Ajerkoniak robi się na Wielkanoc. Wtedy pieczesz 3 pieczenie na jednym ogniu: 1. Robisz wielkanocne ciasto , czyli Mazurek. Wykorzystujesz do tego same białka, więc zostają do zagospodarowania żółtka. 2. Robisz ajerkoniak z żółtek, które zostają z Mazurka. Taki świeży jest puszysty i lekki - sam przelatuje przez gardło, więc możesz przystąpić do kolejnego punktu. 1. Robisz wielkanocne porządki w domu i kiedy zabierasz się do komórki/piwnicy/strychu, czy gdzie tam składujesz wszystkie zbędne rzeczy, które być może kiedyś tam się mogą przydać, wykorzystujesz jedną butelkę ajerkoniaku w następujący sposób: Na początek wypijasz z gwinta jeden łyk i zaczynasz segregować i wynosić na śmietnik wszystko, co uznasz za jednak zbędne. Po każdym powrocie ze śmietnika, wypijasz kolejny łyk. Z każdym kolejnym łykiem zauważasz, że jednak nie wszystko, co zostawiłeś, jest konieczne i ponownie sortujesz i wynosisz. Kiedy dotrzesz do końca butelki dokonujesz ostatniego sortowania i wyniesienia, po czym zauważasz wtedy, że masz znów całą komórkę/piwnicę/strych pustą i gotową na przyjmowanie przez kolejny rok, kolejnych rzeczy, które być może kiedyś się mogą przydać. Tym samym masz ciasto, ajerkoniak i porządek. Możesz z czystym sumieniem otworzyć kolejną butelkę i świętować z nią swoje poczucie dobrze spełnionego obowiązku.
Kolego to głupie tyle odcinków obejrzanych a tylko wędkarz bez imienia. Co do odcinka za dzieciaka przyznam że nie takie cuda się widziało było mnie wszędzie nie koniecznie zabijanie świni coś w rodzaju destylacji i przepalanka. Karmelizacja cukru z połączeniem "alko" Może słyszałeś 😊