Podcast INTERPRETACJE - źródła i ich interpretacje do poznania starożytnych dziejów ziem polskich i całego europejskiego barbaricum. Języki indoeuropejskie i świat antyczny. Słowianie, Germanie, Celtowie, Scytowie i Sarmaci. Szlak Bursztynowy i Jedwabny.
Wszytskie Pana odcinki są fantastyczne. Ciekawym tematem wydaje mi się pochodzenie narodu rumuńskiego. Sami Rumuni chcieliby siebie widziec jako potomków zromanizowanych starożytnych Daków. Istnieje jednak teoria, która wydaje się być bardziej przystająca do rzeczywistości iż mamy tak naprawdę doczynienia z średniowieczną migracją Arumunów z południa, zza Dunaju. Do dzisiaj w Grecji czy Macedoni mamy doczynienia z romańskojęzycznymi mniejszościami. Myślę, że jest to potencjalnie temat na bardzo fascynujący odcinek.
No ja miałem takiego kota-żbika. Był mały jak na żbika, miał skarpetki białe i żabocik, ale miał też ogon krótki jak na kota, wielką mordę, i był dość skryty, choć się czasem tulał...
Veneci w Veneto (region administeacyjny Włoch, z centrum w Wenecji) to my, najbardziej podobni do nas polaków, tak w sposobie bycia, pracowitosci, rozrywkowosci"" , kuchni i niektórych słowach. I oczywiscie wyglad typowo słowianski
Dopiero prześledzenie całej genealogii Awarów doprowadza do rozwikłania zagadki. Tutaj pomogłaby znajomość germańskiego języka. Sprache oznacza tyle co z Pragi, więc łatwo skonstatować kim była Freja Wenedska, która uczyła Germanów mowy słowiańskiej. Awarowie, a właściwie AŁ AROWIE to tzw. SACHARYDZI. Ci którzy niszczą ziemię uprawną, zamieniając lasy w stepy. Co do słowa Frej, to tyle co w rej, nazwa bardzo wojskowa. Kim byli i do dzisiaj są Awarowie ? To legia cudzoziemska, a czym jest tzw. choroba legionistów oraz oczywiście górników ? To schorzenia powstałe przez zakażenie bakteriami z rodziny spirochet, czyli borelioza, syfilis itd. Lekarz holistyczny, patrząc na styl życia człowieka, potrafi powiedzieć z jakiej kultury pochodzi. Prawdą jest powiedzenie : każdy chory mimo woli pokazuje, gdzie go boli. Czesiu był Fryzem i domorosłym aptekarzem, który podjął się wyleczenia narodu wyprowadzonego z egipskich ciemności, czyli z kopalni złota króla Salomona. A cała historia zaczęła się w Andach. Pozdrawiam i życzę przedniej zabawy w czeskim filmie. 🌻
Przychodzi Avar do cesarza i mówi "pľać mi za ochrone" - i tak sie narodziła Mafia. A że avary i kagan to historia rejonu od karpat przez krym do uralu- no to mamy wyjasnienie łukraińskiej mafii
Genesis - na YT opracowal Jordan Peterson, w sposob fenomenalny, zanim malo co sie nie zacpal na smierc. Mysle ze powinien sie pan zajac Ksiega Eksodusu - jestem ciekaw czy udaloby sie jakos polaczyc naszych kochanych żymian z zapascia cywilizacji srodziemnomorskich 1150 pne.
To tak jak z "Kedeksem Kaliskim" wykaligrafonym przez artystę-fałszerza z Łodzi na zlecenie gminy żydowsdkiej ... który trafił do muzeum i prezentowany jest ... jako kompendium praw nadanych narodowi wybranemu ... tysiąc lat temu. Podobnie mogło być 2.5 tys. lat temu. Po prostu gra polityczna ... i jak się wczyta i odpowiednio zinterpretuje zapis także ekonomiczna. W orginale dekalog dotyczy tylko wybrańców nie ich niewolników, wymienionych explicite w zapisie.
Jak zwykle ciekawy wykład. Żałuję, że nie dane mi było uczestniczyć w konferencji, tym bardziej, ze jednym z moderatorów był mój dawny mentor, prof. Piotr Boroń. Będzie publikacja zawierająca treść wykładów z tej konferencji? Co do źródeł o Słowianach, to podejrzewam, że nie wszyscy słuchacze pana profesora wiedzą, że istnieje taka publikacja prof. Gerarda Labudy pt. "Słowiańszczyzna starożytna i wczesnośredniowieczna. Materiały źródłowe do nauki historii dla uczniów, studentów i nauczycieli". Warto na początek do niej sięgnąć. A jeśli ktoś chciałby poszerzyć swoją wiedzę w zakresie etnogenezy Słowian ale z punktu widzenia językoznawcy, polecam też książkę pt. "O pochodzeniu Słowian w świetle faktów językowych". Autorem tej publikacji jest zmarły przed trzydziestoma laty polski slawista, prof. Zbigniew Gołąb. Panie profesorze, ukazały się może jakieś nowsze monografie dotyczące wczesnej Słowiańszczyzny w ujęciu językowym?
co do tego bycia pierwszym dajace jakies specjalne rzekome przywileje to pelna zgoda! to co sie dzieje teraz w Australii, Nowej Zelandii, RPA, Kanadzie i USA to hanba!
Pozwolę sobie skomentować kwestie związane z a/o, które porusza Pan na początku materiału, bo wdał się tu spory chaos. Zaznaczam jednak, że komentarz piszę przesłuchawszy dopiero 19.46 minut, więc nie wiem, czy później wraca Pan do tych zagadnień. A więc: 1. To, czy akanie jest archaizmem, czy innowacją jest zupełnie bez znaczenia, w żaden sposób nie wpływa to na naszą interpretację fonologii wczesnosłowiańskiej. 2. Faktem powszechnie przyjmowanym i przez nikogo nie podważanym jest to, że w języku prasłowiańskim początkowo nie mieliśmy fonemu /o/. PIE *o oraz *a zlały się w jedno Prabałtosłowiańskie *a. Następnie na gruncie słowiańskim doszło także do zlania się długich *o: oraz *a: > *a:. To doprowadziło do sytuacji, że w prasłowiańskim nie mieliśmy ani długiego, ani krótkiego *o, a jedynie krótkie i długie *a. Ten stan językowy jest zachowany w najdawniejszych zapisach imion słowiańskich, np. Ardagastos (które w polskim dałoby *Radogost lub *Rodogost, w zależności od akcentu). Następnie, w wyniku gruntownego przemodelowania prasłowiańskiego systemu wokalicznego, doszło do zaniku iloczasu i zastąpienia opozycji długości opozycjami jakości samogłosek. Wtedy wcześniejsze długie *a: > a, natomiast krótkie *a > o. 3. Z tego wynika, że zapisy z tamtych czasów z "a" istotnie prezentują formę bardziej archaiczną, niż późniejsze formy z "o". Tyle tylko, że jeżeli zapisy te nie świadczą w jednoznaczny sposób o tym, czy to "a" było długie czy krótkie, to nijak nie pomagają nam one stwierdzić, co było etymonem nazwy, bowiem w tamtym okresie zarówno nasze dzisiejsze słowo jak i sława miały w sobie samogłoski typu a, a nie o, różniły się one jedynie długością; *slava wobec *sla:va:.
A więc jednak w dalszej części materiału wyjaśnił Pan to samo, co ja tutaj, przepraszam za nadgorliwość :). Cóż, mimo wszystko nie będę usuwał komentarza, bowiem nadal uważam, że przedstawienie tego problemu w pierwszych 20 minutach materiału może być mylące, a w zestawieniu z późniejszym wyjaśnieniem może się wręcz wydawać sprzeczne, więc może ten komentarz rozjaśni jakiemuś słuchaczowi problem.
20:35 - Chwila Moment... Albo tak, albo siak.. Wyszla kultura słowiańska, język i obyczaje z bagien Białorusi, czy byla juz na miejscu ? Bo to juz zakrawa na bezsens.. To juz lepiej wystosować cos innego bardziej prawdopodobnego, ze żywioł słowiański poruszał się na zachód w kierunku centralnej Europy wlasnie przez te rejony, i w pelni jest przyjezdny z azji. Wiecej w tym prawdopodobieństwa niż usilne probowanie wpisania nas w Polske, czy tez niedaleko Polski w jakiejs mokrej norze. Jezeli herby rodzin sa podobne do zludzenua jak tamgi, I uzywane byly jak tamgi, a jakieś wyobrazenia o czesciowo sarmackim pochodzeniu przejawialy sie u ludzi z tamtych dni, blizej do źródła, to rownie dobrze przybyła jakas grupka porozumiewająca sie takim a nie innym językiem i zintegrowala sie z tybylcami germanskimi. I od nich otrzymalismy te slowa w polskim, ktore eystepuja u germanow..
Mnie w tym wszystkim brakuje badań biologicznych, ale nie w odniesieniu do ludzi, tylko w odniesieniu do ich inwentarza żywego. tj. zwierząt hodowlanych i roślin uprawnych. Nowy lud, to nie tylko nowe lub inne linie genetyczne ludzi, ale także zwierząt hodowlanych i roślin uprawnych, czasami mogą to być nawet gatunki nie występujące wcześniej na danym obszarze. Np. pyłków pszenicy w osadach Amerykańskich spodziewałbym się dopiero od ok. XVII lub XVIII wieku. Było by ze wszechmiar pożyteczne, gdyby poszczególne kultury rolnicze występujące na terenie naszego i nie tylko naszego kraju można było identyfikować na podstawie nie tylko pozostałości ceramiki, ale także np. na podstawie zestawu i proporcji pyłków poszczególnych gatunków i odmian roślin uprawnych pochodzących z osadów powstałych w poszczególnych okresach, co więcej ilość pyłków roślin uprawnych w proporcji do ilości pyłków roślin dzikich świadczyć może o intensywności rolnictwa, a co za tym idzie gęstości osadnictwa poszczególnych kultur prehistorycznych.
Witam , ale numer profesorzy podtrzymywali się na duchu , że bajki które opowiadają to nie bajki , choć w każdej bajce można by rzec , jak w leg-endzie jest ziarnko prawdy . Proponuję wziąć butelkę wody do połowy napełnioną wodą , najlepiej kolorową by nic nie umknęło uwagi panów profesorów i pomału obracać tą butelką w pozycji od pionowej do poziomej i tak w koło , założę się , że powierzchnia wody zawsze będzie leżeć w poziomie - LEŻ - LEG - LUG - LUGII - LUGIOWIE , nie znam bardziej polskiej nazwy na lud który podobno wypełzną z jakichś tam bagien , uważam że dla ludzi myślących i naprawdę znających polską mowę nie trzeba dalej rozwijać tematu . Pozdrawiam .
nigdy nie jest tak,ze wszyscy pojda czy zgina np. w czasie wojny czy zarazy , zawsze zostanie troche ludzi, liczba moze sie zmniejszyc znacznie dlatego ciezko o zrodla archeologiczne bo jest tego malo, ale zawsze ktos zostanie moze najwyzej zmniejszyc sie stopa zyciowa czyli pogorszyc warunki bytowania
Bardzo ciekawa relacja z konferencji!! Teksty pisane? Kto je pisał? - niechętny? - deprecjonując "wroga" - ci, co sami o sobie pisali? - dla dowartościowania się (Turbo... ;) ) Jak je transkrybowali - grecy nie mieli ż, cz, sz... Z jakiego okresu są teksty - oryginalne, czy kolejne kopie? - co dodano (dla wyjaśnienia? - anachronizm)? a co pominęto (ze względów politycznych?) - czyli pomyłki zamierzone, ale i niezamierzone (skrybowie=kopiści przerysowywali litery=znaki). Nazwy kwantyfikują - nie wszyscy Słowianie są tacy sami... i uwzględnić należy kontinuum językowe - podziały nastąpiły po pojawienia się państw?? (szkoły, kościół, RTV) Socjolingwistyka - na ogół upodobnianie się jest "do góry" - do elity...
Czyli w odniesieniu do nauki, nie ma i nigdy nie bedzie konsensusu.... Czyli wszystko jest jak było, nikt nie podda swojej sekty tzn szkoły na ktorej wybudowal swoje życie i pozycję w instytucjach poniewaz ma swoja teorię i jej wyznawców. Fajnie sobie posluchac, i pogadać w gronie ludzi zainteresowanych tym tematem, ja wiem ze sam tak bardzo lubię, ale do niczego to tak na prawde nie prowadzi. Tzn żadnych konkretnych rozwiązań nie ma i nie bedzie w tej tematyce. Z jednej strony to wielka szkoda, z drugiej to wlasnie możemy sie emocjonować pomyslami na interpretację. I w nieskończoność sobie dywagować i spekulować. To jest taka moja generalna złośliwostka (nie do Ciebie Gosciwicie per se), ale do ogółu przedsięwzięcia zabawiajacego na.. W tym wypadku podróżowanie wydaje sie wazniejsze niż cel..
To nie całe nie jest żaden konsensus . Kultura przeworska była absolutnie kulturą germańską więc umieszczanie siedzib Słowian nad Wisłą jest dość absurdalne
@@user-bz5kw9ex4b Co mają napisane coś czy jakieś nagrania magnetofonowe.Nie bądz śmieszny..Przede wszystkim nazwy miast rzek na danym terenie mówią o przeszłości a nie jakieś przedmioty które nic nie mówią.
@@markegirski7498 oczywiście że garnki nigdy nie przemówią 😂😂😂 i nie jestem nacjonalistycznym świtem jak Kosina czy jego uczeń Kostrzewski . Ale są podobieństwa w kulturze materialnej
Bardzo dziękujemy! Jest Pan Profesor oknem na świat współczesnej nauki o historii i archeologii dla szarego człowieka i jako taki właśnie szary człowiek bardzo to doceniam! Dziękuję za uchylenie rąbka tajemnicy i przedstawienie tego w przystępny sposób. Pozdrawiam.
Jest jeszcze jedno narzędzie którym można się podeprzeć, to znaczy analiza socjoekonomiczna na podstawie znanych historycznie schematów migracji i ich przyczyn ekonomicznych, szacowań potencjału demograficznego itd., możemy szacować które przesunięcia ludności postulowane przez badaczy są prawdopodobne, a które nie. Ale jak każde inne narzędzie działa dopiero w połączeniu z innymi narzędziami dzięki wzajemnej weryfikacji faktów (genetyką, archeologią, językoznawstwem, badaniem źródeł). Chociaż np. demografia pokazuje, ze np. liczebność Wandalów znana z czasów wędrówek ludów jest kilkakrotnie za niska (o rząd wielkości), aby można ich było identyfikować z Kulturą Przeworską/Lugiami. I podobnie zasobność populacyjna północnej Ukrainy między Sanem a Dnieprem jest za mała (o rząd wielkości), by wygenerować ekspansję Słowian na skalę obserwowana w VI-VIII wieku.
W onomastyce również są różne kategorie nazw. Takie dla których nie możemy zidentyfikować wyjściowego języka, ale też jest sporo takich nazw, gdzie wyjściowy język jest potwierdzony. Dla języków słowiańskich są to np. nazwy rzeczne z końcówkami -ica (Pilica), dla Celtów nazwy miejscowości z końcówkami -dunum - bona (Lugundunum, Vindobona) Czasami w nazwach pojawiają się złożenia głosek nie do odtworzenia w innych językach (np. Przemsza, Zgłąwiączka). Czasami mamy które są rozpoznawalne bo pojawiają się w różnych miejscach danego obszaru językowego. Np. mamy Odrę w Polsce i Odrę w dorzeczu Dniepru, Idrijcę w Słowenii. Czasem jedno uzasadnienie jest wyraźnie lepsze od drugiego z uwagi na kontekst nazewniczy. Np. wywód nazwy Warta od słowiańskiego "wartka" ma więcej sensu niż od niemieckiego "warte" (czekać). Niestety gorzej jest z onomastyką w źródłach, bo dla antyku mamy greckie lub rzymskie zniekształcenia nazw miejscowych. Często podane z drugiej ręki. Wenedowie np. są germańska wersją nazwy sąsiedniego ludu a Lugiowie celtycką nazwą. Zapisane w źródłach greckich i rzymskich. Przy odrobinie zabawy językowej obie nazwy da się wyprowadzić od "Lędzian" (jeśli przyjąć, ze głoska W w "Wenedowie" odpowiada Ł jak w obecnym angielskim, to uzyskujemy formę Łend(ź)-en.
Oczywiście czasem mamy wskazówki, z jakiego języka jest dana nazwa, ale niestety to głównie nazwy dwuczłonowe, toponimy czy antroponimy. Przy jednoczłonowych etnonimach stoimy bezradni
Sugerowanie się sufiksami derywacyjnymi przy nazwach rzek też może być bardzo mylące. Oczywiście -ica jest sufiksem słowiańskim, tylko co stoi na przeszkodzie, aby w danym wypadku była to końcówka dodana przez Słowian do wcześniejszej, przedsłowiańskiej nazwy, w celu włączenia jej w słowiański system deklinacyjny, albo wręcz aby synchroniczna obecność takiej końcówki w danej nazwie była efektem adaptacji podobnego brzmieniowo wygłosu obcego. Jeszcze gorszym argumentem jest kwestia "złożeń głosek". Obecna forma fonetyczna danego słowa jest efektem długiej ewolucji. Nazwa zapożyczona 1500 lat temu rozwijałaby się przez te 1500 lat tak samo, jak nazwy czy słowa rodzime, a współczesny efekt fonetycznie może wyglądać bardzo "słowiańsko". Dlatego nie należy się sugerować takimi powierzchownymi aspektami, a przede wszystkim badać możliwe etymony dla rdzenia, na brzmienie czy sufiksy zwracając zaś uwagę przede wszystkim wtedy, kiedy są one nieoczekiwane, trudne do wyjaśnienia, a nie wtedy, kiedy wydają się jasne.
@@Jakub_Lukasik Tak, ale takie sytuacje bywają wyjątkami, a nie regułami. (Wełtawa) Często da się to też ocenić na bazie statystyki. Inna jest statystyka takich końcówek na obszarze na który Słowianie napłynęli - Bałkany, Czechy, a inna na obszarze Polski, czy północnej Ukrainy.. Takie badania końcówek i toponimów z cechami charakterystycznymi robi się dla wszystkich języków. Akurat końcówka -ica, - ice z uwagi na charakter gramatyczny jest złym przykładem, bo albo jest odprzymiotnikowa, albo ma charakter dzierżawczy, więc rzadko dodaje się ją do obcych nazw (w bardzo wyjątkowych sytuacjach). Częściej dotyczy to innych słowiańskich końcówek typu np. -awa. Prędzej w przypadki końcówki -ca nastąpi całkowite zastąpienie poprzedniej nazwy obcej niż dodanie do niej tego rodzaju końcówki.
@@longinzaczek5857 Sufiksy derywacyjne mają to do siebie, że mogą być dodawane do różnych podstaw, nie tylko rodzimych. Nazwa zawierająca końcówkę słowiańską najprawdopodobniej została nadana przez Słowian, ale nie znaczy to, że jej źródłosłów jest słowiański. Przykładem może być chociażby Wisłok. Dla rozważań o charakterze etnicznym danych ziem istotniejszy w tym wypadku od końcówki rodzimej jest rdzeń obcy, bowiem wskazuje on na to, że nazwa stanowiąca podstawę derywacyjną derywatu poprzedza osiedlenie się tutaj nowej ludności, w tym wypadku słowiańskiej. Fakt przebywania Słowian na terenach Europy Środkowo-Wschodniej od ok.1500 lat nie jest kontrowersyjny. Przez ten czas Słowianie mogli odnowić całe mnóstwo starych nazw, wobec czego sam fakt istnienia nazw ze słowiańską końcówką zwyczajnie nie jest bardzo ciekawy. To, co jest ciekawe i z czego możemy wysnuwać wnioski, to właśnie odstępstwa od normy, a nie norma. Nazwy trudne do zinterpretowania na gruncie słowiańskim, a nie takie, które interpretować się da. W nazwie Wisłok istotny dla nas jest nie sufiks, tylko właśnie rdzeń, ponieważ tylko rdzeń, przez swoją niecodzienność, jest nam w stanie powiedzieć coś, czego jeszcze nie wiemy. W kwestii możliwości dodawania sufiksów rodzimych do nazw substratowych polecam zresztą część teoretyczną "Najstarszej warstwy nazewniczej..." Babika, tam też zresztą można przeczytać więcej o sufiksie -awa, którego rodzime pochodzenie jest dość wątpliwe (w większości wypadków). Po drugie, porównywanie poszczególnych części słowiańszczyzny pod kątem ilości nazw z daną końcówką jest wątpliwą metodą, bowiem różne języki słowiańskie preferowały różne formacje słowotwórcze. Jeśli nawet na Mazowszu byłoby więcej nazw na -ica niż na Wołyniu, to co z tego wynika? Tylko tyle, że na tym terenie był to bardziej produktywny sufiks onomastyczny. Próbowano porównywać poszczególne części słowiańszczyzny poszukując "centrum toponimii słowiańskiej", stosując zresztą bardziej wysublimowane metody, niż te, które Pan tu proponuje, ale badania te przyniosły dość mierne efekty.
@@Jakub_Lukasik Końcówki derywacyjne w języku tak zlożonym jak np. polski mają rózne formy gramatyczne. Np. nawy Wisl-ok, Wiseł-ka, to nazwy zdrobniające czy dające rodzaj gramatyczny (męski), to oznacza, że mogą być łatwo dodawane do nazw obcych. Natomiast końcówki -ica, - ice to końcówki przymiotnikowe ( tworzące przymiotnikowa formę rzeczownika Kuznia -Kiźnica) lub dzierżawcze (Bolesła - Bolesławice), to oznacza, że nie mogą być według polskiej gramatyki wprost dodawane do nazw o obcego pochodzenia. Co najwyżej mogą być dodawane wtórnie - np. taką wtórną nazwą jest Wiślica, gród nad Wisłą. ale takie wtórne przypadki dość łatwo wyizolować, bo znamy zazwyczaj nazwę pierwotną do które została dodana końcówka -ica, więc można je uwzględniać w statystykach nazw pochodzenia słowiańskiego jako nieliczne wyjątki. Natomiast regionalna statystyka nazw ma znaczenie, jeśli stosować ją inteligentnie. na przykład po geograficznych końcówkach nazw słowiańskich widać, że nie było jednego centrum Słowiańszczyzny, tylko kilka centrów z wypracowanymi własnymi końcówkami. A taka dywersyfikacja typów końcówek wymaga dłuższego zasiedzenia w danym regionie. Czyli Słowianie musieli wykształcić regionalizmy w nazwach geograficznych już w czasach rzymskich. Inne typy końcówek bedziemy mieli w nazwach na Wołyniu. Inne na Mazowszu, inne w Małopolsce - inne w Czechach, inne w Wielkopolsce, inne w Malopolsce, inne w rejonie Karpackim, inne w dorzeczu Dniepru, czy na Białorusi. I te końcówki potem są przenoszone w różne regiony ekspansji Słowian, np. końcówki wielkopolsko-pomorskie pojawiają się na Polabiu i w Meklemburgii, ale nie występują u Słowian południowych (Lub mówiąc ściślej mamy różny udział procentowy różnych typów końcówek w puli nazewniczej). Mamy np. cały zestaw końcówek dzierżawczych. Cytuję trochę z pamięci (-ica Malopolski, -ice Czeski, -isk Mazowiecki, - dzin Wielkopolski, -uck Wołyński, - yń Dnieprzański)
Językoznawstwo w pewnym ograniczonym zakresie pozwala na ustalanie chronologii. Jeśli znamy lokalizacje ludów B i C w pewnych okresach historycznych i mamy zapożyczenia od tych ludów w języku lud A, to wiemy, ze w odpowiednich momentach lud A musiał sąsiadować z ludami B i C. Podobnie jeśli mamy nazwy pewnych udoskonaleń technicznych/produkcyjnych. Jeśli z archeologii wiemy, że w pewnym momencie rozpowszechniło dane udoskonalenie, to ludy dziedziczące podobne słowo mogły żyć obok siebie w tym momencie. Dodatkowo stopień zniekształcenia wymowy wskazuje na odległość w czasie.
@@gosciwit_malinowski Tak - nadają się bardziej dla badania rzeczy odległych w czasie, gdn mówimy o perspektywie zmian zachodzących na przestrzeni stuleci, niż do badań zmian bliższych w czasie. Można np. wyodrębnić zestaw słów związanych z celtycką rewolucją technologiczną epoki żelaza i zidentyfikować je u Germanów, ale określenie czy zapożyczenie nastąpiło w późnym okresie Halsztackim czy w Lateńskim jest raczej niemożliwe.
@@gosciwit_malinowski I sporo innej terminologii, którą odkrywam przypadkiem, tak jak np. ankor, (kotwica), czy wspomniane przy okazji Lugiów słowo na "zaprzysiężeni". Lub takie które mogą być pożyczkami celtyckimi lub mieć wspólny źródłosłów (Tuatha - Teutoni - Deutsch). Kiedyś gdzieś czytałem o podobnych pożyczkach celtyckich w językach słowiańskich, ale nie pamiętam gdzie, ani nie pamiętam dokładnej listy. w głowie pozostały mi tylko pojedyncze przykłady takie jak pożyczka znaczeniowa Oppidium - Opole.
Nie wiem jaka była fonetyka niemiecka w czasach Geografa Bawarskiego, ale obecnie w niemieckim Z czyta się często jako C. Idąc tym tropem można by Zeruiani czytać jako Czerwieni czyli np. Ruś Czerwoną, Grody Czerwieńskie. W szerszym znaczeniu niż obecnie (czyli zapewne między Wisłą a Bohem). Nazwa Rusi Czerwonej zapewne wywodzi się z handlu czerwonym barwnikiem uzyskiwanym z czerwi sięgającym zapewne jeszcze czasów rzymskich. Oczywiście to gdybanie równie prawdopodobne jak każda inna alternatywa.
W czasach Geografa stawiano dopiero pierwsze kroki w pisaniu po niemiecku. Aby oddać głoskę [c] nie trzeba było w ówczesnej łacinie litery Z, wystarczyło C przed E. A więc Z to jest coś specjalnego.
Ciekawe to, co pan powiedział o Allemannach, czyli do dziś l'Allemagne (chociaż oni osiedli bardziej na terenie dzisiejszej Szwajcarii) od alle Mann(en) tak? czyli zlepek plemion na wędrówce i różnych wojowników w celu wspólnego podbicia części cesarstwa. Więc Markomannen musieli nazwać się na podobną modłę. Plemie wtórne, zlepek różnych Germanów z jednego terenu czyli z Mark, co można by przetłumaczyć oznaczony obszar, nasz zamarkowany teren, nasz teren, coś takiego (?) Później Marchia oczywiście. Do dziś od tego jest marka handlowa, oznaczenie?
Marchia czyli Pogranicze, Markomannen to ludzie Pogranicza. Mozna by powiedzieć, że to nazwa analogiczna do nazwy Ukraińcy. Ludzie u Kraja, przy krańcu jakiegoś terytorium
Czy nie możesz powiedzieć czegoś sensownego, związanego z tematem? Autor nie mówi, że potrzebuje beztreściowych komentarzy, by zwiększać swoje zasięgi.
Dzien dobry, czy sa jakies slady slowianskie w historii Wegier. Czy byl to kiedys "kraj" slowianski przed przybeciem Madziarow? A jesli tsk to co to byli za slowianie? Zachodni, południowi czy moze wschodni?
Czy są? Jest ich mnóstwo, całe Węgry to jest właściwie od XIII wieku słowiański biologicznie kraj, tylko z ludźmi mówiącymi dziwnym jezykiem. Dawnych mongoloidalnych Madziarów chyba ostatecznie wytępili Mongołowie, reszta upodobniła się do swoich słowiańskich powinowatych. Słowianie na teren Pannonii weszli z wszystkich stron i od strony Północnej Morawy, i od strony Południowej Morawy, ze wszystkich stron, najmniej ze wschodniej, gdyż Karpaty były przeszkodą. Państwo Kocela, państwo morawskie i państwo Ljudevita posawskiego.
Podam tylko takie bardziej żartobliwe - w języku węgierskim jest troche słów słowiańskich - np: "kiszonok kaposta" Na obszarze Węgier jest też trochę nazw geograficznych pochodzenia słowiańskiego Debreczyn, Nagy-kanizsa (złożenie węgiersko-słowiańskie), Velence, Csorna.
Kiedyś czytałem książkę Strzelby, zarazki, maszyny J. Diamonda. Bardzo mi się spodobało kiedy autor wyprowadził z Tajwanu wszystkie ludy austronezyjskiej rodziny językowej, które zasiedlają pd wsch Azję i Oceanię z odboczką na Madagaskar opierając się na zróżnicowaniu tej rodz. jęz. Od tamtego czasu ciekawi mnie gdzie jest słowiański Tajwan. Czy da się badać słowiańszczyznę w ten sposób.
Sprawa jest skomplikowana i w przypadku ludów austronezyjskich. Tajwan był dla nich punktem wyjścia morskiej ekspansji, ale nie kolebką. Kolebką są obszary dzisiejszych południowych Chin, prowincja Fujian i inne nadmorskie w okolicy. Słowiańskim Tajwanem czyli punktem wyjścia do ekspansji w V/VI wieku jest Wołyń, Podole, Podkarpacie, Kijowszczyzna, ale kolebki trzeba szukać jeszcze wcześniej i pewne jest tylko, że była ona w strefie leśnej Europy Środkowo-Wschodniej, ale nie za bardzo na północ
W przypadku Slowian zależy czy weźmie się za punk wyjścia koncepcję autochtonistyczna czy allochtonistyczną. Dla allochtonistów Slowianie uksztaltowali się między Sanem i Dnieprem na północnej Ukrainie i poludniowej Bialorusi. Jeśli autochtonistyczną, to należałoby pewnie przyjąć, ze języki słowiańskie kształtowały się między Odrą a Dnieprem z rozpadu germano-balto-slowiańskiej grupy językowej i utrzymały spoistość dlatego, ze nie pojawiła się bariera między odłamem wschodnim a zachodnim - na zachodzie natomiast Słowianie od Germanów zostali prawdopodobnie rozdzieleni w epoce brązu klinem kultury unietyckiej. Moim zdaniem koncepcja allochtonistyczna o napływie Słowian z Ukrainy ma zbyt wiele mankamentów. Takim na przyklad problemem jest - co stalo się z prawie milionowym etnosem Lugiów z czasów rzymskich - skoro wiemy że nie byli Germanami i (zakładamy), że nie byli Słowianami, to gdzie nagle prawie milion ludzi wyparował w czasie wędrówek ludów? Ale takich problemów s koncepcją allochtonistyczna są dziesiątki. Za dużo, żeby robić streszczenie w krótkim komentarzu.
@@longinzaczek5857 obie koncepcje mają sporo słabych punktów; kluczowe zagadnienie to kultura przeworska, kto ją zrozumie, zrozumie genezę ludów Europy Srodkowej
@@gosciwit_malinowski Powiedziałby, że mechanizmy ekonomiczne wskazują raczej zdecydowanie na racje autochtonistów i słowiańskość kultury przeworskiej/ Lugiów. ale nie da się tego stwierdzić definitywnie, a doświadczenie uczy mnie raczej, żeby szukać tych rzeczy, które nie pasują do przyjętej koncepcji. zresztą nigdy nie jest tak, żeby którać koncepcja była całkiem błędna. Zazwyczaj nawet obalona hipoteza zawiera jakieś ziarno prawdy. To znaczy nawet jeśli przyjmiemy, że allochtonisci są w błędzie i ekspansja kultur ceramiki praskiej na zachód jest nie wynikiem ekspansji etnicznej, tylko załamania się gospodarczego miejscowe autochtonicznej ludności pod wpływem przerwania szlaków na południe ku Rzymowi przez Hunów (scenariusz analogiczny do wieków ciemnych po upadku kultury Mykeńskiej), to i tak nie należy całkowicie wykluczyć, ze pojedyncze plemiona słowiańskie rzeczywiście dokonywały migracji na duże odległości np. z Ukrainy do Czech czy na Połabie, co powodowało przejęcie (hipotetycznie) przez miejscowych słowiańskich autochtonów pewnych wschodnich wzorców kulturowych od ich wschodnich słowiańskich sąsiadów. Per analogia do inwazji Dorów i ucieczki części Achajów przed tą inwazją na drugą stronę Morza Egejskiego.