Najbardziej przerażające jest to, że tak wygląda z 90% rozmów w rodzinach czy to polskich czy to zagranicznych. Każdy mówi swoje i nie chce zrozumieć drugiej strony. Każdy zakłada swoją maskę i ucieka od prawdziwej bliskości.
-musisz je tak skrobać, jest zmarźnięte lepiej się rozmaruje -dobrze mamo skrobię, i zawsze słyszę że trzeba skrobać, ja już tego nie mogę słuchać ahh piękna metafora klepania tej samej śpiewki po ilokroć razy, aż do samej irytacji
Niestety zmarła pani Janina, choć dożyla pięknego wieku 91 lat. Zapamiętam ją jako Michasię z "Nocy i dni" oraz jako matkę Adasia Miauczyńskiego właśnie z tej sceny.
Ta rozmowa jest przerażająca, istny horror mentalny. Niby posługują sie tym samym jezykiem ale kompletnie siebie nie rozumieją. Matka jest tak mocno zakorzeniona w schematach, ze wyjscie ze strefy komfortu i zeozumienie syna jest dla niej niewykonalne.
Tak właśnie zachowuje się matka która tylko pozornie dba o swoje dziecko. Nie traktuje jego słów poważnie. Narzuca mu swój pogląd na rzeczywistość. Przecenia swoje możliwości, a nie docenia możliwości dziecka.
U mnie w całej rodzinie ze strony taty tak jest (okolice Radomska). I u wielu znajomych na Podkarpaciu również, także to bardziej kwestia manier. Fajne jest to, że głodny stamtąd nigdy nie wyjdziesz:D
Taka praca dobra -zła Lubisz ją -Nienawidzę Gdybyś nie odszedł z uczelni już był byś profesorem - nie bym był naukowcem Więc nie wie m jak ci pomóc Jedz może mało soli - Muszę odpocząć mamo, Odpocząć na dobre Jasne że odpocząc - Mama mnie wcale nie słucha Oczywiśce że słycham, Odpocząc możesz teraz -WŁAŚNIE CHODZI O TO ŻE NIE MOGĘ ODPOCZĄC NIE POTRAFIE To już nie wiem albo pieprzu trochę Pieprz jest dobry na nerki - Jestem taki zmęczony Jasne że zmęczony połóż się trochę CZYM JESTEŚ ZMĘCZONY ZNOWU - wszystkim: sobą, życiem Życiem?! Jesteś młodym człowiekiem jeszcze - Mam 49 lat 7x7 49 lat ja mam 70 kat 10x7 Całe życie masz jeszcze przed sobą Jak ktoś chce niech to dokończy ja idę
Najpierw toksyczne porady i nagle strzał znikąd: "zrób sobie górne światło", można byłoby jeszcze dorzucić kilka takich strzałów z życia: "załóż kapcie", "gdzie masz szalik", "gdzie w tym domu są zasłony", "mieszkanie bez firanek to jak obora", "a gdzie żyrandol", dlaczego ściana nie jest pomalowana. I tak dalej.
@@zaklina.4822 Tak. Te "porady" obdzierają człowieka z własnego "ja", pokazują że rodzic ma zero szacunku do swojego dziecka jako do dorosłego człowieka, traktuje go jak osobę gorszej kategorii, która nie potrafi podejmować dobrych decyzji, dlatego cały czas trzeba jej dawać porady w każdej, najdrobniejszej sferze życia. Ten film dobrze ukazuje jak człowiek się czuje słysząc takie pieprzenie przez całe swoje życie. A potem takie matki się dziwią, że dzieci nie mają do nich szacunku. Bo jak mieć szacunek do kogoś, kto nie szanuje nas?
@@zaklina.4822 Podpisuję się pod tym, co napisał przedmówca. Tak, toksyczność relacji rodzinnych, nadopiekuńczości i neurotyzmu matek, otaczanie nadmierną opieką i nie szanowanie granic to nie pomoc, tylko wpierdalanie się i forma przemocy psychicznej - osoba poddana tej ptzemocy jest dosłownie odarta ze swojego ja, nie umie stawiać granic i szanować swojej autonomii, uczy się tylko, że jej enocje nie są ważne, bo ma przede wszystkim spełniać oczekiwania i wymagania rodzica, który i tak nigdy nie zostanie zaspokojony, bo żywi się "poradnictwem". Niechciane rady, szpile, krytyka decyzji życiowych ("dlaczego nie zostałeś na uniwersytecie") - mamusia wszystko wie lepiej, syn to obiekt zastępczy jej własnej nieporadności i zależności emocjonalnej (i zapewne syn jest zastępczą miłością za męża, którym ta matka się już nie interesuje lub kest przez niego porzucona).
@@small_things5291ladnie ujęte, to co piszesz widzę w przypadku kobiet które tkwiły w związkach z pijakami, przemocowcami "bo tak trzeba, bo dzieci nie mogą mieć jednego rodzica" itd. Lata później zgrywają ekspertki od życia emocjonalnego, wypowiadając się na temat w którym same nigdy nie doświadczyły zbyt wielu pozytywnych rzeczy.
ten film to temat rzeka, od pewnego czasu widzę w miejscu siebie i swoją mamę, zupa i powtarzanie wyrywków mojej wypowiedzi. widzę błędne koło świta w jakim żyje, bezsens zachowań z jakimi się spotykam i debili z którymi mam wrażenie spotykam się coraz częściej wśród ludzi którzy byli dotychczas wg mnie normalni. to depresja czy kryzys wieku młodego (17 lat)?
Jest jeden sposób zeby takie coś zwyciężyć, po prostu pomyśl co ci się w życiu opłaca i analizuj jakie ruchy i decyzje do czego prowadzą, kieruj sie moralnością, nie niszcz jej ideologiami.(18lat depresje dawno z siebie wywaliłem)
Musisz zrozumieć że życie nie jest idealne i ludzie wokół Ciebie mają pełno wad, których są najczęściej nieświadomi. Nie traktuj wszystkiego tak krytycznie - mówie o podejściu do swojej matki - szanuj ją i nie analizuj każdego gestu, słowa, czynu. Świat ma taką barwę jaką mu narzucasz.
Jak ja Cię dobrze rozumiem bro... i jak jeszcze w stosunku do innych potrafię zachować niezrównany spokój, tak przy rodzicach już nie wytrzymuję. Zawsze były wymagania, poprawianie "błędów", porady, żeby pomóc, a teraz szlag mnie trafia jak nie ogarniają, jak muszę tłumaczyć proste myśli, kontekst, jak zapętlają się rozmowy na argumenty. Do tego dookoła wszyscy ludzie żyjący w apatii, leniwi, bez zainteresowań. I tak człowiek żyje sam dla siebie heh
W wieku 17 lat to ja byłem dalej wielkim dzieciakiem osiedle kumple ławka piwo itd :P w domu tv net itd . Na wszystko wysrane :) i mega obiad na stole ubranie wyprane wszystko super. W wieku 17 lat nie miałem żadnych problemów :)
kurwa wstalem dzis do pracy, nie chodze bo epidemia i slysze zaloz spodnie nie chodz w majtkach ,za 15 minut ,zaloz klapki bo sie przeziebisz ja pierrrdole az musialem zobaczyc te scene
Dom Wariatów to pierwszy film z kanonu. Kolejne filmy dokładają pewną cegiełkę do poznawania życia i historii głównego bohatera. Retrospekcja wydarzeń, nomen omen luźno powiązanych ze sobą, zawarta też jest w Wszyscy jesteśmy Chrystusami.
Tez mialam taka sama matke i kiedys jako dziecko myslalam, ze powodem jest jej wiek, byla starsza ode mnie o cale 32 lata, podczas gdy matki kolezanek z klasy raczej o 21-25.
Stygnąca zupa jest alegorią uciekającego życia, a porada mamy, by jeść zupę, zanim wystygnie, jest de facto najlepszą radą, jaką Adaś mógł uzyskać, ergo to nie mama nigdy nie słucha Adasia, lecz Adaś mamy.
Ale mimo wszystko mama o zupie gadała, a nie odniosła się do stanu Adasia, do niego samego, a w takiej sytuacji gadanie alegoriami brzmi jak ignorancja wobec osoby, która potrzebuje wsparcia, więc stworzyłeś wprawdzie piękną przenośnię, ale to taka rada, z którą nie wiadomo co zrobić...
Twoja interpretacja sprawdza się tylko na metapoziomie reżysera, matka gadała o zupie (jak przerażająco wiele matek), ale twój komentarz dał mi mega dużo do myślenia, sama jestem dzieckiem matki gadającej o zupie, oraz sama jestem matką... dzięki!
Moj ojciec pochodzi z okolic Lublina. Nie wiem jak w innych miejscach ale tam mowienie do matki w 3 osobie było formą grzecznościową i oznaka szacunku do lat 90 tych. Cos w rodzaju gwary. Kiedys tez wydalo mi sie to dziwne i go spytalem to tak mi tak to wyjaśnił To bylo tez czeste wsrod osob z mniejszych miasteczek migrujacych do Łodzi. Koterski spedzil tu część młodości więc może sie osłuchał.
No a co dają? Bo często to, co w filmie - toksyczność, niezrozumienie, ważniejsza zupa niż wysłuchanie depresyjnego syna, niechciane rady. Jak miałeś inaczej, to pozazdrościć.
a ja mam siedemdziesiąt lat, 10 razy 7 :D A tak w ogóle, to o co chodzi z tą siódemką ? Pan Adam wszystko robi na siedem (7 łyków wody, 7 garści płatków), dostaje wypłatę w wysokości 777zł. Ewidentnie jest to jakiś motyw, to coś oznacza ?
on ma silną nerwicę natręctw i tak się zakręcił wokół tej siódemki. tak naprawdę to nic nie znaczy, chociaż podobno 7 to szczęśliwa liczba. reżyser często stosuje takie motywy bez sensu i one też jakoś budują film. pozdrawiam.
xxx fff tłumaczę: z filmu pod tytułem "Wszyscy jesteśmy Chrystusami" wynikło, że główny bohater był alkoholikiem i ze względu na syna nie pił 7 lat, te 7 lat było bardzo szczęśliwe, stąd ta magiczna liczba
Bardzo dobrze, podoba mi się ta konsekwencja matki. Najpierw podstawy, czyli w tej sytuacji posiłek, a dopiero potem filozofowanie. Jest nieugięta i zna priorytety, właśnie tak trzeba.
@@niesluchamwackow2137 nie wiem z czego to wynika, czy to jakaś demencja starcza czy może lata spędzone w biednej Polsce/PRLu zrobiły swoje, kiedyś zdobycie jedzenia było trudne...
@@piotro7096 Nie. Zwyczajnie jedzenie obok powietrza jest najważniejszą rzeczą w życiu każdego stworzenia. Poza tym gówno prawda z tym problemem zdobycia pożywienia.
@@niesluchamwackow2137co ci z jedzenia i powietrza jak jesteś w środku martwy i wybebeszony. Nie będę Ci tego tłumaczył po widzę po twoich wpisach że nie zrozumiesz i tak. Kto tego doświadczył i to przeżył doskonale wie o czym mówię. A resztę którą to spotkało leży na cmentarzu.
@@niesluchamwackow2137 we współczesnych czasach nie mamy problemu z głodem przeważnie, zasadniczo ludzie są wykarmieni a psychika siada. A jak się jest głodnym to wtedy najważniejsze jest zdobycie pożywienia, a psychika odchodzi na drugi plan.
Matka żyje w swoim świecie, to oczywiste ale który stary koń przychodzi do rodziców z takimi byle problemami. "U mnie wszystko super, tak montuje te górne światło tylko zabrakło w Castoramie wkrętów m49,5 sztorcowych z przejściówką na torx i czekam na dostawę z Nowej Zelandii itp itd..."
Dzieje Apostolskie 16:30-31 "[...] Panowie, co mam czynić, abym był zbawiony? A oni odpowiedzieli: Uwierz w Pana Jezusa Chrystusa, a będziesz zbawiony, ty i twój dom."