Projekt na papierze wyglądał nie gorzej niż inne projekty z tych lat. No ale pozostał na papierze, w bardzo wstępnej fazie. Co do tych silników Hispano-Suiza 12 (i literka, która wiele zmienia), to wersja, na którą liczyli nasi projektanci, dopiero rodziła się w bólach. Nie jestem w stanie uściślić, która to miała być literka i ewentualnie dodatkowe oznaczenia. No ale Jak-1 miał silnik Klimov M-105, będący "nieoficjalną wersją licencyjną" właśnie któregoś z silników z tej rodziny. Powstał w roku 1940-tym i miał ponad 1000 KM mocy.
@@Balszoi I chyba z tych "Yds" wzięły się silniki Klimowa. Wyszło to całkiem nieźle. Przy okazji, warto może rozwinąć wątek nadążania w czasie i prawidłowego rozpoznawania potrzeb. Wiele jest (także powszechnie dostępnych) publikacji, w których widać krytyczną analizę działań naszych decydentów z tamtych lat (nie mam na myśli ruskiej propagandy z lat powojennych). Wyraźne sygnały wysyłali od połowy lat 1930-tych sojusznicy (eksperci pracujący przy brytyjskich i francuskich attachatach wojskowych). Nie da się tego wszystkiego streścić w jednym komentarzu (w największym skrócie - jeśli np. zrobimy z gen. Rayskiego winnego wszelkiego zła, to niczego nie osiągniemy), ale warto jednak jakieś wnioski z historii wyciągać. No i warto, żeby ważniacy wiedzieli, że nie mówi się "środpłacie" tylko "centropłat", a to "małe skrzydełko z tyłu samolotu" nazywa się statecznik poziomy.
@@pmielecki Wnioski są takie że brytolskie gwarancje i technika były najlepsze teraz musimy być wiernymi i bezkrytycznymi przydupasami jankesów z USraela to znów skończymy jak w 1939 .
Samolot który nawet nie miał pełnej dokumentacji prototypowej, nie miał silnika mógłby się pojawić jako samolot przyjęty na uzbrojenie nie wcześniej niż w 1944 roku i to w ilościach śladowych. Oczywiście, byłby jak to zwykle w Polsce mało wartościowy w porównaniu do konkurentów. Trzeba pamiętać, że pierwszy lot odrzutowca He 178 odbył się 27 sierpnia 1939 r, a Me 262 rozpoczęto projektować w 1938 r, a produkcję seryjną rozpoczęto dopiero w 1944 r. W 1939 roku Niemcy produkowali miesięcznie około 400 samolotów bojowych, a w założeniach polskich w warunkach wojennych miano wyprodukować 400 samolotów ROCZNIE! Oczywiście gdyby samoloty niemieckie nie bombardowały . Sny o potędze są piękne jak bajki , ale bajki jeszcze nikomu nie przyniosły zwycięstwa.
czasy się zmieniły ale nadal jedziemy na prototypach na papierze ,tyle fajnych projektów poszło do kosza bo lobby usa jest zbyt silne a nasi decydenci lubią brać
A propos silników Hispano Suiza i ich radzieckich kopii z biura Klimowa, o czym ktoś tu wspomina, to Finowie ze zdobycznych ŁaGG montowali je na Morane 406 (Mörko Morani).
Samolot, ktory konstruktor naszkicowal sobie na kartce papieru. Dokumentacji konstrukcyjnej na niego nawet nie bylo. Ciezko to samolotem nazwać, bo nawet prototypu nie bylo.
To kolejny niewydarzony pomysł generała Rayskiego. Jastrząb wcale nie był taki nowoczesny, wystarczy porównać go z spitfire. Zamiast tych koncepcji wystarczałoby wprowadzić do wojska produkowany u nas myśliwiec PZL-24. Tymczasem myśmy w samym 1939r. sprzedalismy za granicę 33 te samoloty.
@@Balszoi Francuzi ponoć nie chcieli sprzedać licencji na podwójną gwiazde co było wymogiem WP ale silniki zapewne by dostarczyli. Można też było się pokusić o zrobienie podwójnej gwiazdy na bazie Merkurego albo zrobić samolot na wzór P35 lub P36 z silnikiem od Łosia.
@@Balszoi A czemu to my nie mogliśmy kupić tych silników. Rayski uparl się, że zarówno silnik i platowiec miały być produkowane w Polsce. O ile platowce były ok, to z silnikami był klops. Wyszło to z Jastrzębiem, gdy okazało się w czasie prób osiągnął prędkość ledwo 450 km/h, nie wiele więcej niż Łoś. Były silniki do Łosia, a do myśliwca nie. Zaś wypuszczenie z kraju w roku wojny tych 33 samolotów, to zbrodnia stanu, bo obawiano się zapłacić kary umowne.
Znam dobrze miejscowość gdzie urodził się Jerzy Dąbrowski.Mieszkałem tam.Stacja kolejowa Bełchów.Ojciec Jerzego Dąbrowskiego był tam urzędnikiem kolejowym.
Powiedzmy sobie, że Jastrząbbyl dość pokraczny i przypominał Seversky P35. Spotkałem się bgdzues z taką opinia, ze wcale nie było latajacego ptoyotypu, tylko że ktos widział P35 jak był prezentowany w keaju przez producenta. Oczywiście moglem się pomylić, zawodzi mnie pamięć i wypisuję bzdury
No nie, bo P-40 to była dopiero melodia przyszłości, poza tym, wiesz... no po wybuchu wojny Amerykanie proponowali nam różne samoloty, ale P-40 tam nie było.
Po za tym znajdowaliśmy się w najgorszym możliwym miejscu. Nikt o zdrowych zmysłach nie wysyłany nam najnowszych technologii lotniczych. Ryzyko było zbyt wielkie że Niemcy lub ruskie położyłby łapska na tym