Fajnie,że mówicie o drodze wyjścia. Często się zdarza,że wałkuje się samą patologie bez poruszenia wątku zdrowienia, co pompuje wiedzę, ale bywa przygnębiające. Dzięki 🙏🙂
@@agnieszka.kozak.ak75Smutna statystyka, niemniej jest to pierwsze ogólnodostępne nagranie na temat wychodzenia z trójkąta, które widzę. Wszystkie, z którymi się spotkałam były o byciu "w". W ogóle macie coś w sobie, uwielbiam słuchać Pani nagrań - trochę ze względu na stronę merytoryczną, a trochę ze względu na Pani wrażliwość. Miłego dnia 🍀
P.Agnieszko wszystko o czym Pani mówi to prawda.Ja ufam wszystkim z którymi czuję więź.Wierzę iż nawet jeśli nie do końca rozumiem to co się wydarza w relacjach międzyludzkich to raczej wynika z mego oporu przed akceptacją. Stopień akceptacji warunkuje stopień zrozumienia.Czytam od 40 lat ale całą wiedzę i doświadczenia mogłam upożądkować dopiero gdy zostałam buddystką Medytuję od 5 lat.Polecam książki Eckharta Tolle.Ufam mu tak samo jak Pani.Serdecznie pozdrawiam.
Hamowałem złość w sobie całe życie - w dzieciństwie czułem jej bardzo dużo na rodziców i siostrę. Rodzice w momencie wyrażania złości mnie gasili (np. wyśmiewali), nie brali pod uwagę ("dzieci i ryby głosu nie mają"), bagatelizowali ("będziesz się honorował", "przestań się mądrować"), obrażali, zawstydzali - nauczyłem się jej nie wyrażać, w końcu przynosiła ból i psuła relacje. W życiu dorosłym bardzo łatwo wchodziłem w rolę ofiary, byłem nadmiernie wykorzystywany i tworzyłem zależne relacje. Najgorszy w tym wszystkim był smutek, totalny brak wiary w siebie i apatia. Dopiero praca nad sobą pokazała mi jak wiele dysfunkcji doświadczyłem i jak bardzo zaniedbany emocjonalnie byłem
Zetknęłam się również z teorią,że ludzie rodzą się z postawą dawcy lub biorcy.Dawcy z czasem wypalają się zaś biorcy mają ukryte poczucie winy.To powoduje,że w relacji pojawia się agresja mająca na celu modyfikację zachowań obydwu stron.W mojej rodzinnej relacji ta teoria sprawdziła się.Ja musiałam nauczyć się mówić ,,dość'' a moje dzieci zaakceptować fakt,że od brania trzeba przejść do dawania.Zetknęłam się też z teorią,że zaburzenie reguły wzajemności wypracowanej przez ewolucję jako symbioza może przekształcić się w pasożytnictwo lub co gorzej w raka .Walka o energię w każdej formie powoduje,że płynie ona w jedną stronę.Uczciwa transakcja to taka,gdy daję to czego pragniesz a potrzebuję dostać to czego pragnę ja.Uwagi,zrozumienia i akceptacji.To jest ,,OK''.Pozdrawiam serdecznie.
Już Wam dziekowalam, ale nie przychodzi mi lepsze słowo,jak DZIĘKUJĘ. Trzeci raz odsluchuje od wczoraj ten odcinek . Świadomość mojego poranionego Dziecka Wewnętrznego sprawia że z czułością i wyrozumiałością myślę o dziecku wewnętrznym męża, z którym uczę się czułości po 40 latach małżeństwa. Zdałam sobie sprawę że poranilam moje dzieci. I już. Ta świadomość daje mi siłę by pracować ze sobą . By przytulic moje Dziecko wewnętrzne. Maria Pabianic
Dobrze, że wskazujecie drogę wyjścia z trójkąta dramatycznego. Dla mnie to zbudowanie relacji ze sobą, szczególnie bliskości ze sobą. Takie rozmowy to lustro, każdy dostrzeże i zaczerpnie tyle, na ile jest w stanie to zrobić. Jednak jest obszar, którego się w sobie nie dostrzega, jak dostrzec to, czego się w sobie nie widzi, jak przekroczyć samego siebie? Zadaję to pytanie, ponieważ jest ono istotne, gdy skala problemu jest duża. Bardzo dziękuję za spotkanie i wiele refleksji ❤️❤️
Nierozpoznania są częścią nas. Wszyscy czegoś na jakimś poziomie nie zauważamy. To droga rozwoju świadomości. Warto być otwartym choćby na to co dostrzegają w nas inni. Prosić wprost o rozmowę o tym. Znaleźć życzliwą duszę do takich rozmów.
Pani Agnieszko, Panie Zbigniewie, dziękuję Wam za poruszające rozmowy. Rozjaśniają i niosą światło, scalają. Jest w nich ,w Was tak piękna łagodność i autentyczność!!! Wszystkiego co dobre! trójkątów mocy!
Jak różnymi językami operujecie, dla mnie pani Agnieszko wszystko od pani dociera- to jest sztuką sprzedania swojej wiedzy- super!!! Chwała i dzięki Tobie, jesteś wspaniała z twoją subtelną osobowością
Odmawiam sobie prawa do złości na męża i staję się katem wobec siebie samej… tak reagowałam jako dziecko kiedy mama mnie atakowała. Tak było bezpiecznej. Zadbanie o wewnętrzne dziecko daje mi nadzieję… dziękuje za Waszą wymianę poglądów na ważny temat, prowadzoną w atmosferze wzajemnego szacunku i zrozumienia ❤
Dziękuję Państwu za tą wiedzę, jest to jeden z najbardziej wartościowych kanałów jakich słucham. Wspaniała praca w dobie wszechobecnych trudnosci emocjonalnych i psychologicznych... poprostu dziękuję 🍀🌷
Pierwszy raz od kiedy Pani słucham nie potrafiłem się zgodzić z treścią tych dwóch rozmów.... To w moim myśleniu przemeblowanie pojęć(, potrzebuję to zrobić,) jest dla mnie wyzwaniem. A to powinienem zrobić bo inaczej cały czas będę się domagał uwagi i pomocy. Zamęczanie przez ratowanie... Uzależnianie przez pomaganie... O szkodliwości nachalnej bliskości... Dużo do przemyślenia a że lekko mnie ...przepraszam wkurzaliście... znakiem tego trafony temat... Bardzo bardzo dziękuję... A najbardziej mi się podoba- i to też odkrycie- że dystans a nawet obojętność jest zdrowsze niż opatulanie kołderką. Dzięki wielkie.
Jesteście Państwo i Wasze programy jak ZDROWE LUSTRO, w którym mogę bezpiecznie się przeglądać i zobaczyć jak długa drogę już odbyłam i jak wiele w sobie zmieniłam. Dziękuję za tak wartościowa formę wsparcia. Pozdrawiam serdecznie
Dla mnie ta rozmowa to prawdziwe odkrycie! Dzięki niej zobaczyłam w sobie wyraźnie te trzy postawy: ofiary, wybawicielki i trochę też kata. Dziękuję. Teraz będę wiedziała jak lepiej zadbać o siebie. Chyba najpierw powinnam zacząć od pracy nad postawą ofiary, czyli zadbać o swoje wewnętrzne dziecko. Dziękuję, dziękuję! Oprócz psychoterapii, pani filmiki są ważną częścią mojej pracy nad sobą! Bez nich to jednak czegoś by mi zabrakło, czegoś ważnego
Mam tez takie doswiadczenie Zé pó rozmowach i pó czasem kilku lepszych dniach moja mama jakby wlasnie uznaje de teráz "wolno jej " bardziej przekracza moje granice, wiec za kazdym razem já voraz bardziej hoje sie polepszenia relacji no poskutkuje kolejnym ciosem
@@agnieszka.kozak.ak75 Agnieszko bardzo się cieszę na te rozmowy bo zawsze uczę sie czegoś nowego. Tak też było i tym razem. Cenne było tym razem o zaopiekowaniu się wewnetrznym dzieckiem. Pozdrawiam
Kolejne spotkanie z nabywaniem wiedzy....nasycam się tym ..bo to daje mi ogromne możliwości na zmiany...kolejne zmiany... bardzo dziękuję...z wyrazami wdzięczności ♥️
Dziekuje Państwu:) Trójkąt mocy!- podoba mi się. Chcę siebie obdarować mocą! Chcę sie nauczyć, jak zadbać o siebie. Mam potrzebę mówienia prawdy o sobie. Dziękuję Pani Agnieszko:)
Spoiler: zatem to wszystko to tylko rozwinięcie myśli Carnesa: "zdrowie uzależnionych (tam: od seksu) nie zaczyna się od powstrzymania swojego uzależnienia, ale od wymiany mainupulacji (tam: seksem) jako głównego sposobu osiągania zaspokojenia potrzeba (nazywa to "seksualizacją potrzeb") na prośbę o zaspokojenie potrzeby". Inaczej: zdrowieć zaczynasz gdy zaczynasz mówić o potrzebach i prosić o ich zaspokojenie zamiast to wymuszać (manipulować). Manipuacja to dziecięcy sposób socjalizacji. Prośba to dorosły i dojrzały sposób socjalizacji. Role w trójkącie to tylko różne formy manipulacji, z któruch rola ofiary jest najsilniejsza. W ogóle w skali makro to jest największa władza na świecie stosowana powszechnia do manipulacji mas.
Gdy wszyscy są głodni a jedzenia brak to przetrwa ten kto umie bardziej manipulować,kłamać i kraść.To jest inteligencja ewolucji,której zaprzeczeniem były postawy w obozach koncentracyjnych.Prawdopodobnie jednak zawsze przetrwają osobniki dające szansę gatunkowi.Mocą naszego gatunku nie jest biologia lecz .....?Dorosłość to odpowiedzialność a kto dziś chcę być odpowiedzialny za degradację środowiska?Depresję jako chorobę cywilizacyjną.Lub głodne dzieci w Afryce.Każdy chce być celebrytą.Nawet ja słuchając Pani wykładów i pisząc bzdury aby tylko jakoś zaistnieć.
W zupełności się zgadzam z tym, że Pani Agnieszko, ma Pani niezwykły dar docierania swoimi słowami. Pani porównania, powiedzenia, świetnie , tak myślę, oddają to, co chce Pani przekazać. Słucham, czytam i oglądam Pani materiały i choć myślałam, że trochę wiem na te tematy, to Pani rozjaśnia to wszystko. Oczywiście powoli, bo nie jest to łatwe, ale zawsze czekam z utęsknieniem, co Pani tym razem przedstawi? Jaki temat przybliży na tyle, żeby rzeczywiście móc zacząć coś rozumieć z tego wszystkiego niezrozumiałego i zagmatwanego w naszym życiu? A przede wszystkim żeby móc powoli sobie odpowiadać na pytanie- dlaczego taka jestem, dlaczego moje życie wygląda tak, a nie inaczej. I przede wszystkim zrozumienia, że to MY możemy mieć na nie wpływ . Dociera Pani do mnie, jak nikt:). Ps. Istnienie trójkąta mnie zaskoczyło;)
Proszę dalej tak mówić! :) Z każdym Pani słowem jest coraz jaśniej:) Nawet powtarzać te oczywistości, bo dla mnie jakby supły się rozwiązywały powoli. Funkcjonujemy w takich schematach, że trzeba wielu powtórzeń, żeby to jakoś w nas zostało , zakorzeniło się, by móc potem do tego sięgać:)
Pani Agnieszka czy może Pani coś przygotować na temat; Pracy- i relacji z ludźmi, szefem. Czy w pracy warto byc sobą? Czy nie ?Czy warto mówić prawdę o tym co mi się nie podoba w pracy szefowi i innym osobom? Pozdrawiam serdecznie miłego dnia 🌺🍀🍀
To nieocenione, że zachęca pani do komunikowania się wprost. Obawiam się, że u połowy przedstawicieli naszego gatunku wymagałoby to cofniecia sie wczasie i zmiany przebiegu ewolucji. Kobiety nie komunikują wprost i nic tego nie zmieni. Z radością obejrzę pani film o tym jak nauczyć się skutecznie interpretować komunikaty przekazywane nie wprost, jak się dostosować do tego jak jest a nie próbować zmieniać coś czego zmienić się nie da. Często wspomina pani o książce "Porozumienie bez przemocy", to świetna ksiazka podpowoadajaca by nie wsłuchiwać się w slowa lecz starać się dotrzeć do tego co się za nimi kryje - jakie są niezaspokojone potrzeby. Może zechce się pani podzielić jakimiś metodami na wprowadzenie "komunikacji bez przemocy" w życie. Przyznam szczerze, że jest to bardzo trudne, często dopiero po fakcie łapię się na tym, że teoretycznie wiem jak miałem zareagować na słowa (odnieść się do emocji i potrzeb) a znowu przywiązałem uwagę do słów i do tego, że takie słowa z takimi emocjami mnie ranią. Rodzi to niepotrzebny konflikt. Pozdrawiam serdecznie z nadzieją, że odniesie się pani do mojej prośby.
Pociągnę wątek środowiska pracy. Każdy ma swoje predyspozycje, coś mu wychodzi lepiej, coś gorzej. Czy nie jest tak, że w niektórych zadaniach jesteśmy ofiarą, bo czegoś nie umiemy albo nauczenie się tego wymaga od nas zbyt dużego nakładu pracy, a widzimy, że innym przychodzi to z łatwością. I na odwrót, gdy nam przychodzi z łatwością stawiamy się w roli wybawcy. Czy nie jest tak, że kadra zarządzająca ciągle nie umie zarządzać naszymi predyspozycjami, a my nie zadajemy sobie odpowiednio wcześnie pytań - w czym czuję się najlepiej? A może nasze predyspozje są mało potrzebne w danej firmie i robimy to co dla nas tudne grając rolę ofiary, bo boimy się utracić pracę (np. poblem małych miejscowości gdy z jakiegos powodu nie możemy zmienić miejsca zamieszkania).
A jak sobie radzić z osobą, która robi z siebie ofiarę a ze mnie kata? Nie wywiązuje się z naszych wspólnych obowiązków w pracy, obgaduje mnie przed innymi pracownikami, że jej nie mówię, co ma robić (a mówię codzienne po kilka razy), że jej nie pomagam, chociaż nie powinnam, bo jesteśmy na tych samych stanowiskach, ona ma dłuższy staż. Jedna koleżanka z pracy uwierzyła w jej słowa i przestała ze mną rozmawiać, również krytykuje mnie przed innymi. Jestem przez to przygnębiona i nie mam pojęcia, jak postępować w pracy. Przejęłam na siebie nasze wspolne obowiązki, czuję się zmęczona i wykorzystywana i niesprawiedliwie potraktowana. Nie jestem w stanie jej zmusić do pracy. Szefowa wie, jaka jest ta osoba, ale jej nie zwolni, bo nie ma chętnych do pracy na jej stanowisku 😔
Pani Anno trudno jest podpowiedzieć w paru słowach. Sytuacja nie łatwa. Po pierwsze spróbować znaleźć dobry emocjonalnie moment i porozmawiać. Powiedzieć, że Pani dostrzega ten mechanizm. Po drugie, postawić granicę i określić za co Pani odpowiada. To jest ten moment po którym (po trzecie) warto postępować zgodnie z deklaracją. Proszę się skupić na tym czego w organizacji oczekuje się od Pani. Organizacyjnie to odpowiedzialność menadżerska tolerowania takich zachowań. Czy Pani mówi tej osobie, co ma robić czy nie, efekt jest ten sam. Tylko u Pani wzrasta zmęczenie. Zatem może nie mówić? To odpowiedzialność tej osoby co robi skoro jest na tym samym stanowisku. Proszę zauważyć, że Pani też może za siebie rozmawiać ze współpracownikami. Autentycznie. O sobie, bez gier stosowanych przez koleżankę. Wtedy ludzie dostrzegają gdzie jest prawda.
Czy zawsze jeśli się odsłaniamy uzyskujemy kontrolę i poczucie mocy? Czy nie zależy to od gotowości na przyjęcie nas i od otwartości słuchajacego? Dajemy komuś dar mówiąc wprost o tym, co jest dla nas ważne, ale czasem może być on po prostu zdeptany niczym te perły rzucone przed wieprze... Więc czy na pewno zawsze i każdemu....? Czy czasem lepiej odpuścić?
Na pewno warto odpuszczać jeśli mamy pewność. Można ją uzyskać , gdy to się wydarzy i przypuszczenia się potwierdzą w zachowaniu. Wcześniej warto postawić na otwartość . Żeby nie wpaść w pułapkę lęku, który powstrzyma przed autentycznością. Pamiętajmy też, że druga strona może mieć trudność w przyjęciu szczerości jeśli jej dotąd nie było. Może potrzebować czasu na reakcję i adaptację. Tak, żeby jej nie zasypać wyznaniami za zaległe czasy. Mocą jest to, że w relacji pojawia się coś nowego. Druga strona nie ma przestrzeni do ataku. Jeśli to robi to również odsłania intencje ataku. Wszystko staje się jasne.
Jak wyjść z sytuacji kiedy całe życie ktoś za mnie decydował , sugegerowal co mam robić , jak żyć . Z sytuacji kiedy nie umiem tworzyć dojrzałej relacji przyjacielskiej , rodzinnej ,!partnerskiej .Najłatwiej wchodzę mentalnie na poziomie emocji w trójkąty miłosne , jestem ta trzecia , ale jak mówię na poziomie emocjonalnym z tym ze to bardzo przeżywam i cierpię z tego powodu.
Warto po prostu mówić wprost o swoich potrzebach. I zatrzymać się na tym jakie są moje prawdziwe intencje, że to mówię. Przed sobą łatwiej przyznać , czy to uczciwe, czy nie. Jeśli nie, to oszukujemy też siebie. Więc pytanie do siebie czy chcemy zasługujemy na to żeby samemu tak się traktować. Jeśli inni manipulują bo ujawniłem swoje potrzeby, to jest bardzo ważny dowód ,że drugi raz nie warto zaufać . Trzeba przemyśleć relację. Nie wiem, czy dobrze odczytałem pytanie.
Mieszkam z Maria, ktora notorycznie przekracza stawiane przeze mnie granice, czuje na nia potworna zlosc, zdarza mi sie wrzeszczec na nia i czuje Jak zlosc wrecz buzije se mnie, Jak moge przetransformiwac já se wrazliwosc, troszke...?
Teoretycznie coś kumam ale praktycznie wprowadzić??? w moich trudnych relacjach nie widzę wyjścia z trójkąta dramatycznego. Kilka razy przesłucham i może chociaż w swojej głowie coś zmienię. Pozdrawiam
Mam pytanie o rolę wybawcy: jeśli dobrze zrozumiałam - mówią Państwo o sytuacji, kiedy to JA wchodzę w tą rolę z własnej inicjatywy, bo uważam, że ktoś np. sobie z czym nie poradzi i rzucam się z pomocą. A co z sytuacją odwrotną tzn. kiedy to ktoś chce mnie obsadzić w roli swojego wybawcy? Czy to też jest trójkąt dramatyczny? Bo w takiej sytuacji to, co Państwo proponują jako sposób wyjścia, czyli uznanie, że wszyscy są odpowiedzialni za siebie, podejmują samodzielne decyzje i są zdolni do myślenia nie wydaje się być pomocne, bo ja to właśnie uznaję, tylko druga strona - nie. I domaga się "pomocy", próbując np. wzbudzać litość, poczucie winy, działając na zasadzie "daj palec, będzie chciał całą rękę" itepe...
Zaproszenie do gry może być właśnie z roli ofiary- ktoś domaga się i próbuje nas w niej obsadzić- zaprasza do gry osobę, która "rokuje" do bycia wybawcą
Jeśli Pani uzna tę prawdę o odpowiedzialności za siebie i autonomii drugiej osoby i powstrzyma swego wybawcę, to wystarczy , żeby w tej relacji gra się nie odbyła. Zapraszająca Ofiara może zostać z przykrymi odczuciami. Ale to są jej odczucia. Pani koncentruje uwagę na sobie, aby nie reagować automatycznie. To może być trudne, że odmawia Pani tym gry ale zmierzyć się z tym musi również osoba w Roli Ofiary.
Przytulić głodne dziecko. Bez sensu. Od lat je widzę, zauważam. Ono nadal jest głodne. Nic mi to nie daje. Proszę o jakieś techniki, żeby nie pochłaniał nas ten głód. Jak się skutecznie z tym dzieckiem kontaktować? I proszę jeszcze o coś, jeżeli to możliwe. Przykłady. Bo jeżeli dla kogoś zaburzenie jest normą, to nazwanie tego i uświadomienie to za mało. Ale na mnie osobiście bardzo dobrze działają przykłady - ja sobie pod nie potrafię potem podłożyć inne sytuacje. Słowa, sytuację, dialogi - gra wygląda tak i tak, a wyjście z gry wyglądałoby tak. 😊