niepokoj, lęk przed skrzywdzeniem. Pozdrawiam. Pani wykłady są niesamowite!
Mam tak samo, ale krok za krokiem po malu się to zmienia. Tak podświadomie jest ten strach, przynajmniej u mnie , chociaż na logikę wiem, że te osoby w żaden fizyczny ani psychiczny sposób nie mogą mi nic zrobić
Bardzo wspierający podcast, rzetelny i empatyczny. Każdy z DDA ma ten bagaż ciężkich doświadczeń. Zostajemy z tym na całe życie. Nie poddawajmy się kochani, walczmy o to byśmy pomimo ran umieli żyć szczęśliwie. Wśród nas jest wiele osób, które będą nas wspierać. Przykładem tego są dzisiejsze Autorki podcastu. Dziękuje Wam za to. Przepełnia mnie wdzięczność ❤️
Witam... jestem dorosłym dzieckiem alkoholika...wiele lat czułam że "jestem dzieckiem gorszego gatunku"... ciągnęłam tę myśl o sobie przez lata dorosłości... dziś już mam inaczej.. dziękuję 😘
Dopiero zaczęłam zrozumieć dlaczego zachowuje się tak, a nie inaczej. Jestem książkowym przykładem DDA. Przejęcie odpowiedzialności od rodziców za wychowanie rodzeństwa. Poszukiwanie jedzenia na śmietnikach, ale po zmroku żeby sąsiedzi nie widzieli. Brak nowych butów, wycieczek i koleżanek co najbardziej chyba bolało. Ciągła maska na twarzy by nikt nie widział jak było ze wstydu. W dorosłym życiu brak poczucia własnej wartości, totalna beznadzieja i modlitwa do Boga aby mnie zabrał by w końcu odpocząć od ciągłej walki o siebie w dorosłym życiu 😢 Dziękuję za Pani obecność ❤
Bardzo ważna rozmowa, dziękujemy :) Podobne zachowania są jak wychodzi się z innej rodziny, niekoniecznie z alkoholikami, ale z rodzicami, którzy ciągle krytykowali i musiało się kłamać żeby wszyscy byli spokojni i nie krzyczeli z byle powodu jak tylko rodzicom coś nie pasowało. Wtedy takie dziecko dostosowuje wszystko pod tych rodziców (kłamie o swoich związkach np. gdy kocha kogoś to mówi tak jak mama, że związki są złe itd, kłamie o znajomych (gdy np. rodzice nie lubili jakiegoś przyjaciela, kłamie się o zainteresowaniach (np. gdy czytamy książki o czymś czego rodzice nie lubią, gdy dziecko się tym zajmuje). Współczuję wszystkim osobom DDA 😢❤💘
Oj trudne. Mam 46 lat, jestem DDA, ojciec pił i urzadzał awantury, wielokrotne ucieczki z domu w nocy, do sąsiadów do piwnicy.....Cale życie czuję się gorsza, niegodna, leczę nerwicę lękową. Mówią że jestem piękną kobietą, mądrą, dostaję mnóstwo komplementów, ale ja w nie nie wierzę, uważam że to kłamstwo. Mam dobrą pracę, mieszkanie, cudownego dorosłego syna, dobre wykształcenie, jednak cały czas czuję się jak śmieć!!! Matka zimna, krytykująca, porównująca. Nigdy nikt mnie nie chwalił, nie przytulał, nie mówił że mnie kocha, nie znałam czegoś takiego. Mama cały czas nic nie rozumie, nie okazuje mi uczyć, chwali innych, przytula, tylko nie mnie. Jest mi tak bardzo ciężko. Cały czas maska.
Całe życie czuję się gorsza i odczuwam właśnie wstyd chociaż nie powinnam.Wyuczona bezradność,fobia społeczna, bezradność mimo leczenia i terapii,jestem już zmęczona ale dziękuję za wartościowe filmy, pozdrawiam!
A ja już przez tyle lat opowiadałam o moich wydarzeniach z dzieciństwa na terapii i mimo wszystko jak słyszę ten temat, mój autonomiczny system nerwowy reaguje w ten sposób że ciało zaczyna drżeć i z automatu zalewam się łzami.
Ta rozmowa jest tez o mnie. Wzbudza ona u mnie żal straconych relacji i dzieciństwa. Złość, ze to się zadziało i smutek, ze nadal dzieje w moich wspomnieniach, myślach i zachowaniu. Codziennie przeżywam terror mając flashbacki z tragicznych sytuacji. Mam terapie od dłuższego czasu ale mam wrażenie, ze poza tym ze mam większą wiedze i świadomość, to jest nadal niekończący się koszmar. Jak opowiadam to innym to mam wrażenie, ze nikt nie wie o czym mowie i wtedy przychodzi jeszcze większe osamotnienie, które towarzyszy mi przez całe życie. Jakoś trudno mi sobie wyobrazić ze można z tego wyjść i zazdroszczę innym, ze im sie udało😢.
Wspaniałe, życzliwe ,poruszające " spotkanie". Wszystko o mnie, o tym co czuję nadal pomimo upływu czasu, o tym co o sobie myślę pomimo wiedzy. Mam 45 lat i nadal " odgrywam rolę, którą mając 6 i więcej lat odgrywałam. Bardzo męczące i wypalające. Nie poddaję się, staram się nie użalać nad sobą, idę małymi krokami i leczę się z powodu OCD. Życzę Wszystkim Dużo powodów do Uśmiechu i Dystansu do dzieciństwa. To się wydarzyło, wszelkie traumy z okresu dzieciństwa, niepokój, strach, przeogromny lęk i poczucie wstydu pozostaną ale Niech to wszystko nie będzie silniejsze od Nas samych, działajmy pomimo a nie szukajmy powodów żeby nie robić wiele. ❤❤❤❤
Sądzę, że dotyczy to równie mocno osób DDD. Narcystyczni rodzice, przemocowi, parentyfikacja dają tn sam efekt. Słucham i to jest o mnie. Dziękuję za piękne słowa i za budzenie nas z letargu, w którym jesteśmy pograżeni. 🤗 Pozdrawiam serdecznie🙂
Wspaniały odcinek, ściskający czasami gardło. Iluż tu bohaterów w komentarzach którzy zmagali się z tym problemem. Szacun dla Was ludzie. Brawa dla Pani Agnieszki za piękny materiał.
Dziękuję za piękny materiał,,, też jestem DDA, tyle informacji gratis,, wspaniale,, poczułam się jakbym na ten czas była w kochającym otoczeniu,, i że można nad tym pracować,,, pozdrawiam serdecznie :) :) :)
Bardzo ciekawy filmik. Tak sobie pomyślałam apropos wstydu dda, że można,by nagrać filmik o skrupułach religijnych i ich tworzeniu na podstawie wiary w Boga. Chodzi mi` o straszenie Bogiem.
„24:28" Historii, którą mamy za sobą nie widać kiedy jesteśmy dorosłymi ludźmi! - wszystko w jednym zdaniu, bardzo ważnym zdaniu. Dziękuje i pozdrawiam!
Dziękuję... To tak bardzo o mnie choc nie jestem DDA ❤❤❤ lecz narcyzm w rodzinie odciska podobne piętno. Dziękuję za ten film teraz zrozumialam dlaczego osoba, ktora poznalam z tym piętnem klamała choc nie musiała i ta wielosc twarzy. Dziękuję za wyjaśnienie, co nie zmieni mojej decyzji wobec niej. ❤❤❤
@@agnieszka.kozak.ak75 dokładnie tak. Dziękuję bo zrozumiałam, dziękuję bo mam empatię i nie chce już osądzać. I przyznam nie było to łatwe, bo dawałam wiele szans, a potem rozczarowywałam się i był osąd... scenariusz się powtarzał - na szczęście mamy wybór i prawo do budowania dobrych dla nas relacji, rozczarowywania się i kogoś. Zawsze będę życzyć dobrze tej osobie (nie tylko jej) i mam nadzieję, że podejmie terapię (bo wiem jak wiele to daje) choć to może nigdy nie nastąpić, i na to też mam zgodę. Mamy na szczęście wolny wybór o czym jest tak wiele Pani filmów❤️💚❤️ Obecne sytuacje życiowe uczą mnie radykalnego wybaczania, pokory, empatii (również dla siebie), a także oduczają naiwności, choć pewnie zawsze gdzieś w środku ona zostaje. Kierunek miłość. Pozdrawiam serdecznie Pani Agnieszko i dziękuję za to co Pani robi.❤️❤️❤️
Przy zakładaniu masek oczy mi się spociły... Powiedziałyście tyle przygnębiającej prawdy o nas. Dziękuję i pozdrawiam wszystkie obecne tutaj DDA i DDD.
" Kreuje calkiem inny dom niz ten, z którego wyszedłem"...czy na pewno? Mam ponad 40 lat, moja mama jest DDA i nauczyła mnie reakcji jakie ma DDA. Przekazywała mi całe dzieciństwo swoje zachowania, ktore ja nieswiadomie skopiowalam w swoje zycie. Długo by pisac...to sie nie konczy na DDA.
Cudowny materiał ❤ Mój tata był AA, ale po śmierci mamy gdy miałam 13 lat znowu wrócił do picia. Jestem po terapii i dopiero teraz zrozumiałam wiele swoich zachowań i jak ogromny wpływ na mnie maja oba okresy gdy pił. Ciężko jest pozbyć się wstydu i uwierzyć w siebie, dlatego dziękuje za każdy materiał ❤
Kochana Pani Agnieszko - dziękuję. Chcialam Pani napisać, ze nie jestem DDA ale wszystko (prawie) do mnie pasuje.... Pochodzę z rodziny wielodzietnej i biednej. Nikt o tym nie mówi, ale ta niezawioniona bieda też objawia się w prawie taki sam sposób. Pozdrawiam 🫶
Dziękuję... Odnalazłam trochę mojej historii, choć nie we wszystkim. Moja mama i babcia ( mama taty) robiły wszystko żebym nigdy nie czuła się gorsza, ale mimo tych starań to chyba jest niemożliwe. Mój tata był utalentowanym człowiekiem artystycznie i nie tylko , alkohol zabrał mu wszystko... dużo by opowiadać. Jednak moim największym problemem , który jest konsekwencją przeżytej traumy jest i z którym nie potrafię sobie poradzić jest lęk, aby ten problem nie dotknął żadnego z moich dzieci. Nie mam powodów, aby się o to martwić, ale nie potrafię sobie z tym poradzić...Kocham moje dzieci nad życie, są bardzo rezolutne i samodzielne... mój niepokój co jakiś czas wraca. Bardzo się kontroluję, aby z czymś nie przesadzić.
Mój dom bez kropli wódki.... a podcast o mnie. Historia opowiedziana Historia oddana- świetnie powiedziane. ....a miałem o Kasi se posłuchać. Dziękuję. ❤
Świetny materiał. Oddaje to co mnie spotkało w życiu. Walcz z stygmatyzacja osób jak ja dda , którym zawsze kłodę pod nogi dają w moim przypadku rodzice alkoholicy i stosujący przemoc zimna psychiczna lata. Zawsze wstydziłam się ich i musiałam kłamać by ich kryć. To tak o mnie zawsze w cieniu. Dziękuję za materiał jest bardzo budujący. 😊
Dziękuję za jakże ważny wykład. Przeszłość nie może już wiązać a zaakceptowanie jej z całą zawartością otwiera klatkę toksycznej odpowiedzialności, która została narzucona. Ta wolność daje wybór - wdzięczność i odpowiedzialność albo gorycz i żal za historię jaką mamy za sobą. Jestem wdzięczna za waszą pracę ❤ i cenne informacje.
Na terapię trafiłem bardzo przypadkowo - mama chorowała i potrzebowałem wsparcia. Przez 4 lata odkryłem z jak wieloma niezaspokojonymi potrzebami wyszedłem z domu. Przede wszystkim nie miałem w ogóle dostępu do uczuć, żyłem jak żywy trup - schematami i tym co się powinno robić. Przeszedłem 2 letnią terapię grupową DDA, ogromnie dużo mi to pomogło - zauważyłem też że duża część osób DDA nie odmieni swojego losu i na głębszym poziomie nie wyzdrowieje. Nie wiem czego to jest kwestia - byliśmy na jednej terapii i jedni tryskają nowym spojrzeniem na życie, a inni dalej siedzą w piekiełku rodzinnym
Interesujący komentarz. Może to kwestia tego, jak głęboko sięga zaburzenie oraz potencjału danego człowieka. W jaki sposób dotarł Pan do swoich uczuć? Jeżeli mogę o to zapytać.
@@Debora07 nie umiem odpowiedzieć na to pytanie jednoznacznie, po prostu poszedłem na terapię, a resztę zostawiłem specjalistom. Dopiero z perspektywy czasu widzę jak bardzo powierzchownie żyłem - z poziomu fałszywego Ja. Oczywiście wciąż odkrywam w sobie kolejne warstwy fałszywego Ja i strategii z nim związanych - i tak jest dobrze, bo na tym polega rozwój. Tak sobie myślę że być może miałem większą niż inni determinację i otaczałem się ludźmi którzy byli zdrowsi ode mnie - pociągnęli mnie do góry.
@@MaikM987 Dziękuję za odpowiedź :). Do tych elementów, które złożyły się na powodzenie Pana terapii, obok determinacji i otaczania się odpowiednimi ludźmi, dodałabym jeszcze zdolność do wnikliwego wglądu i do autoterapii.
Witam, To smutne wspomnienia wielu z was i przykry temat. Spontanicznie powiem o ogóle społeczeństwa : Kazdy ma jakis rodzaj wstydu i nie koniecznie pochodzi od przeszlych wydarzeń z dziecinstwa,wiem o temacie rozmowy i w nim sie odnosze. Tym samym nie uważam za poprawne obwinianie rodziców którzy rzekomo krzywdzą, kazdy z osobna pamięta własną młodość i sytuacje okreslane jako odbiegajace od norm ogółu spoleczenstwa. Szukanie winy w innych to zamkniete koło do ktorego nie ma potrzeby wchodzić. Wazniejsze jest to co powiedzialy autorki filmu - być w tu i teraz czyli wiedzieć czego sie chce w zyciu i do tego dążyć,przeszłości nie ma , wspomnienia to tylko myśl. Dzisiejsze spoleczenstwo jest bardzo wymagające i kazdy z nas stara sie w nim odnaleźć . Glowa do góry , pierś do przodu! Pozdrawiam
Ale tu chyba bardziej chodzi o to, żeby nie brać na siebie ciężaru winy i odpowiedzialności za rzeczy, na które nie mieliśmy wpływu. To była odpowiedzialność tych ludzi dorosłych wtedy zresztą, a nie dzieciaka. I jeśli to pozostanie nieświadome/ niezauważone/ nie wytłumaczone sobie, to ciągnie się przez całe życie, a my nie wiemy w jakim bagienku pływamy. Tu nie ma mowy o przerzucaniu winy, a o tym, żeby sobie uświadomić, że to nie my byliśmy odpowiedzialni za różnorakie zdarzenia.
To wszystko prawda, co mówiliście. Ale (w moim przypadku) wstyd dotyczy tego, że nie byłam kochana jako dziecko. Rodzice zajęci alkoholem, nie mogli zająć się dzieckiem. Stąd poczucie, że muszę być kimś naprawdę okropnym i beznadziejnym, że rodzice mnie nie kochali. Jako dorosła wiem, że nie jestem kimś beznadziejnym, ale dziewczynka we mnie czasami wciąż tego nie wie. Druga rzecz - to nie tylko gorsze warunki bytowe, ale także trauma, którą mogę metaforycznie porównać do utraty rąk - dlatego nie sięgam po tę sukienkę i koronę, bo nie potrafię (bez rąk). DDA musi najpierw musi mieć jakieś protezy tych rąk (np. poprzez terapię), żeby sięgać. To długi, często trudny proces, wymagający wysiłku, samozaparcia i trochę szczęścia, żeby znaleźć dobrego terapeutę.
Dziękuję bardzo, za bardzo wartościowy wykład. W latach siedemdziesiątych, takich nie bylo. W dodatku, byl brak psychoanalityków. Dzisiaj myślę sobie, że żyliśmy,w chorym systemie ps., Mam tutaj na myśli to, że system nie mial pomysłu, jak pomóc rodzinie, w tym oprawcom
Dokladnie tak to jest. Zaslugiwalam na awans w pracy, pniewaz mialam dyuzo lepsze kompetencje, pod kazdym względem. W ostateczności nie odezwalam się w decydujacej chwili. Uznalam, że moze ta niemota jest lepsza. Czyli nie potrafilam zawalczyć o siebie i pokazac swoje mocne strony
To o czym Panie mówiły nie dotyczy tylko DDA lecz również tych dzieci gdzie były jakieś dysfunkcje w rodzinie. Niepełne rodziny gdzie rodzic który sam został z dziećmi nie był w stanie zadbać odpowiednio o te dzieci a często o siebie również. Była bieda, wstyd ze nie ma na podstawowe rzeczy. Pomoc od innych z zewnątrz byla zarazem mila i krepujaca. Człowiek czul sie gorszy i chcial aby w przyszłości jego życie i jego bliskich było inne. Miał marzenia .Teraz kiedy jest sam dorosły i ma rodzinę popelnia błędy. Będąc młodym człowiekiem szybko musiał się nauczyć odpowiedzialności, samodzielności, a teraz w stosunku do swoich dzieci nie uczy ich tego zapewniając wszystko i nie wymagajac prawie nic. Rodzi się pytanie czy czasami te trudne warunki nie uczą nas również dobrych dla nas rzeczy? Czemu nie widzimy pozytywów w trudnościach życia? Slyszalam kiedyś taka myśl " Rodzicom zawsze będzie za co wybaczyć " i niestety muszę się z tym zgodzić. Pozdrawiam
Gorzej, gdy sie żyje w małym miasteczku. Wszyscy wszystkich znają, pracowali w jednym dużym przemysłowym zakładzie a tam tematów o życiu innych nie brakowało. I ten wiecznie pijany tatuś tam w tym wszystkim i mama ciągle odpowiedzialna w oczach ludzi w tym zakładzie za niego. A potem mieszkanie/blok, który za czasów PRL dostawało się z przydziału z tymi sami ludźmi pracy. Mąż i rodzina jego z tego samego kręgu, uważająca Cię za gorszą, bo nie prestiżową, o niższym statusie społecznym i ciągnący się smród mimo własnych osiągnięć w dorosłym już życiu, które zdecydowanie jest sukcesem po traumie z dzieciństwa. Ludzie nadal uważają Cię za kogoś gorszego. Jak takiej osobie z takiego domu może tak dobrze się życie ułożyć? Ciągłe patrzenie przez pryzmat ojca alkoholika. Ile to upokorzeń mimo dobrego własnego życia można usłyszeć oceniających taką osobę jakby była tym Ojcem. Ludzie potrafią być podli. Albo mają zbyt wysokie mniemanie o sobie albo ukrywają własne kompleksy i frustracje. Pogardliwy stosunek wywyższanie się poprzez poniżanie, frustrowanie, degradację: "Jestem wielki, kiedy inni obok mnie stają się mali". W tym celu wykorzystuje się relacje międzyludzkie. Codzienne rozmowy w rodzinie, w grupie koleżeńskiej czy środowisku pracy, tu można umiejętnie manipulować w kierunku złośliwych żartów, cynizmu, obmów i oszczerstw. Wykorzystywać piastowane funkcje. Ci ludzie są ciągle napięci, niespokojni, zagrożeni, nieufni. Brakuje im humoru i radosnego podejścia do życia. Podejrzewają wszystkich o złe zamiary i intencje, a w najprostszych przypadkowych sytuacjach dopatrują się celowego upokorzenia. Łatwo posądzają o to, co sami robią. W efekcie nieustannie żyją w napięciu i przyjmują postawę bojownika. Bronią swoich "zagrożonych obszarów". Pycha nie istnieje w sposób sterylny w jednym rodzaju. Jest raczej mieszaniną różnych odmian, z dominantą jednej z nich. Dlatego można zaryzykować twierdzenie, że istnieje tyle odmian pychy, ilu ludzi na świecie. Każdy jest pyszny na swój własny sposób. Pochodne, które przynależą do "rodziny pychy", to próżność, duma, ambicja, arogancja, zarozumiałość, honor, nadmierna wiara w siebie. Granica między pychą a zaletą jest w tym przypadku stosunkowo delikatna. ... a więc pogarda buduje samoocenę ... Tu myślą przewodnią jest hasło: "Trzeba Cię zgnoić i dla przykładu ukarać, pokazując, gdzie jest Twoje miejsce". Przyglądam się temu na co dzień jak ciężko takiej osobie pozbyć się piętna domu "gorszego" choć sama zrobiła wszystko co w jej mocy by żyć godnie z pełną świadomością siebie osiągając naprawdę dużo.
Dzień Dobry 🌹🌹 Dziękuję 🌹 Temat mi bliski - alkoholowa Matka, potem Mąż, potem relacyjny znajomy- wszyscy są Narcyzami. I właśnie paradoks jest taki, że materialnie zawsze wszystko miałam - dobre jedzenie, ładne ubrania,upominki, pieniądze, zabawki kiedyś. Natomiast była emocjonalna zima, lub dramatyczne akcje. Stałam się opiekunką Matki, przyprowadzając ją pijaną z pracy do domu.Ona to wypiera, a gdy powiedziałam jej bratu księdzu jak było i dlatego teraz mamy takie chłodne relacje - rzekł, że to nieprawda. Każdy z nich ma w głowie swoją idealną historię - " prawdę", ja mam swoją i właśnie potrafię mówić wprost. Dlatego jestem dla nich nieprzewidywalna. I ta gorszej jakości. Kłamstwa - raczej wciąż okłamywano Mnie... I nie mam tego czegoś, że mi się nie należy - tylko wręcz odwrotnie - należy mi się ❤ Po 25 latach małżeństwa odeszłam i wniosłam o rozwód. Nie byłam idealna - byłam normalna, nawet mając romans- on też był odpowiedzią na coś, co było, a raczej czego nie było między nami. Temat długi i głęboki, właściwie to jest moja akceptacja teraz, że tak było. I mam ten spokój w sobie. Pozdrawiam ciepło ❤️ Ps.I właśnie moja znajoma Pani adwokat nie wierzyła w moją historię - po latach przyznała, że myślała, że... jest wymyślona.
@@agnieszka.kozak.ak75 Tak, dokładnie - za dużo na jednego człowieka...i to jest taki smutek, który czuję zawsze, jakby podskórnie, towarzysz mojej drogi☺️ Dziękuję pięknie za zrozumienie ❤️
Jako osoba DDA, według mnie nie chodzi o bycie kimś, chodzi o poczucie że jest się niewystarczająco dobrą dla kogoś i dla siebie, banie się spróbowania czy zaczęcia czegoś bo ma się nastawienie że po co skoro i tak się nie uda i nie chodzi o bohaterstwo tylko o potrzebę poczucia kontroli i trzymania wszystkiego na miejscu na swoich ramionach/barkach zanim się wszystko posypie, a druga Pani dobrze zgadła o wstydzie i awanturach ojca tylko że o mnie to nie były tylko awantury a długie niekończące się wykańczające grandy bez warunków do spokoju i nie wiem odrabiania lekcji, czy spania i nigdy nie chciałam nikogo zapraszać czy mówić komukolwiek o tym że tata pił i jak w końcu poszłam po pomoc bo miałam już dosyć to tata na mnie się wyładowywał i robił ze mnie wariatkę i teraz gdy nie pije nadal uważa że nigdy nie powinnam była komukolwiek mówić że on miał problem i nie rozumie nadal że potrzebowaliśmy oboje pomocy i spokoju, i jeśli mowa o tym że chciałam czegoś czego nie mogłam mieć moja Mama przed śmiercią uczyła mnie doceniać to co mam i nie chcieć czegoś nowego albo tego co ktoś miał choćbym nie wiem jak się wściekała. Ja nie zakładałam maski, nie mogłam, w szkole płakałam i na których lekcjach było luźniej to skrycie drzemałam bo byłam wykończona, potem dorastając i będąc starszą też musiałam kłamać że ojciec nie pije kiedy ktoś wiedział czy widział że ojciec pił i bałam się mówić prawdę bo bałam się ojca i kolejnej grandy a byłam wyssana z energii i chciałam mieć spokój, a mój ojciec nadal nie widzi prawdy on robi z siebie ofiarę, że to ja go krzywdziłam i że nie wiadomo po co szukałam pomocy i mówiłam że on miał problem, bo to była tylko jego sprawa i że brudów się z domu nie wynosi i nie mówi się co się w domu dzieje i że wariatkę z siebie robiłam i że powinni mnie byli zamknąć w wariatkowie za głupoty jakie według niego robiłam czyli zaczełam mówić że jest alkoholikiem i że sobie nie radziłam i że szukałam pomocy i że raz byłam tak wycieńczona że wylądowałam w szpitalu i też gdy chorowałam praktycznie co miesiąc do 17 roku życia to ojciec robił mi grandy że czy mnie pociepało i że jestem nienormalna i że nie miałam prawda chorować. Ogólnie mówiąc przez bycie DDA wstydziłam się siebie i widzę siebie jako złamaną, zniszczoną, mroczną wewnątrz, z ciężarem na dnie duszy, albo na sznurku pod sercem ciągnącym go w dół. I pamiętam jak ktoś mi powiedział żebym nie mówiła nigdy o alkoholizmie ojca i żebym nie robiła z siebie ofiary i żebym wzięła się w garść bo nie jestem pępkiem świata i że powinnam się za siebie wstydzić i że powinnam kryć tatę i być mu wdzięczna i pomagać mu ale nikt nie chciał zrozumieć co czułam przez dni i tygodnie jego picia i grandzenia, jak bardzo byłam wykończona, bo nie dosyć że nie miałam warunków w domu do nauki i odrabiania lekcji to jeszcze zmuszali nas do chodzenia do kościoła przed bierzmowaniem i potem w technikum te grandy odsypiałam w autobusach. I długo nie miałam pojęcia, że istnieje coś takiego jak dda dopiero odkryłam to około 4-5 lat temu i żeby sobie pomóc czytałam książki na ten temat i artykuły w internecie bo nikt ze mną nie rozmawiał, a tym bardziej o śmierci jak Mama, Dziadek i potem Babcia umarli, zwłaszcza Mama gdy miałam 11 lat a ona 31, i gdy ojciec pił gdy jeszcze żyła przez całe moje dzieciństwo, babcia a jego mama go kryła i mi kazała go kryć i obwiniała mnie i mamę o picie ojca, dziadek bronił mamę i mnie przed ojcem ale ogólnie nikt mi nic nie tłumaczył musiałam sama szukać odpowiedzi i uczyć się jak panować nad ojcem i jak sprawić żeby przestał pić i pojechał żeby mu wszywkę założyli, ale na szczęście teraz pracuje.
Mowicie Panie o klamstwach osób DDA w doroslym życiu i o tym, żeby ich nie osądzać. Problem widzę w tym, że nie znając historii osoby, która notorycznie kłamie, mogę nie chcieć takiej relacji i wycofać się. Żal z powodu bycia okłamywaną jest w moim odczuciu czymś naturalnym.
Co z tego, że znasz historię ? Taka osoba jest w stanie powiedzieć ci wszystko żeby osiągnąć cel ze skrajnym wyrachowaniem, a potem gdy relacja przestaje się opłacać zaprzeczyć temu. Jest masa materiałów w internecie o tym jakie to DDA jest biedne i poszkodowane, a nie ma nic o tym do czego takie osoby są zdolne, do czego mogą doprowadzićć swoje otoczenie, jak łatwo im przychodzi zniszczenie człowiekowi życia.... bo im wolno, bo są dda i inni powinni być wyrozumiali (same takie materiały im wpajają taką postawę).
@@petercarpowitz7007 Wydaje mi się, że myślimy/piszemy o tym samym - o kłamstwach, na które w relacji nie chcemy się godzić. Także o tym, że prawdy o sobie samym często DDA nie znają, a cóż dopiero ich otoczenie. Stąd Twoje (i po części również moje) upominanie się o empatię i zrozumienie nie tylko dla DDA, ale i dla ludzi będących w relacjach z nimi (lub wycofujących się z tych, często zbyt trudnych relacji). Pozdrawiam.
Trzeba pamiętać, że tworzenie tego typu podkastów na YouTubie to bardzo trudne zadanie. Łatwo jest osądzać i skrytykować, siedząc po drugiej stronie ekranu...😉 Ale współtworzenie takiej rozmowy to trudne zadanie, szczególnie gdy nie robi się tego na co dzień. Ja doceniam pracę obu Pań!!! Mam nadzieję, że żadna z nich się nie zniechęci. Dziękuję!❤
@@basiaz4435 Rozumiem, że tak "czujesz"... Powstaje jednak pytanie: czy zawsze trzeba mówić lub pisać, o tym co się myśli na jakiś temat lub co się czuje? Może warto czasem pomilczeć...? 😊 ❤ I pomyśleć o skutkach swojej wypowiedzi...?😊❤
Dzień dobry 🙂 Nie wydawało mi się, że w moim domu jest bardzo źle, bo przecież uczyłam się i były pieniądze na moje studia, ale ... Nikt mnie nie pytał, nie rozmawiał ze mną, miałam być grzeczna ... Skończyłam studia, które mi wybrali, miałam dosyć pijaka i wiecznie znerwicowanej matki , ale przecież mnie kochała, nas kochała, bo jedzenie zawsze było i wszystko było ... Trafiłam dokładnie z deszczu pod rynnę, tylko mąż gwałcił mnie i zabierał pieniądze- teraz myślę, że bałam się, bo wiedziałam, że nikt za mną nie stanie i było mi wstyd, że nie radzę sobie... Uciekłam... Poradziłam sobie, ale mam 51 lat i uczę się "czuć i mówić" Mam przyjaciół, ale nie potrafię zbudować rodziny
Też się identyfikuję. Ojca musiałam wyciągać z knajpy jako dziecko,w naszym domu nie było boazerii raczej był ubogi od rodziny z gościny musieliśmy zawsze wracać wcześniej żeby tato się nie zdążyć napić i siostra że schizofreniia nie chciała już dłużej zostać. Byliśmy dziwna rodziną
Oglalalam wczoraj film „ powrót to tamtych dni „ i wszytsko co mówicie o domach alkoholowych jest tam świetnie opowiedziane . Bardzo smutny film ale bardzo dużo ludzi może się z sytuacja i bohaterami bardzo utożsamić.
Moja mama miała obsesję na punkcie remontów, sprzątania, wystroju wnętrz...nasz dom musiał wyglądać normalnie. Jak ojca nie było w domu, to albo szlifowaliśmy dom, albo przyjmowaliśmy gości, oczywiście z maską na twarzy. Chcieliśmy, póki się da, doświadczyć normalności, na zapas, wtłoczyć sobie do żył dużą jej dawkę, żeby przetrwać od momentu jak tylko usłyszymy dźwięk klucza w zamku...
Niedopasowanie odczuwam czesto mi towarzyszy. Z tym ze zaczelam walczyc o swoje, jestem blizej siebie. Wytrzymywanie okropne, noe nawidze tego uczucia. Coraz juz lepiej. Wychodze z tych szkodliwych przekonan.🤨
A jak mam zinterpretować sytuacje, kiedy o byciu dzieckiem alkoholiczki dowiedziałam się jako dorosła już osoba, bo zupełnie nagle musiałam zacząć ją ogarniać wieczorami, łapać w sklepach, po tym jak przez całe moje dzieciństwo była przykładem osoby, która nigdy ale to NIGDY nie pije? Teoretycznie nie było mi źle, bo miałam starsze rodzeństwo, ładne rzeczy, dobre oceny i nie odstawałam, ale jednak do tej pory mierzę się z poczuciem niskiej wartości i oszukania przez wszystkich. Starsze rodzeństwo wiedziało, bo samo przeżywało to jako dzieci, ja nie. Ale to była ich tajemnica i nikt mi nigdy nie wyjaśnił dlaczego, co jak i gdzie. Mama też nigdy nie podjęła tego tematu i zachowuje się jak gdyby tamten okres (który minął dosyć szybko) nie miał w ogóle miejsca.
A ja bardzo doceniam pracę i odwagę obu Pań. Warto pamiętać, że tworzenie tego typu rozmów i filmów na RU-vid to bardzo trudne zadanie... Ten, kto choć raz spróbował wie jak trudne...😉 Łatwo jest oceniać, gdy siedzi się po drugiej stronie ekranu. Dziękuję bardzo za pracę obu Pań! Domyślam się, że wiązało się to z dużym wysiłkiem. Doceniam!❤
Jak dla mnie, mówienie o DDA i powtarzanie o alkoholu bardzo zawęża temat. Tak się dzieje z powodu różnych dysfunkcji. A nawet z powodu licznej rodziny, która nie jest dysfunkcją, ale może sprawić, że jest naprawdę biednie. I dziecko może czuć się gorsze choć dorośli nie byli nieodpowiedzialni. Wręcz przeciwnie. No, ale DDA jakoś zawłaszczyło przestrzeń.
Pani Agnieszko dziękuję za to pytanie. Ale myślę o sobie z rodziny silnych kobiet porzuconych przez mężów i ojców, o moich dzieciach z rodziny wielodzietnej, o osobach, które znam, z domów bez alkoholu ale z chłodem emocjonalnym, z przemocą różnego rodzaju. Te same przejawy braku wiary w siebie, w swoje możliwości, w sens własnego istnienia dotykają osoby w różny sposób doświadczone przez życie. Tak czy inaczej dziękuję za ważne tematy. Bardzo lubię Pani słuchać .
U mnie zaczęło się w przedszkolu, jak mama z ciocią przebrały mnie na bal przebierańców za dziewczynkę (aktualnie jestem 30-letnim mężczyzną). W szkole nie chodziłem na religię i byłem z tego powodu prześladowany. Jak mialem 11 lat miale. Troche dluzsze wlosy i czesto mylono mnie z dziewczynką. W wieku 11-13 lat byłem molestowany i wyśmiewany przez prześladowcę, robil mi zdjecia na golasa masturbowal sie razem ze mną czasem też mnie straszył w formie zabawy, zakładając maskę, gdy byłem pod prysznicem. W domu nie było taty, była toksyczna mama, która sama miała problemy ze sobą. Dużo wymagała, dużo krzyczała. Ale co najciekawsze, dopiero teraz do tego dochodzę, że ona mnie też zawstydzała i robi to do dziś. Dopiero teraz dochodzę do tego, skąd mam tak potężny wstyd przed ludźmi... Nie potrafię nikomu patrzeć w oczy, bo się wstydzę... To nie jest zwykłe uczucie skrępowania... Ciężko to opisać... Do tego uczucia dochodzi szybkie bicie serca i lęk... Nie mam przyjaciół... Wstydzę się patrzeć w lustro, wstydzę się chodzić do fryzjera... nieznosze krytyki.... Miałem problem z alkoholem, miałem próbę samobójczą... Tak naprawdę dopiero teraz powoli do tego wszystkiego dochodzę... I nie wiem, po co to tu piszę, ale poczułem taką potrzebę.
O rety! Ja tak zrobiłam z wycieczką w trzeciej klasie liceum. Powiedziałam mamie, że nie chcę jechać, bo uważałam, że nie mamy pieniędzy. W domu nie było alkoholu, ale było dużo smutku i zmęczenia.
O rety. A ja przez całe moje życie zastanawiałam się, skąd ja to mam, że czuję się 'niegodna', żeby wejść do sklepu z ubraniami innymi niż ciucholand, żeby pójść na basen, bo nawet nie wiem, jak się tam zachować, o teatrze czy filharmonii nie wspomnę. Normalne życie było nie dla mnie, bo się do niego nie nadawalam, ono było dla innych. Tak celnie mówiła Pani w tym filmie o różnych aspektach mojego, naszego życia. Bo jest nas wielu, co jest pocieszające i smutne zarazem
@@agnieszka.kozak.ak75 To prawda, można to zmienić i to daje nadzieję. Długa droga już za mną, pewnie jeszcze kawał drogi przede mną, ale chciałam zostawić tu komentarz mówiący innym, że dorosła ja buduje swoją nową historię, zdjęła z siebie winę za przeszłość i żyje swoim życiem. Jest to możliwe ☺️
Znalazłam źródło tych uczuć, że odstaje, że nigdzie nie pasuje, że nie zasługuje, że nie dam rady, że mnie nie stać i przykrywanie tego kłamstwem typu wcale mi nie zależy, nie jest mi to potrzebne, a środku smutek, że znowu sobie na coś nie pozwalam, że nie czuje się tego warta Niskie poczucie własnej wartości, przekonanie o nieudolności, poczucia bycia głupią, tępą, nieogarniętą, jakąś ułomną, debilem
Teraz mam 33 lata, a w naszym domu zawsze były pieniądze. Mój ojciec to były marynarz, więcej go nie było niż był, a jak już był to chlał. Po prostu chlał i sprawiał przykrość mojej matce. Moja matka, stała się przez to psychiczna, wiecznie pracowała (prowadzi własną firmę), byłem zaniedbywany albo wysyłany do babci, która byłą jeszcze bardziej psychiczna niż matka. Mam starszego brata (7 lat), który poczuł "kasę", próbował imponować znajomym alkoholem i dragami. Bywało tak, że kilka dni byłem w domu z moim bratem, który urządzał 2-3 dniowe imprezy, zamykał mnie w pokoju zasuwając drzwi mojego pokoju dając mi butelkę jakiegoś napoju i chipsy. Matka i brat mnie bili, mama bo nie umiałem sam odrobić lekcji, a brat bo mu przeszkadzałem. Do każdej ze szkół - podstawówki, gimnazjum i liceum - chodziłem w różnych miastach, co dodatkowo nie dawało mi możliwości nawiązania dłuższych relacji. Dopiero liceum i studia były w jednym mieście. Rodzice nigdy mi nic nie pokazali, pomimo mnóstwa kasy, na kolonię czy na jakimkolwiek innym wyjeździe tego typu byłem dwa razy w życiu. Raz w Kłodzku na kolonii, a raz w Jelczu na zimowisku, bo rodzice wychowywali mnie w przeświadczeniu, że nie mamy pieniędzy, co wraz z moim dorastaniem okazało się oczywistą nieprawdą. To jest moja historia i nie wiem dlaczego się nią dzielę. Piszę to z randomowego konta bo się wstydzę.
Mam wszystkie symptomy DDA a jednak nie głodowałem w domu i niczego mi nie brakowało pod względem materialnym. Nie zapraszałem nikogo do domu, nie dlatego, że warunki były niewystarczające, tylko dlatego, że nie miałem kogo zaprosić i nie potrafiłem wyjść z inicjatywą. Czy moja sytuacja też zalicza się do DDA?
Mam 53 lata. Nigdy nie myślałem o sobie jako DDA, żyłem normalnie rodziną, domem, pracą. Ok 2 lat temu córka otrzymała diagnozę która zburzyła spokój, spowodowała stres i przyniosła ciągły niepokój o jej przyszłość i samodzielne funkcjonowanie. Nie wiem czy to spowodowało, że powróciły do mnie koszmary z dzieciństwa. Pijący ojciec, awantury, wyzwiska ,krzyki. Codzienna niepewność, strach czy przyjdzie pijany , czy położymy się normalnie spać czy będzie awantura. Odczuwam ciągły niepokój, lęki, stany depresyjne, ostatnio ataki paniki. Czy to możliwe że lęk o córkę uruchomił jakieś mechanizmy które po latach zagłuszania w sobie tych przeżyć spowodowały ich nawrót ze zdwojoną siłą? Żona umniejsza moje problemy i odczucia. Ja jednak czuję ,że dziecińswo zaczęło mnie nagle prześladować. Jestem z małego miasta gdzie nie ma grup wsparcia dla DDA. Nie wiem za bardzo co robić, czy zwykły psycholog byłby w stanie mi pomóc?
Zwykły psycholog nie zajmuje się psychoterapią potrzebuje Pan pomocy psychoterapeuty Tak lęk o córkę mógł uruchomić obrazy z przeszłości w której było dużo lęku
Bliski mi temat. Dziękuję. Ale ciekawi mnie powiązanie tego tematu z ukrytym narcyzmem. To poczucie inności, duża wrażliwość, nieśmiałość... chyba może czasami przerodzić się w poczucie wyjątkowości i zaczynamy trochę pławić się w nim... Ciekaw jestem co Panie myślą na ten temat. Pozdrawiam.
Ta wrazliwosc i niesmialosc powoduje wycofywanie Sie z roznych dyskusji i sozialnego zycia.Lek przed ...tak naprawde mysle ze przed krytyka albo mysl ze jednak sobie nieporadze werbalnie bo emocje czy zdenerwowanie wezma gore i lepiej nic sie nie odezwac chociaz w glowie tysiac odpowiedzie i pomyslow I tak oto chociaz wiedzy i doswiadczenia w nas duzo nie umiemy tego wyrazic.😢 W obawie przed.....
A co z dziećmi osób chorych psychicznie? Bardzo to podobne, jednak trudno osobę chorą psychicznie o jej zachowanie obwinić. Chyba jeszcze bardziej bolesna sytuacja?
Czy to wszystko da się wymazać z pamięci? Mój ojciec zmarł 20 lat temu, myślałam, że uda mi się o nim zapomnieć...Mój syn zdawał teraz maturę, przypomniałam sobie jak to było u mnie, jak ledwo zdążyłam w pierwszym dniu na maturę, bo u taty był kolega, wrócili razem z pracy po nocnej zmianie z butelkami w torbie. Tuż przed moim wyjściem na egzamin pokłócili się, bo kolega skomentował moje kobiece kształty i się tatusiowi przypomniało, że jest tatusiem. Nie miałam jak wyjść, bo się bili w przedpokoju. Jak już wywalił kolegę za drzwi i mogłam wyjść z pokoju usłyszałam na pożegnanie, że jestem debilem i tak nie zdam. To takie słowa zamiast życzenia powodzenia, normalne. Prawie mu uwierzyłam i dlatego trochę mi zabrakło, naprawdę niewiele do najwyższej możliwej oceny...Najtrudniej było, kiedy jakaś koleżanka albo kolega chcieli wpaść. Mówiłam: czekaj wezmę psa na spacer, albo czekaj muszę śmieci najpierw wyrzucić. Wszystko po to, żeby na szybko rozeznać sytuację w domu, czy jest, a jak go nie ma to czy dawno temu wyszedł. Takie kombinowanie na szybko...w pracy umiem się odnaleźć w każdej sytuacji, praca w stresujących warunkach, pod presją, w strachu. Jak wszyscy mówią, że się czegoś nie da, to jest pewne, że mnie zostanie przydzielone to zadanie, tylko ja to udźwignę.