2 lata temu pojechałem moim (byłym już) Volvo S40 z okolic Radomia do Poznania (prawie 400 km), aby obejrzeć i ewentualnie zamienić się na BMW E30. Moim Marzeniem było mieć E30. Umówiłem się z gościem na stacji paliw... Zajeżdżam, a tu podjeżdża kolega gościa z którym się umawiałem i mówi, do mnie, że właściciel nie mógł przyjechać... :o byłem lekko w szoku... ale dobra, zaczynam oględziny... Bagażnik się nie otwiera, cała karoseria malowana, a na zdjęciu igła. W środku jakaś nędza... Przejechałem się trochę, trzasnąłem drzwiami i do widzenia. Straciłem cały dzień i pieniądze za paliwo i autostradę. Przynajmniej się nauczyłem, że nie warto jechać tyle km, po coś niepewnego... Pozdrawiam.
Dobre sztuki ida na pniu. Wybrzydzając na felgach i jadąc gdzie indziej to można sobie szukac do usr$$ej śmierci. Jeżeli wyznacznikiem ma być kolor i silnik to resztę olewamy i bierzemy o takim kolorze i o takim silniku.
Coś w tym jest, jak niedawno pomagałem matce kupić samochód to po kilku dniach byłem gotów jej doradzić żeby wzięła nawet jakby podłoga odpadała, bo tak marudziła.
Mówisz o 100-200-300km przejechanych za autem. Ja za moimi autami rodzinnymi (zmieniam co max 2 lata) jeżdżę po 1000-2000km. Mój rekord to 450km - najmniej i 3500km najwięcej zanim znalazłem interesujący mnie egzemplarz. A kieruję się TYLKO bezwypadkowością i względnym przebiegiem.
Cały czas mowa jest,że najlepiej kupować auto z miernikiem i bach klapa malowana,maska malowana,lewy błotnik malowany itp. Tylko jak wyjaśnisz,że np. samochód z grupy VW,klapa gnije (np w okolicach szyby ) właściciel maluje,po paru latach auto zostaje oddane do komisu i co? Wtedy powiesz,że auto było bite,bo lakier na klapie się nie zgadza? Jak podchodzisz do takiego tematu?
Ostatnio jestem w temacie bylem obejrzec autko oddalone prawie 250 km od domu i dzwonie do goscia czy przedewszystkim auto bezwypadkowe - pan mi powiedzial ze na 100 % bezwypadkowe bo jest pierwszym wlascicielem pojazdu wiec zna jego cala historie, powiedzialem ze przyjade z czujnikiem lakieru i pan na to ze okej on sie niczego nie boi. Po zajechaniu na miejsce 250 km od domu okazalo sie ze grubosc lakieru i szpachli na slupkach przednich wyszlo 420 gdzie max to powinno byc 180 :/
Znam ten ból... w ogłoszeniu cacy, a na żywo wychodzą kwiatki. Nie zapomnę jak szukałem kilka lat temu Renault Clio III i mieszkając wtedy w Wawie, znalazłem takie auto w Poznaniu, już zniechęcony tymi bajkami powiedziałem że jestem rzeczoznawcą i przyjadę i je tak dokładnie sprawdzę, że jeżeli wyjdzie jakiś mankament (podkreślam istotny) będę zły. Na ostateczne pytanie czy warto jechać, usłyszałem w słuchawce że nie! PS. A w ogłoszeniu informacja : auto bezwypadkowe, jak nowe idealne, mały przebieg :)
Rok temu kupiłem swoje pierwsze w życiu auto ( miałem 25 lat). Kupiłem zwykłą gazetę anonse i w dziale motoryzacyjnym obdzwoniłem kilka pozycji, wszystkie auta już były sprzedane, a gazetę kupiłem w dniu wydania. Kiedy zadzwoniłem w końcu do faceta który auta jeszcze nie sprzedał, umówiłem się i pojechałem. Trafił mi się ford Mondeo mk1 rocznik 94, zielony sedan 1,8 silnik. Właśnie w wyniku euforii sprawdziłem w aucie niewiele, generalnie ogląałem go z 10 min plus jazda próbna. Kupiłęm... jak się okazało po czasie czekało mnie wymienienie amortyzatorów tylnich, łożyska, tuleje, wahacze, hamulce, felgi, opony, rozrząd, i rurkę od zbiornika z płynem chlodniczym bo była pęknięta. Wydałem 2000 a musiałem wpakować jeszcze 3000 na naprawy, szczęśliwie w tego typu autach naprawy są nie drogie. Teraz czeka mnie wymiana progów, poniewaz te są już tak przerdzewiałe że wszystko się chyba trzyma na brudzie. Choć tego chyba nie będę robił ponieważ koszt tysiąca złotych jest wysoce za duży Jak bym od razu wydał 5000 na auto miał bym z pewnością auto w lepszym stanie. Teraz będę zdecydowanie (na wiosnę) rozsądny przy kupnie :)
Ale człowieku poszalejesz. Za pięć tysi to nawet Lanosa w przyzwoitym stanie nie kupisz. Przykre, ale właśnie na takich jak ty, żerują te świnie, upychające złom naiwniakom. Radzę ci zmień preferencje, jeśli potrzeba ci auta na dojazdy do roboty. Zbierz chociaż 10 - 15 kafli i poszukaj Fabii, Sandero, czy Corsy. A jeśli masz już rodzinę / tym bardziej szkoda dzieci /, to szukaj Fabii kombi,Logana, Octavii I, ewentualnie Thalii. Chyba, że jesteś jeszcze na etapie wyrywania lachonków z potupaja w remizie, wtedy może być jakiś szrot, byle duży, z depnięciem i z prestiżowym logiem. .Pojeździsz krótko bez awarii i dodatkowych nakładów, ale szczęśliwi czasu, ani pieniędzy, nie liczą. Pozdrawiam.
TheKostuHos Lanosa nie proponowałem. Reszta jest kwestią gustu i rozsądku. Ale podzielam twoje zdanie , proponowane auta, na potupaju w remizie, nie zrobią dobrego wrażenia. Nie ma to jak M30 bez progów i z dziurą w podłodze.
Marcin Ł. Ja mam zamiar kupić swój pierwszy samochód, mam 20 lat mam chrapkę na Opel Vectra C rocznik 2003+, z czystej ciekawości obejrzałem parę filmików na RU-vid na temat sprzedaży z komisu od razu trafiłem na Uwage TVN i jeszcze parę innych reportaży na temat oszustów, liczniki, sfałszowane dokumenty. Coś czuje że zostałbym załadowany głęboko w okrężnice. Teraz mam dylemat kupić? czy nie kupić o to jest pytanie, na moje szczęście od cioci chłop mi pomoże, chociaż każdy się może pomylić...
Marcin Ł. Moje pierwsze auto które kupiłem sam to kupiony 2 lata temu Ford Focus MK2 FL. Rocznik 2008, silnik 1.6 benzyna. Przebieg przy zakupie to 113 tys mil. Teraz mam 132 tys mil :) Nie narzekam. Naprawy zrobiłem takie jakie były wymagane. Emocje były spore :) (poprzednie posiadane auta zawsze były po ojcu i był to Fiat Tipo a potem Fiat Tempra :D)
moto-opinie.com kiedyś na pewno się złapiemy na to obiecane piwo :), zapraszam do Torunia, pozdrawiam i życzę powodzenia w prowadzeniu kanału, oby tak dalej!
Nie ale mam wrażenie, że gdy Mercedes wypożyczał od Renault konstrukcję Kangoo, kilku specjalistów z Dacia Team po godzinach pomagało ją szlifować bo jest taka rumuńska :)
Bzdyry, z takim podejsciem obnażania wszystkich wad w samochodach podkreślam używanych to nie pozostaje nic innego jak salon, albo pozostaje śnić o "niebitych" lalkach czekających na klientów z miernikami lakieru hehehe...
